Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2007, 22:29   #30
Sumar
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
Krasnolud dopytywał się o wasze imiona, żeby je zapisać, a w tym czasie stojący niedaleko mężczyzna w czarnym płaszczu zniecierpliwiony chrząknął dobitnie i stuknął lekko laską, którą dzierżył w ręku.
- Ile to będzie jeszcze trwało?! Przylały tu jakieś nieudaczniki, co nawet znaleźć się nie potrafią i jeszcze sztuczne zamieszanie jakieś robią. – powiedział czarny mężczyzna - Ja też pragnę się zapisać mości krasnoludzie, nazywam się Kristoph Hekerson. Jestem… kimś, kto ma potężną moc i celem mym jest zwyciężyć. – to ostatnie zdanie, z władczym tonem, bez żadnych wątpliwości padło do was.
- Chyba nawet domyślam się, co ów Sandriel wymyślił. Pamiętam go jeszcze jako szczyla młodego… gdy razem, nasze matki nas chowały. – dodał z uśmiechem na twarzy. Było to dla was dość zaskakujące, bo z pod ciemnego kaptura mężczyzny wydobywał się raczej głos kogoś, kto miał koło 30 lat. Zdawałoby się, że osoba taka jak Sandriel powinna mieć wiek już dość sędziwy.
- A wienc pan Kristoph Hakerson, ta? Eeee… to przez samo „H” siem pisze? – zapytał Krasnolud.
- Obra, i jeszcze druga grupa: Albreht von Werestein, Bruno Osterwald, Vintilian sa Linor, Vanessa sa Linor... eeee... – krasnal popatrzył na nich zdziwionym wzrokiem – i jeszcze Aranel Telrunya oraz Kate, hę? – wyrecytował, a raczej wydukał z kartki.
- Co do pytań, to panie Albrehcie u nas zgłosiło siem tyle co pan widzi. Wy i jeno ten czarny, co ponoć zna Sandriela – powiedział krasnal kpiącym głosem – W innych miastach, to my nie wiemy, bo coby było sprawiedliwie, razem w kilku miasteczkach żeśmy podjęli nabory. Toć mowa było wcześniej, że dziś przyjedziem.
- Jako że chyba to wszyscy... – mówił dalej karzeł – to zostało mi jeszcze jedno. Macie tu pierwsze swe zadanie. – powiedział, po czym wyciągnął z plecaka dwa pudełka. Były to nieduże metalowe pudełka, ładnie ozdobione i dość mocne.
- Za wszystko płaci Sandriel, nasz mondry i potężny poczciwiec. Macie w tych pudełkach napisane, co robić dalej i kamyki według osób ile jest w grupie. Radze ich nie gubić. Powodzenia życzę. – gdy kończył mówić wręczył jedno pudełko czarnemu mężczyźnie i jedno wam. Wziął je Albreht. Otwierając ukazała wam się informacja na karteczce i sześć kamyczków… tak jak mówił krasnal (który ze swoimi towarzyszami właśnie udał się do pobliskiej karczmy). Każdy kamień miał inny kolor. Pierwszy kamień był brązowy, drugi ciemno-niebieski, trzeci jasno-zielony, czwarty pomarańczowy, piąty jasno-różowy i szósty, ostatni, krwistoczerwony.
Albreht przeczytał karteczkę na głos:
- „Każdy niech kamyk weźmie i trzyma, aby dotrzymać obietnicy. Każdy niech trzyma go przy sobie, by nie stracić nagrody i jej tajemnicy. . Macie sześć kamyków, sześć osób i sześć prób do wykonania. Pierwsza wasza próba zaczyna się już teraz. Musicie dotrzeć do mnie i wykonać pięć kolejnych próśb. Każda następna otworzy wam wrota do rąbka tajemnicy. Ostatnia wykonana, pozwoli wam na więcej… Karczmarz w Benger ma wiedzę, którą mu przekazałem. Może warto tam wpaść, i dowiedzieć się więcej? Czas ucieka, a rywali nie brakuję. Powodzenia. Sandriel” – liścik był ładnie ozdobiony i podpisany jakimś fosforyzującym tuszem.
- Heh, myślicie, że macie jakieś szanse? – zapytał pogardliwie mężczyzna z czarnym kapturem – Jak mówiłem znam Sandriela od małego. Dobrze wiem czego może chcieć… lepiej nie marnujcie swojego czasu. – dodał po czym powoli odwrócił się i począł się oddalać.
W tym momencie nie wiadomo skąd na ręce Kate wskoczył ładny, i miły czarny kotek w białe ciapki.
 
__________________
Question everything.

Ostatnio edytowane przez Sumar : 13-09-2007 o 22:32.
Sumar jest offline