Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2022, 09:05   #20
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
John rozłożył się na dachu wpięty w skrzynkę. W pierwszej kolejności zapętlił obraz dając dziesięć minut opóźnienia. W końcu po to tu był. Chciał nie tylko obserwować, ale dać też im trochę czasu. W końcu nigdy nie wiadomo co trzeba będzie usunąć z nagrania. Jakiegoś półnietoperza ze szponami rozdzierającymi nadwozie samochodu, czy coś głupio byłoby wyjaśniać.

Ujadanie psa było irytujące. Przez chwilę myślał, czy nie spróbować wejść do środka i skęcić kark paskudowi. Postanowił jednak dać czas kundlowi.

Margaux zaoferowała się przynieść Johnowi zestaw do komunikacji. Do tego czasu siedział grzecznie na dachu, przerzucając kamery. Nie przepadał za tym. Najczęściej przed kamerami zdarzało się coś godnego uwagi raz na tydzień. Każdy kto choć raz śledził CCTV o tym wiedział.

Brujah napisał na szybko algorytm, który powiększał obraz na kamerze, wtedy, gdy pojawiał się tam ruch. Zrobił to dla własnej wygody. Niewielki ekran podzielony na kilkanaście kostek był absurdalny do kontrolowania. Teraz gdy coś się ruszyło to algorytm powiększał obraz na tej konkretnej kamerze, tak, że zajmował pół ekranu.

I tym sposobem John dostał powiadomienie o bezpańskim psie, który przewrócił kosz na śmieci. Później o trzech autach, które wjechały w kadr. Później długo nie działo się nic, aż zadzwoniła Margaux. Z trudem zszedł ze swojej miejscówki i odebrał sprzęt.

- Słyszeliście w policji o technologiach wireless? - Skomentował wkładając słuchawkę do ucha i przypinając urządzenie do paska.

- Dobra, nie ważne. Ja idę patrzeć, a ty weź ich tam rozstrzelaj - John uniósł dwie dłonie z uniesionymi kciukami i wycelowanymi w Margaux palcami wskazującymi i udając strzelanie rzucił:
- Paf, paf, paf.

Po czym odwrócił się i w dwóch potężnych skokach znalazł się na dachu.

***


Rozpoczynając obserwację zaczął od ustawienia rozszerzenia ekranu w laptopie na urządzenie peryferyjne. Sprawdził to jeszcze raz. Teraz, gdy telefon był odblokowany, to laptop na nim rzucał obraz z kamery, która łapała ruch. Wygodne, choć bezużyteczne jeżeli zostawi laptopa wpiętego do systemu, a sam odejdzie z telefonem na ponad pięćdziesiąt metrów.

- Margo, śledzą cię. Trzech brzydkich typów. Wyglądają na skrzyżowanie neandertali i korpoludków - Rzucił z nudów w otwarty kanał. John wprost nienawidził nudy. A musiał przyznać, że nie działo się nic. Efektem były jego komentarze rzucane w eter. Najczęściej komentarze kierowane w stronę Margoux, bo tylko ją widział od czasu do czasu. Aż w końcu zaczęło się coś dziać. Połowę ekranu wypełniała parka korzystająca z chwili samotności. Ruch był na tyle intensywny, że algorytm prioretyzował tę kamerę.
- Kurwa mać, jak mnie zapytają jak zyskać status w Camarilli, to powiem, że trzeba oglądać tanie porno przez pół nocy na dachu.

***


- Tak Margo, zajeb kebaba - rzucił do słuchawki widząc jak policjantka zbliża się do jakiejś grupy ludzi. Było ich pięcioro, albo sześcioro. Trudno było cokolwiek powiedzieć, bo o tyle o ile detektyw widać było dość dobrze na ulicy, to grupa imigrantów była za płotem i rogiem budynku. Jakość samej kamery też pozostawiała wiele do życzenia.

- Tak jak mówiłem: paf, paf, paf.

Wtedy w słuchawce rozległ się krzyk.

- Oho, mamy go. Kto krzyczał? - John zachowywał spokój. Nawet nie pomyślał o tym, żeby w tej chwili żartować. Jednak algorytm powiększył obraz Margoux z bronią, a za obszar monitorowany znikał człowiek. Najwyraźniej padał.

- Kurwa, żartowałem z tym paf, paf. Zabiłaś kebaba rasistko! Co z przynętą? Co się dzieje? Alyssa, Bruno?

John przestał przejmować się zachowaniem ciszy, co pieprzony kundel jak go pieszczotliwie nazywał przyjął z entuzjazmem.

- Ja pierdole, jakiś dodatek za szkodliwe warunki pracy mi się należy.

Przecierał rękawem laptopa, na którym pojawiły się pierwsze krople deszczu.
- Spróbujcie zagonić napastnika na południe. Ogarniemy tu burdel i spróbujemy go dopaść.

John sprawdził pętlę. Usunął ostatnie dziesięć minut obrazu i zablokował wysyłanie nagrania. Ktoś w centrali zobaczy teraz czerwoną kontrolkę i ją zignoruje, bo przecież jest czwarta rano. Ale o siódmej przyjadą technicy i będą kazali im włazić do centralki i szukać problemu.

- Kurwa.

Podsumował kolejny raz sytuację. Było przejebane. Dochodziło rano. Wdali się w jakiś burdę. Ktoś złapał przynętę. A on nie powinien zostawiać kamer. Jeżeli uda się im zagnać Śmierdziela na południe, to kamery będą ich najlepszym sojusznikiem. Z drugiej strony nie chciał nagrywać poczynań Margaux, bo po tym co już odwaliła spodziewał się, że będzie jeszcze gorzej. Czuł ciężar odpowiedzialności jaki na nim spoczywał.

- Kurwa, kurwa.

Pies szczekał coraz głośniej. Komputer wyrzucił informację o skasowaniu z dysku ostatnich minut nagrania. John schował laptopa do plecaka i sięgnął do pęku kabli w skrzynce. Wyszarpnął je energicznym ruchem, jednak wiele wtyków stawiało opór. Musiał poprawić akt zniszczenia szarpiąc jeszcze dwa razy. Komentował przy tym jakość wykonania tajwańskiej technologii.

Gdy kończył, to dzielnica nie wysyłała obrazu do centrali i nie rejestrowała obrazu na dyskach zapasowych. Choć w samych kamerach nic się nie zmieniło. Nadal miały zasilnie.

Ruszał do Margaux. Trzeba było posprzątać.

- Dawajcie znać co u was. - rzucił jeszcze w słuchawkę, gdy jego stopy znalazły się wreszcie na ulicy.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline