Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2022, 09:45   #47
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


Zaciągnięci w Pradesu Bordenoir byli prostymi ludźmi bez obycia z wielkim światem. Bywali rzecz jasna regularnie w Perpignanie, aby przepuszczać tam bez opamiętania swoje zarobione w pocie czoła dinary, ale w gruncie rzeczy niewiele się różnili od półdzikich górali z głębi Pirenejów. Nie potrafili pisać ani czytać, nie znali języków innych niż frankański czy catala, zaś widywanych w mieście Afrykanów potrafili pokazywać otwarcie palcami zachodząc w głowę nad tajemnicami krainy Lwów. Lecz nawet tak niewykształceni i gruboskórni z natury ludzie żywili wrodzony szacunek do Rezysty i munduru ruchu oporu.

Zatrzymani w dziczy przez znanych nawet w Pradesu anabaptystów, obwołani przez budzącego zgrozę Rzeźnika z Queribusu i ogromnie zdenerwowani, rekruci gotowi byli w pierwszej chwili pobiec na polanę razem z ziomkami, owładnięci owczym pędem oraz przerażoną fascynacją i zupełnie niepomni tego, że podpisane niedawno kontrakty znienacka odebrały im możność bezwarunkowego podejmowania własnych decyzji.

Rozkaz Rentona osadził ich w miejscu, wszystkich bez wyjątku. Tulończyk nie podniósł głosu, nie ubiegł się do pomocy inwektyw czy gróźb - blisko półtorej setki kilogramów mięśni i kości wbitych w trzeszczący szwami uniform nadal wywierało na rekrutach wstrząsające wrażenie.

- Tak jest - wybąkał jeden z nich w imieniu całej grupy - Na rozkaz, panie oficerze!

Mathieu przesunął badawczym spojrzeniem po skupionej obok swojego wozu grupie, a potem przeniósł wzrok na mijających karawanę anabaptystów. Wyznawcy Złamanego Krzyża całą swoją uwagę poświęcali parze pilnujących Anji Durmont Mieczy, plując im jeden po drugim pod nogi z fałszywą powagą. Obaj jehammedanie dosłownie gotowali się z wściekłości - sierżant doskonale widział to w ich mowie ciał - lecz przewaga liczebna anabaptystów nie dawała im najmniejszych szans w konfrontacji.

Pozdrowiony z wysokości kozła Bernamot Gauthier skinął w stronę olbrzyma zdawkowo głową, a potem uderzył konia piętami przechodząc w cwał. Jeden po drugim, Żercy ruszyli w ślad za Rzeźnikiem ku wyższym partiom pogórza.

Odprowadzający ich spojrzeniem Renton odprężył się nieznacznie, odsunął lewą rękę od kolby schowanego pod kozłem czterotaktowego LeMata i przeciągnął się z trzaskiem kości.

Od strony polany nadciągali pierwsi zdenerwowani gapie, prowadzeni przez idącego szybkim krokiem Jehana.

- Nie czas teraz na dyskusje! - młody Bordenoir wymachiwał pocztową tubą niczym Gauthier bidenhanderem, ucinając swoimi słowami jakieś pytanie starszego z wozaków - Musimy natychmiast ruszać do miasta, pogadać możemy w drodze!

Pozwoliłem sobie dopisać małą scenkę fabularną w nawiązaniu do wyników testu Przywództwa Rentona (trzy sukcesy, w tym jeden trigger, czyli udany test z efektem “solid”). Rekruci są posłuszni rozkazom sierżanta i żaden nie przejawia ochoty do narzekania.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem