Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2007, 08:23   #100
Tahu-tahu
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Towarzysze - tym razem jeszcze ostrożniej - ruszyli dalej. Jaskinia wymagała zbadania, wciąż mieli zamiar w niej odpocząć ale do tego potrzebowali pewności, że miejsce to jest bezpieczne.

Z obawą przyglądali się przede wszystkim kotu, który tak niespodziewanie się przy nich pojawił - czarny jak smoła, dobrze odżywiony, o błyszczącym futrze... z pewnością nie był to jeden z kocich dzikusów mieszkających na pustkowiach. Kot misiał być albo domowy, albo magiczny - a żadna z tych ewentualności nie wróżyła dobrze na przyszłość.
Szczególnie Hadrian obawiał się czegoś ze strony kota i nawet spróbował ostrzec przed zwierzakiem swojego towarzysza:

- Psst, uważaj na kota. Może się też przemienić w człowieka... albo i co gorszego - kwestię tą wypowiedział przenikliwym szeptem korzystając z momentu, gdy kot był zajęty polowaniem na jakieś jaskiniowe robactwo w dość sporej od nich odległości. Czy jednak na pewno nie słyszał? Tego pewni być nie mogli - gdy grajek wypowiedział już swoje ostrzeżenie, zwierzak odwrócił głowę i przelotnie na niego spojrzał... po to, by zaraz wrócić do przerwanego zajęcia.

Krok po kroku zapuszczali się dalej ku dość sporej komnacie oświetlonej błękitnymi kryształami - poza tą właśnie cechą jaksinia wydawała sie całkiem normalna. Jej środkiem płynął strumień, wapienne ściany piętrzyły sie nad nimi (woleli nie myśleć o tych zwałach kamienia... które przecież kiedyś muszą spaść) i wokół nich, poznaczone rdzawymi zaciekami, gdzieniegdzie rosnącymi kępkami mchu i właśnie tymi nietypowymi światłami kryształów.
To dziwne, ale zdawały się one być czymś naturalnym dla tych skał, choć nigdy wcześniej o nich nie słyszeli - jasnobłękitne, wystające gdzieniegdzie ze skalnych ścian kryształy były chłodne w dotyku i sprawiały wrażenie po prostu jednych z wielu istniejących w tym świecie minerałów... gdyby nie ten niebieski blask. Nie słyszeli nigdy wcześniej o świecących kamieniach, wiec tym bardziej byli nimi zdziwieni - największy z nich znajdował się powyżej ich głów i miał wielkość dorosłego człowieka, na podłodze jaskini również leżały fragmenty odkruszone od kryształowych brył dając wrażenie roziskrzonej powierzchni wody..

"Może by ze sobą kawałek zabrać?" - myśl ta nasunęłaby sie tu chyba każdemu... taki świecący kryształ może być strasznie cenny. Czy jednak nie spowoduje to potężnych magicznych skutków? Gniewu Bogów? Tego niestety nie wiedzieli...

***

Tak chętnie by już odpoczęli... oczy z trudem utrzymywali otwarte, każdy skalny załom zdawał im się przytulnym kącikiem idealnym na tymczasowy obóz. Z trudem zmuszali się do badania dalszych zakątków komnaty - mieli po prostu nadzieję, że zaraz ostatecznie stwierdzą, że to już ostatnia ściana, koniec, nigdzie dalej jaskinia nie prowadzi... i odpoczną.

Niestety. W najdalszym kącie kryształowej sali dostrzegli, że strumień płynący przez jaskinię wypływa z prowadzącego w górę korytarza - wystarczająco obszernego, by zmusić ich do dalszej wędrówki.
A tej mieli na dziś naprawdę dosyć.

Ale było jeszcze gorzej. Z rozjaśnianego tylko gdzieniegdzie blaskiem kryształów tunelu dochodziło echo... echo czyjegoś powolnego człapania rozlegało się przy wylocie korytarza dość głośno i powodowało u stojących przy nim śmiałków gęsią skórkę.

A jednak. Ten ślad przy wejściu, ten kot... jaskinia nie mogła, po prostu nie mogła być tak zwyczajnie pusta, ciepła i miła.
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline