Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2022, 15:57   #48
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Przy użyciu komunikatora powiadomiono o planie drużynę Shera, która zapewne zachodziła by w głowę o powody i źródło wezwania. Pozostałych posiadaczy pierścieni z trzema magicznymi klejnotami - księżnej Margot, jej przyjaciółki i króla Artura, nie było już jak zawiadomić.

Obie ekipy dość szybko znalazły ustronne miejsce i otwarto portal. Świecił on delikatnym białym blaskiem i był dość mętny co tylko w pewnym stopniu pozwalało dostrzec miejsce docelowe - ot jakaś ściana parę metrów na przeciwko. Portal był jednak wystarczająco duży nawet dla większej ekipy niż ta która miała przez niego przejść. Konie zareagowały na niego z niepokojem, ale doświadczeni jeźdźcy którzy je dosiadali, byli w stanie od razu je uspokoić.
Kaelon dał znać przez komunikator, że u nich wszystko wygląda w porządku, więc cała drużyna ruszyła przez portal i nawet jadąc na koniach nie musieli się przy tym schylać. Podróż odbyła się błyskawicznie, niczym mrugnięcie okiem. Wszyscy kolejno znaleźli się po drugiej stronie, w drobnej uliczce. Zafascynowana portalem Enola po przejściu przyglądała mu się uważnie, mimo iż w przeciwną stronę nie było widać absolutnie niczego. I właśnie przez to nie odsunęła się od niego na czas i koń Zevrana który przeszedł zaraz później nieomal wpadł na jej klacz. Oba konie zarżały i postawiły parę niespokojnych kroków, ale obeszło się bez poważnego incydentu.
W uliczce było trzech świadków ich przybycia.


Pierwszym był oczywiście Kaelon. Drugim Magellan, którego pierścień wysyłał teraz długi na stopę promień czerwonego światła, tak gęstego że wyglądał on niczym świecąca różdżka. Trzecim był ubrany w jasne barwy ninja i został szybko przedstawiony jako Jet Chan, który dołączył do śledztwa na polecenie samego Cesarza Ing - Wang Yi Jahn’a.
Przedstawianie zajęło zgromadzonym kilka następnych chwili, gdyż znajdowały się tam Enola i Lagertha - podobne pod pewnymi względami ale jakże przeciwne pod innymi - które nie znały wcześniej nikogo z drugiej drużyny.

Gdy wszyscy już się poznali, przynajmniej z imion, nastał czas na działanie. Kaelon, Magellan i Jet mieli umówione spotkanie z dobrymi ninja, na które winni byli się już udać. Reszta zaś miała za zadanie wyśledzić złą ninja i poznać jej zleceniodawców. Umówili się więc, że pozostaną w kontakcie i każdy wykona swoje, a wieczorem spotkają się w "Es Tader" - głównej karczmie miasta i największym jego budynku w samym jego centrum.

Zevran namierzył śledzony miecz i choć nic nie słyszał, znał odległość i kierunek. Jasno też przyznał, że dobrze zrobili używając portalu, bo gdyby mieli jechać konno, dotarli by do celu za parę dni.
Pożegnawszy się i życząc sobie na wzajem powodzenia, obie drużyny ruszyły przed siebie... zmierzając w tym samym kierunku. Było przez chwilę trochę niezręcznie, ale i zabawnie. Gdy dotarli do skrzyżowania dróg, wszyscy udali się prosto, a krótko potem było już oczywiste, że zmierzali dokładnie w to samo miejsce - do miejskiej łaźni.
- Zaraz. Czyli zła ninja którą śledzimy i dobrzy od których macie zaproszenie, to jedna i ta sama ekipa? - podsumowała Lagertha, starając się poskładać tę łamigłówkę.
- Na to wygląda - odpowiedział Zevran, zerkając na lokalizator.

- Musimy się tam udać, mimo wszystko. Ale spodziewają się tylko nas trzech - zauważył Jet.
- Mogę się stać niewidzialna i iść z wami. Jeśli nikt mnie nie ochlapie, to będzie dobrze - zaproponowała Tayra.
- Proponuję utrzymywać łączność przez kamień komunikacyjny - zaproponował z kolei Magellan.
- Słusznie - August poparł kolegę kapłana, - i trzeba ustalić dobre hasła.
- Proszę państwa. Skoro łaźnia jest miejscem publicznym, to mogą tam być niewinni ludzie. Możemy ich najpierw ewakuować? - zasugerowała dość słusznie Enola.
...

Nie było dużo czasu, ale wzmocniona liczebnie drużyna uzgodniła sprawny plan działania.


***

Kaeoln, Magellan i Jet, szli przed siebie, pomiędzy dwoma basenami, na osobiste spotkanie z dowodzącym ninja człowiekiem.
- Witajcie sojusznicy - w komunikatorze dało się słyszeć męski głos, odbijający się echem w dużej sali. - Jestem Hiroyuki Tagawa, z rodu Tagawa, cieszę się że mogliśmy się wreszcie spotkać.
- Również witamy. Jestem Kaelon, a to Magellan i Jet - powiedział Kaelon.
- Zgromadził pan tu dość liczny oddział, panie Tagawa - Jet pochwalił gospodarza, jednocześnie informując drużynę z czym mają do czynienia.
- Nie tak liczny jak bym chciał, ale gdy już do mnie dołączycie będzie lepiej - zauważył spokojnie Tagawa.
- Nie wiem czy nasze dołączenie będzie możliwe, prowadzimy teraz dość ważne śledztwo które nas zajmuje - odparł Kaelon.
- Ale pan już o tym wie. To pan nas zaprosił, zdaje się właśnie w tej sprawie. Czyż nie? - odezwał się Magellan.
- Tak zdecydowanie. Posiadam w tej kwestii wiele informacji. Zapraszam panów do stołu, usiądźmy - odpowiedział Hiroyuki.
Zapanowała chwila względnej ciszy, podczas której dawało się usłyszeć tylko delikatne i odbijające się echem kroki.
- Gratuluję urody szlachetnej pani... - zaczął Jet, głosem oczekującym na dokończenie jego wypowiedzi przez kogoś innego.
- Pani Sungoku - Tagawa krótko przedstawił kobietę, która sama się nie odezwała.
Słysząc to, August miał pewność że gdzieś już zetknął się z tą osobą, a przynajmniej z jej nazwiskiem.

- Panowie. Mamy konkretne plany. Zamierzamy raz na zawsze pozbyć się nekromantów i wszelkich nieumarłych z powierzchni Astarii. Sądzę, że gdy mnie wysłuchacie, przyłączycie się do mnie - Tagawa zdecydowanie przykuł uwagę wszystkich słuchających.
Śledztwo które prowadzili sugerowało akurat coś przeciwnego, ale skoro dowodzący mówił, nikt nie miał zamiaru się z nim sprzeczać - wprost przeciwnie.
- To bardzo ambitne i szlachetne cele. Słuchamy, jak zamierza pan tego dokonać? - Magellan delikatnie zachęcał do wyjawienia planów.
- W kilku etapach. Wywołując i wykorzystując odpowiednie sytuacje... Obecnie współpracujemy z pewnym żądnym władzy liczem, oczywiście współpracujemy tylko z pozoru. Osobnik ten, chce zająć Wielką Dolinę Zieleni i domyślam się że na tym nie poprzestanie, nieśmiertelni - jak sami siebie nazywają, mają czas na realizacje swoich planów... Istotnie, pomożemy mu zacząć. Za pomocą magicznych masek o których już wiecie, przy okazji nadchodzącego wesela, nasz licz ma zamiar podmienić władców i najważniejsze osoby na dworach królewskich. Używając swoich wpływów, w ciągu kilku najbliższych lat szpiedzy ci wywołają konflikty, efektem których będzie kilka tocznych jednocześnie wojen. Sytuacja będzie na tyle zła, że potrzebna będzie pomoc z zewnątrz i władcy zgodnie zgłoszą się z tym do Nekropolu... W wyniku wojen będzie dużo nowych trupów i to właśnie nekromanci będą mieli wystarczająco sił, aby zaprowadzić pokój w Dolinie. Oczywiście to nie pokój będzie ich celem, tylko przejęcie ziem. I tak właśnie dojdzie do Trzeciej Wojny Nekomanckiej - mówił spokojnie Tagawa, wyraźnie zaznaczając efekt knowań.
- Nasz licz jest przekonany, że dzięki szpiegom zasiadającym na tronach wygra tę wojnę. Znając jego ambicje zapewne zapragnie podstawiać kolejnych sobowtórów w Najwyższej Radzie Unii, pod władców Amaraziliji i nie tylko... Ale zapewniam, że tak daleko nie zajdzie. Zacznie Wojnę ale przegra ją z kretesem, głównie dlatego że większość jego szpiegów zostanie szybko zamieniona moimi ludźmi i jego największa przewaga obróci się przeciw niemu... Po wojnie jego spisek zostanie ujawniony i wina za wywołane Trzeciej Wojny Nekromanckiej oraz za wcześniejsze wojny spadnie na nekromantów. Ludność będzie się domagać ich permanentnej likwidacji, a władza oczywiście już tego dopilnuje. - zakończył Tagawa i nastała krótka chwila ciszy. Śledczy poznali plany ninja.

- Dopilnuje, bo będą to twoi ludzie - odezwał się Kaelon.
- Popieram ideę pozbycia się nekromantów i nieumarłych. Ale ilu ludzi zginie i ucierpi podczas tych wojen? - zauważył Magellan.
- Wielu. Ale Trzecia Wojna Nekromancka jest tylko kwestią czasu, jeśli nie za dwieście lat, to za tysiąc lub za trzy tysiące. A wtedy zginie więcej ludzi i co gorsza rezultat może być inny. Najlepiej to zrobić teraz, na naszych warunkach, gdy zwycięstwo i ostateczne rozwiązanie problemu nekromantów jest w zasięgu ręki.
- Kim jest wspomniany licz, którego chcemy zdradzić? - spytał Magellan, dyplomatycznie sugerując zgodę do przystąpienia.
- Tego nie mogę wam jeszcze zdradzić. Poznacie się zapewne przy okazji wesela - odpowiedział Tagawa.
- Ale czy to my tworzymy maski, czy ten licz? Skąd one są? - kontynuował Magellan, licząc na to że skoro nie uzyskał odpowiedzi na jedno pytanie, to przynajmniej uzyska na drugie.
- Oczywiście my i to nasza niezastąpiona przewaga. To unikalne dzieło sztuki magicznej - zaczął Tagawa. - Mało kto wie, że pod koniec Drugiej Wojny Nekromanckiej porwano dla okupu córkę Cesarza Ing. Miano ją wykupić, ale przy dokonaniu wymiany mój pradziadek odkrył, że podstępni nekromanci przemienili cennego zakładnika w wampira... Panowie poznali już Panią Kirę Sungoku - powiedział Tagawa, co oznaczało że wspomniana postać historyczna i twórca masek siedziała w tym momencie obok nich. August przypomniał sobie, że czytał o tym incydencie, którego końcowy rezultat był jednak oficjalnie nieznany. Ale to stąd właśnie brało się prawie stuletnie doświadczenie w połączeniu sztuki czarnomagicznej z magią Ingijską.
- Jakoś czarno to widzę - rzekł od niechcenia Kaelon... a było to hasło do wkroczenia, które wcześniej ustalili śledczy.
 
Mekow jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem