Wojna straszna rzecz pomyślał sobie Zygfryd. Najgorsze w wojnie jest to, że dobro przestaje być dobrem, a zło przestaje być złem. Nie powiedział tego jednak. Tak jak wiedział, że teraz przyznanie się, że sam jest czarodziejem mogło jedynie w zaistniałej sytuacji jedynie pogorszyć sprawę i ochłodzić nastroje. Swoją drogą ubolewał nad tym, że to przedstawiciel własnie jego profesji zachował się tak niegodnie, a wręcz nawet podle i tchórzowsko. Pocieszał się tylko, że prawdopodobnie w każdej profesji znajdzie się nie jedna tak czarna owca. To nie było jednak pocieszeniem, a stwierdzeniem smutnego faktu.
- Nic tu po nas. - Rzekł Zygfryd wyłapując desperacje spojrzenie krasnoluda z niemym wezwaniem pomocy.
- Myślę, że dziś już niczego więcej się nie dowiemy. Trza by znaleźć miejsce na nocleg, a może ranek przyniesie nam jakieś nowe możliwości. - Dodał szybko.