Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2022, 03:26   #14
Sonichu
 
Sonichu's Avatar
 
Reputacja: 1 Sonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputację
Jeden przeklęty brudas i tyle zamieszania! Niepotrzebnego, niebezpiecznego zwracania uwagi, a co gorsza, odrywania od rutyny dnia codziennego. Bo jak to tak, spędzić noc daleko poza ukochanym Palais-Bourbon i chociaż przez chwilę nie wejść na parkiet albo nie zapolować dla przyjemności? Niestety rzeczywistość w postaci Aurory oraz zobowiązań wobec stwórcy i koterii jasno nakazywała symboliczne zakasanie rękawów i wzięcie do roboty. Z jednej strony Alessandra czuła irytację, z drugiej była to całkiem niezła odmiana. Tyle farta, że teren łowów nie przypadł na błotniste okolice Sekwany, albo co gorsza ciasne, klaustrofobiczne i brudne korytarze labiryntu Katakumb rozciągające pod sporą częścią miasta… czyli mieli szczęście. Dobra dzielnica zamieszkała przez uporządkowanych ludzi ograniczała niepotrzebnych świadków bo porządni ludzie po nocach siedzieli w domach aby odpocząć i przygotować na kolejny porządny dzień ich porządnego życia. Tłumaczyło to fakt, że do tej pory sprawa nie wypłynęła do świata śmiertelników.

W porządnych dzielnicach bezdomni, kurwy i dealerzy nie obstawiali ciemnych zaułków by stamtąd obserwować świat w oczekiwaniu na okazję. Miejski monitoring na razie skutecznie zostawał czyszczony, inaczej już media grzały by temat, ale musieli się spieszyć.
Wstała więc płynnym ruchem z sofy, obracając się w kierunku drzwi. Już widziała niezadowolenie swego stwórcy jeśli da plamę… dla niej większa motywacja nawet niż zapowiedziana impreza. Chociaż zżerała ją ciekawość co takiego jest w stanie przygotować szeryf wraz ze swoją świtą. Z pewnością będzie warte wysiłku.
- Mam swój transport dziadku, dziękuję - obracając się przez ramię popatrzyła na Carla i uśmiechnęła się lekko. Wychodziła na miasto, nie mogła przecież martwić się o plamy na ubraniu - Jeśli ktoś ma alergię na pióra to zapraszam - dodała przez moment spoglądając na resztę towarzystwa.

Zapał, chęć zabłyśnięcia, inne powódki - mieli motywację, a Szeryf jasno dała im do zrozumienia, że jeśli zawiodą zostaną uznani za niegodnych dołączenia do zabaw starszych dzieci i zepchnie się ich na margines społeczny jako nieumarłe niedojdy. Pod tym względem wampiry wcale nie różniły się od ludzi… plotkowały na potęgę i miało się wrażenie, że nic się nie schowa przed opinia publiczną. W tej kwestii śmiertelni mieli prościej, było ich więcej. W hermetycznej, ograniczonej społeczności istot nadnaturalnych znajdowało się zdecydowanie mniej dusz do obgadywania. O ile tacy jak oni mieli w ogóle dusze.

- Podział na dwie grupy to dobry pomysł, zastawimy dwie pułapki i mamy dwa razy większe szanse na sukces - podjęła posyłając Bruno powłóczyste spojrzenie spod rzęs i dusząc w sobie chęć aby zadzwonić do Servio i jemu, jak zwykle, zlecić brudną robotę. Tym razem musiała się pofatygować osobiście. Wstąpić na chwilę do klubu, zgarnąć zabawki i dalej udać na łowy.
- Jedną przynętą może być ktoś z nas - tu przeniosła wzrok na Tremere i wyszczerzyła się wesoło. - Ty albo ja, kobiety zawsze stanowią łatwiejszy cel, czyż nie? Mniejszy, słabszy… drugą nam zorganizuję. Wezmę którąś z moich dziewczyn na wypadek gdyby ten… brudas - słowo powiedziała z obrzydzeniem i się wzdrygnęła - umiał wyczuwać takich jak my. Jewel będzie odpowiednia. Nie wstyd się z nią pokazać na mieście poza klubem i jak na człowieka jest dobrze poinformowana. Tylko jest do zwrotu, nie lubię marnować zasobów i rozstawać się ze swoją własnością.
 
Sonichu jest offline