Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2022, 09:39   #523
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Cytat:
I zgromadziły ich na miejsce, zwane po hebrajsku Har-Magedon.
Apoklipsa św. Jana rozdział 16, wers 16
Noc nad mrocznym lasem.

Zmieniona w kruka postanowiła zobaczyć czymże jest ziemia, której unikają wilkołaki. Leciała na mrocznym niebie nadal posiadając na sobie ślad kory drzewnej, który pełzał pomiędzy piórami. Była już w miejscu, które wilkołaki określiły jako Złe Ziemie.


Faktycznie wszystko wyglądało dość mrocznie. Leciała spokojnie, mimo deszczu, który zaczynał padać. Jej deszczu… Ten podły czarnoksiężnik zabrał jej deszcz, co wywoływało najgorsze uczucia wobec niego. I wtedy to zobaczyła. Płaskowyż pozbawiony drzew. Były na nim wielkie kamienie, niczym w pradawnych miejscach kultu. W czasach, gdy ludzie jako rasa byli młodzi. Postanowiła zniżyć lot. Na polanie leżało maso pni drzew i błota. Tak przynajmniej wyglądało to, gdy podchodziła do lądowania. Usiadła na jednym z siedmiu menhirów i przekrzywiła głowę.

To nie błoto i drewno leżało na polanie. Cały krąg kamieni otaczały ciała zwierząt i krew. Wtedy poczuła na sobie jego wzrok. Widział ją. Nie wiedziała skąd patrzył, ale z całą pewnością ją widział. Poczuła jak kości jej skrzydeł wyginają się w nienaturalny sposób. Wyłamują. Po chwili zobaczyła jak wyłamana kość wyrasta z jej skrzydła. Spadła na ziemię usłaną zwłokami innych zwierząt i przemieniłą się… wokół rozlała się woda, a Nawia miała postać młodej kobiety. Po wyłamanych skrzydłach nie było śladu.

Więc tak naprawdę wyglądasz.

Niski głos rozległ się bezpośrednio w jej głowie. Teraz u podnóża menhir zorientował się, że jest on cały obklejony ciałami, które są ze sobą pozrastane kończynami. Głównie zwierząt, ale było tam też kilkoro ludzi.

Dołączysz do nas?

Powietrze przeciął dźwięk pękających kości. Jej kolana pękały z trzaskiem i uderzyły o siebie nawzajem. Ich tkanka zaczęła się zrastać. Jednak zadziałały mechanizmy obronne. Znów była wodą… a później ptakiem… Leciała kawałek, aż skrzydła znów zaczęły zrastać się ze sobą. Uciekała Nie mogła podjąć walki. Jeśli skupiłaby się na czymkolwiek innym niż ciągłe przemiany, to dołączyłaby do jęczących menhirów.

***

Noc w lesie.

Inkwizytor i wilkołaki musiały się jakoś dogadać. Nie mieli jednak wielkich nadziei. O ile Driada nie znalazła uciekiniera, to nie mieli jak ruszać na poszukiwania na Złych Ziemiach. Żmij rósł w siłę. Bogumysł zaś żywił niezadowolenie w związku z faktem, że wilkołaki bez zająknięcia się zamordowały jedynego łącznika z wielkim złem, jakie przebudziło się w lesie. Podjęli jednak decyzję o powrocie do Płocka. Koń był dość niespokojny w otoczeniu watahy wilków, ale musieli jakoś się dogadać. Od tego porozumienia zależało bardzo wiele. Wróg zdawał się zbyt potężny, żeby Inkwizycja sama mogła stawić mu czoła.

***


Płock.

Francesca nie nawiązała połączenia z Wiatrowym. Liczyła na wyciągnięcie od czarownika informacji. Wszystko wskazywało na to, że obecność Boruty została zaobserwowana i odstraszyła maga. Nie mogła w końcu wiedzieć, że Wolrad zmiażdżył głowę maga w lesie.

Tymczasem Rembertini porządkowała wiedzę.

Trygław uchodził za boga w czasach przedchrześcijańskich. Najpewniej był bardzo potężnym wampirem. Tak utrzymywał Auditore. Inny wampir. Okultysta. Żywiołem Auditore był cień. Cienie chroniły wampira. Wampir miał w podziemiach katedry bramę do piekła? Czy do jeszcze czegoś innego? Coś potężnego, co wzmacniało jego magię. Poza tym wydawał się niegroźny. Poza faktem, że prawie zabił Witolda. Jednego z inkwizytorów. Eberhard nie był Eberhardem. Podobnie jak wcześniejszy zabójca Michal Kamil. Skoro wróg mógł przybierać twarz każdego?

Gdzieś z tyłu głowy biły na alarm słowa Mira, córka Chwaliboga.

Franka otrząsnęła się patrząc na paladyna z kopytami i rogami. Uśmiechał się do niej.

Trygław związał siedem demonów, odpowiadających siedmiu grzechom. Inkwizytorzy pozbyli się jednego. Nieczystości.

Dla Francesci był to trudny moment. Anna była roztrzęsiona całą tą sytuacją. Zwłaszcza, że Gerge na jej oczach wypuścił jelita na bruk. Cudem go ocaliła. Wilhelm w akcie agresji pożarł jednego ze sług Auditore, po to by następnego dnia zobaczyć jak serdeczny przyjaciel jest tylko podłym oszustem. Witold był nieobecny, bo jego Anioła Stróża niemal wessała brama piekieł. Hugin… była kobietą. Nie żyli Klara, Fyodor i Michal Kamil. Bogumysł zaginął. Francesca była młoda. Niedoświadczona. Jednak w obliczu sumy problemów jakie się pojawiły najpewniej i sam papież by sobie nie poradził.

- Już prawie świta. Czas na mnie - powiedział półdemon.

Poszedł do ogrodu, tuż przy siedzibie inkwizycji. I tam dosłownie zapadł się pod ziemię. Na oczach Francesci. Tak jak stał, tak zniknął pod ziemią. Zaraz po tym przybył dziwny orszak. Wilhelm, Bogumysł, sześć wilków i kobieta z dziwaczna skórą. Włoszka zamrugała oczami, nie wiedząc co powiedzieć.

***


Nawia wyrwała się z okowów śmierci. Była wyczerpana kolejnymi zmianami, ale poza częścią nazwaną Złym Lasem wróg zdawał się jej nie sięgnąć. Odnalazła Bogumysła i watahę. Jeżeli miała odzyskać swój deszcz, to potrzebowała pomocy.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline