Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2007, 09:02   #101
Grey
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
Bayard ucieszył się, że nie tylko on okazał strach i gdy Hadrian wygłosił swoją nieufną przemowę o kociej naturze, a kot spojrzał w ich kierunku, świniopas w jakimś radosnym odruchu, aż mrugnął do kota z wymownym „nieźle zestrachanego mam towarzysza, nie?”. Z poprawionym humorem i większym zaufaniem do swojej nowo odnalezionej odwagi ruszył wraz z grajkiem w głąb poszerzającej się jaskini mieniącej się niebieską poświatą.

Było tu tak pięknie i miło. Co prawda zagadkowość miejsca i pewnie magia budziły nieufność, jednakże niezaprzeczalny urok sprawiał, że świniopas marzył, aby w końcu lec gdzieś wśród tych ścian i zasnąć... Nie wątpił, że w tym miejscu sny będą cudowne i znów dane będzie mu spotkać piękne syreny. Tym jednak razem byłyby one miłe i na pewno nie odeszły bez czułych pieszczot.

„Ciekawe, czy taką skałę można by sprzedać za niemałą sumkę.”

Jako magiczną latarnię na ten przykład. Matula by się ucieszyła, gdyby jej coś takiego przynieść po tej całej tułaczce. Nie to, że zamierzał tam do niej wracać. Do śmierdzącego chlewiku i nudy dnia codziennego. Ale przecież tęsknił do rodzicielki i musiałby się pochwalić bogactwem, którego się dorobił. I wtedy to wręczyłby jej taką magiczną skałę. Mogłaby spokojnie zabierać ją do stodoły, nie bojąc się, że sfajczy ją całą. Doskonały prezent dla kochanej matulki.

Wtem z rozmyślań wyrwało go odległe echo zbliżających się kroków. Człap, człap. Człap człap. Równocześnie poczuł jak serce bije mocniej, a nogi same szukają drogi ucieczki. Niepomny swego męstwa pragnął uciekać gdzie pieprz rośnie... albo raczej do wyjścia jaskini. Bo jak by tu walczyć z tym kamykiem w ręku, bez porządnej ciężkiej broni, jaką był jego kostur.

„Przecież go zostawiłem u wejścia!”

Ledwo się opanowując wysyczał do ucha Hadriana.
- Toć był zły pomysł mój kumie, żeby się tu pchać tak daleko. A tam, u wejścia, stoi oparty mój kostur. Lepiej szybciorem wracajmy po mą broń... I przemyślmy, czy rozważnie pchać się aż tak daleko w głąb tej pieczary. No szybko. Zabierajmy stąd swoje zadki.
 
Grey jest offline