Dawno już nie czuł się tak bezsilny i zdezorientowany jak dziś. Do tego to już drugi raz tego samego dnia.
Krasnolud był i zaraz potem jakby się pod ziemię zapadł. Nie wspominając już o elfie, którego nigdzie nie było, a to na kontakcie z nim mu teraz najbardziej zależało.
Złapał się na myśli, że tak jakoś nagle zaczęło mu bardzo zależeć. Przecież obu ich ledwo co poznał i nawet ich nie znał. Być może to wina ciężkich czasów, które zbliżają ludzi o podobnych celach. W tym przypadku ludzi, elfów i krasnoludów. W końcu jak mówi przysłowie z mądrości ludowych, przyjaciela poznaje się w biedzie. Jednak oni się ledwie znali.
Nie bardzo wiedząc co dalej ze sobą począć ruszył przed siebie w kierunku gdzie ostatni raz mignęły mu plecy krasnoluda. Rozglądał się przy tym uważnie dookoła. Prędzej czy później musiał trafić na któregoś z towarzyszy. Po co oni właściwie się rozdzielali i dlaczego nagle tak się tym wszystkim przejmował.
__________________ Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć. |