Walka trwała w najlepsze. Hjalmar spisywał się całkiem nieźle, ale potencjana wygrana przestała interesować Darvana. Srebro to rzecz nabyta - raz było, innym razem nie. Ważniejsze było zachowanie Apollyona, który wyglądał na cierpiącego. Na dodatek potraktowanego jakimś paskudnym zaklęciem.
Pełne zachęty okrzyki nie mogły pomóc Hjalmarowi, więc Darvan opuścił arenę i pobiegł za Apollyonem, który poszedł, zataczając się, w stronę ciemnej uliczki.
- Co ci jest? - spytał, gdy dogonił kompana. - A ty kim jesteś? - dodał, podejrzliwie spoglądając na nieznajomego, który również znalazł się w tej alejce. |