Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-05-2022, 14:14   #521
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Cytat:
Ponieważ nie toczymy walki przeciw krwi i cielesnej osobowości, ale przeciw niebiańskim mocom, potęgom, przeciwko rządcom świata ciemności tej epoki, przeciwko duchowej niegodziwości w niebiosach.
List do Efezjan, rozdział 6, wers 12
Nowe sojusze.

Las.
Bogumysł, Nadia, Czarownik.

Czarownica skrzywiła się na myśl o tym, że w rękach Inkwizytora znalazł się wróg do rozszarpania, a on odmawia takiego rozwiązania. Jednak zanim rzuciła jakiś komentarz zza drzewa wyszedł wilk. Był okrwawiony, ale wszystko wskazywało, że nie jest to jego krew. Coś warknął, coś szczeknął. Bogumysł nie miał pojęcia cóż to znaczy.

- Zdaje się, że mamy coś do omówienia w większym gronie. Ruszaj za mną kapłanie.

Nadzieja na oczach Bogumysła przemieniła swe ciało w ciało rudawej wilczyc. Ledwie trzymał konia w cuglach, gdy teraz dwa wilki przebiegły przed nim.

Las.
Nawia, Wolrad, Walter

Inkwizytor zbliżył się do driady. Nadal był nieufny, ale chyba zainteresowanie tym co mówiła było większe.
- Zatem myślisz, że jeszcze jeden z Głównych Grzechów jest w okolicy Płocka? W takim razie nie ma co czekać. Dopadniemy jedynie tego, który podaje się za Eberharda i możemy zająć się tym o którym mówisz.

Wtedy spojrzenie Inkwizytora spotkało się z Wolradem. Wyraz twarzy wilkołka wskazywał, że nie ma szansy dogonić impostora.

Spomiędzy krzaków na polanę weszły dwa wilki, a za nimi jeździec z przerzuconym przez siodło mężczyzną.

Nawia rozpoznała inkwizytora, którego poznała w celi. Wilkołaki zaś od razu wyczuły woń Żmija pochodzącą od spętanego więźnia.


Siedziba Inkwizycji.

Francisca i Anna wracały do siedziby. Wokół zbierała się gęsta mgła, co wywoływało niepokój. Na schodach zajętej przez inkwizytorów siedziby siedziała istota, którą łatwo było nazwać czartem. Miał on na sobie naramiennik ze skórzanej zbroi i szeroki pas z klamrą z brązu, wokół którego zwisały metalowe płyty. Ciało zaś miał gęsto porośnięte futrem. Jego nogi kończyła para kopyt, a głowę zdobiła para prostych i długich rogów.

- Niech będzie pochwlon Jezus Chrystus - powiedziała istota.

Zbrojni idący za kobietami sięgnęli odruchowo po broń.

- Pokój temu domowi - powiedział potwór unosząc ręce w geście poddania się.
- Chciałem zajść na górę, ale ktoś tu nałożył barierę, której nie mogę przebyć. Toteż pomówmy na schodach.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 26-06-2022, 14:32   #522
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację

[MEDIA]https://i.imgur.com/CvBC6Ne.jpeg[/MEDIA]

Po cóż komu przeceniane zaufanie? – Nawia podsumowała w duchu ostrożne podejście Dzierżącego Młot, jak go tymczasowo ochrzciła. Bardziej drugim ze słów dla zwięzłości. Najważniejsze by odnaleźć obopólną korzyść.
Zrobiło się tłoczno jak na upodobania leśnej nimfy. Lubiącej harmonię natury. Kompanię saren i wiewiórek pomagających odziewać się przy piosnkach barwnych ptaków. Z opresji uwolnił ją niedawny towarzysz z pakunkiem na końskim grzbiecie. Więzień stał się teraz centrum uwagi, zrzucając z niej ciążące spojrzenia. Wycofała się ku uboczu, korzystając ze sposobności. Węszyli, parskając w następstwie, jakby chcieli oczyścić nozdrza z obrzydliwego zapachu. Magus stał się celem nieprzychylnych łypnięć Zwierzoludów. Z trudem powstrzymywanego gardłowego warkotu. Dziewczyna oceniała szanse nadejścia rękoczynów.
Och, a czyż to nie mój podarek dla Inkwizycji wjechał na stół? – szelmowsko wypisała się z udziału w konflikcie. Wszakże w gestii obdarowanego leży cóż to uczyni ze swym prezentem.
Roztrząsałam, czy dałoby się sprawić by ciskał kule ognia w niegdysiejszego pana – wyraziła się jak gdyby nigdy nic w szczekliwej wilczej mowie. – Ot, taka dziejowa sprawiedliwość, wymagająca sporo urabiania.

[MEDIA]https://www.worldanvil.com/media/cache/cover/uploads/images/6c0d32964ade70e3853603c91c1136bc.jpg[/MEDIA]

Wolrad znów spiął się odruchowo gdy wyczuł woń Żmija. Rozluźnił się, gdy świadomie dostrzegł, że plugawiec jest spętany. Gdy usłyszał wilczą mowę z ust nowej sojuszniczki już przestał się dziwić. Zbyt dużo tego. Będzie się dziwił później.
Podszedł do schwytanego maga, chwycił go za włosy i brutalnie zrzucił na ziemię. Już w tym momencie jego mięśnie tańczyły i puchły pod skórą pokrywającą się sierścią. Bogumysł, ze swoją reakcją, był dla niego zbyt wolny. Wilkołak jedynie gdzieś po drodze poczuł dotyk dłoni inkwizytora na ramieniu i próbę… uspokojenia go? Jakąś nadnaturalną metodą. Zawiodła. Kilka momentów temu Wolrad patrzył w księżyc i błogosławieństwo Gniewu od Gai wypełniało znów jego serce, a był to Gniew wielki i potężny jak gorejąca pożoga. Nie dało się go powstrzymać. Nie dało się go spętać.
Zignorował na razie tę próbę wpłynięcia na niego. Pięta złamała kręgosłup maga między łopatkami a pazury werżnęły się pod żuchwą i u nasady czaszki. Z głuchym warknięciem wilkołak urwał głowę sługi Żmija kończąc egzekucję. Kilka sekund później wilkołak znów wyglądał jak zwykły człowiek.
Doceniam podarek – podziękował szczerym tonem (wciąż trzymając głowę za włosy), choć wiedział, że nie o to chodziło driadzie – Jeśli cokolwiek wiem o magach to tyle, że wiem zdecydowanie za mało jak ich plugawa magia działa. Zbyt mało nawet by ufać, że uniemożliwiliśmy mu czarowanie choćbyśmy mu palce i język wyrwali.
Podrapał się po głowie i skierował słowa do nowoprzybyłego. Zmierzył go ponurym spojrzeniem.
Nigdy więcej nie próbuj czegoś takiego… – warknął po czym się rozpogodził.
Rozumiem, że już się spotkaliście z Nawią. Ja jestem Wolrad, a to jest część mojej sfory – wskazał szerokim gestem ramion pozostałe wilkołaki. – Nadzieja to nasza alfa – wskazał liderkę kciukiem precyzując. Nie chciałby by w sercu wilkołaczycy narodziło się zwątpienie w jego lojalność.

Fae lubiła przyjmować rolę obserwatora. Niewtrącającego się w rzeczy osobiście dla niej nieistotne. Niemniej jednak nieskrywanie ciekawskiego. Bystro śledziła poczynania wilkołaka, przygryzając dolną wargę drobnymi kłami w nikłym uśmieszku. Zgryz wcześniej miała najzupełniej normalny, a zęby najprawdopodobniej wyostrzyły się wraz z pierwszymi dźwiękami wypowiedzianymi w mowie wilków.
I tak ostatnio niezbyt wiele jej używał – zadrwiła z byłego właściciela oderwanej łepetyny. – Wyjątkowo paskudny charakter, nie będę tęsknić.
Świat również nie okazywał współczucia. Ciało Żercy doganiał czas, któremu już zbyt długo się wymykał. Ludzki Pasożyt, jak określano owe stworzenia w Dworach Pór Roku, znaczył swój kres prochem i pyłem. Gdyby Nawia nosiła czapkę i była wierząca, w tym momencie zerwała by ją, przycisnęła do serca i uczyniła dłonią znak krzyża. Ale, że daleko jej było do przesądnego chłopa, niewzruszenie przeszła nad trupem do porządku dziennego.
Taak… straaaszny czarownik, bez głowy mniej straszny… – szukała zagubionego wątku. Znalazła go po krótkich porządkach wśród myśli. Zwróciła się do inkwizytora poznanego w lochu. – Kapłanie, o którego imię zdaje się zapomniałam zapytać, bądź umknęło mi wynikiem nadmiaru zdarzeń. Zastanowiłeś się już nad przeciwnikiem, w starciu z którym oczekujesz mojej pomocy?

[MEDIA]https://cdna.artstation.com/p/assets/images/images/028/424/090/large/kyle-brown-asc-mt2-severedhex-002-dsn-v005-05242018.jpg[/MEDIA]

Bogumysł, nienawykły do gwałtowności działania wilkołaków, wzdrygnął się zauważalnie. Pewnie dlatego na pytanie Nawii odpowiedział po chwili ciszy, jaką wywołał krótki szok.
– Rozdzieliliśmy się chwilę temu. Dopiero gdy dotrę do Płocka namyślę się, co dalej.
Unikał Wolrada, krzywiąc się, gdy do niego mówił. Choć czuł wstręt, nic nie powiedział.
Po chwili rozmysłu, kręcenia się i uspokajania spłoszonego przez Wolrada wierzchowca inkwizytor zaczepił Nadię.
– Jakie kolejne straty pragniesz mi zadać? Dałaś mi właśnie drugi z kolei powód, by nigdy nie przypieczętować sojuszu.

Wolrad przekręcił głowę pytająco
Nie jesteś z płocką inkwizycją? Z nią Pożogi, moja sfora, już współpracują. A od chwili Pożogi z tą tu driadą. Mamy wspólnych wrogów. Nie musimy się lubić, ale razem uratujemy więcej dzieci Gai… czy waszego boga, czy kogo–tam–kolwiek…

Chwile ulotne, lecz ciążące wydarzeniami. Obawiam się, że trochę podobnych, a z wrogów nie zostanie wielu do wyboru – Nawia żartobliwie skomentowała intensywność wydarzeń dzisiejszej nocy. Sięgając niedługo wstecz. Ucieczki z więzienia, odzyskania utraconych mocy. Wymazania oprawcy, który w więzieniu ich trzymał i nawiązania relacji z całkiem potężnymi sojusznikami.
Nie ma pośpiechu. Zasłużyliśmy na przerwę – Fae również pragnęła udać się do dawno niewidzianego domu i odzyskać siły. – Lecz rozumiem kapłana. Żerca trzymał nas w lochu i łamał tygodniami. Do niego należała zemsta.

Dobrze się stało, że nie żyje – rzekła Nadia przyjąwszy na powrót formę nagiej rudowłosej niewiasty. – Jego żywot nie przynosił korzyści nikomu z nas. Niestety, jeden z inkwizytorów okazał się zdrajcą i zadał wam straty w Płocku. Wolrad podążał jego śladem, bo z nas jest najlepszym tropicielem. Jednak inna bestia go powstrzymała. Znaczy to w moim mniemaniu, że Pożogi są nie w smak Żmijowym sługom. I Inkwizycja również. I…

– Kto zdradził?! – rozgorączkował się Bogumysł.
Zbyt długo był odcięty od Płocka, sam nawet nie wiedział jak długo.

Rudowłosa spojrzała w stronę Nawii.
Gaia, czy jak ją zwiecie Matka Boska pobłogosławiła nas sojusznikami, tedy nie odrzucajmy ich od razu. My nie możemy wejść na ziemię spaczone przez Żmija. On sam się tam wycofuje i zabiera swych sojuszników. Pomóżcie złamać czarną magię, a zyskacie falę, której nic nie powstrzyma. Falę, która zmiecie siedliszcze złego, a za sobą zostawi pożogę.

My jesteśmy tą falą, jakby były jakiekolwiek wątpliwości – kiwnął głową Wolrad poważnie, ale ton miał błazna dla którego powaga jest tylko narzędziem komediowego absurdu.
Zdradził jakiś z tego plemienia… zakonu – poprawił się Wolrad już poważniej – co ten stary ahroun, wojownik, co go zabiliśmy cztery dni temu. Czerwony Brat? Niestety bestia nas spowolniła na tyle, że dał radę uciec.

Kwestia pozostaje otwarta – Nawia nie chciała się od niczego odcinać, ale też nie spieszyła pochopnie rzucać w sprawy obecnie jej niedotyczące. Wiele zależało od ostatecznej decyzji Bogumysła. – Znaleźliście sposób na przełamanie bariery przeklętej ziemi? Czy należy włożyć wysiłek w odszukanie nici, której szarpnięcie rozpruje najsłabszy ze szwów splotu? – dopytała na wypadek, gdyby zdarzenia podążyły w kierunku konfrontacji z Welesem.
Poświęciła jeszcze chwilę namysłowi o tożsamości Gai z Przenajświętszą Panną. Na poziomie mitologicznym zgrzytał jej ten koncept. Zastanawiała się na ile Nadia oparła słowa na wiedzy, a ile na wierze, coraz bardziej skłonna poglądowi, że Zwierzoludy przejawiają zelotyzm bliski Inkwizycji.

Wiele jest opcji – odpowiedział Wolrad i skrzywił się gdy zauważył, że bezwiednie przejął styl wypowiedzi Nawii – Jakby udało się określić dokładną lokalizację kołduna aby uczynić realną szybką szarżę na niego i szybkie wyjście to również byłoby wystarczające. Jego ziemia jest zabezpieczona przeciwko nam. Bez tego przeczesali byśmy już ją i wypruli mu flaki, ale teraz nie możemy… nawet nie dłuższy, ale już średni pobyt na jego ziemi nas zabije.

Splugawione tereny są blisko, hmm? – dziewczyna potarła palcami podbródek. – Może wybiorę się na krótką przechadzkę.
Informacja była potęgą, zwłaszcza ta potrafiąca uchronić przed nagłą śmiercią. Nawia nie miała pewności, czy negatywny wpływ domeny Welesa obejmie ją tak samo jak Dzikich. Chciała się dowiedzieć na swoich warunkach, nim nieświadoma zagrożenia zrobi o kilka kroków za dużo. Poza tym mogłaby przyjrzeć się bliżej naturze skażenia. Sprawdzić, czy nie wplótł tam jej własnej, bezczelnie wykradzionej magii. Wtedy szukać remedium.
Żerca mógłby nam coś podpowiedzieć… – popatrzyła z wyrzutem na Wolrada. Teatralnym, bo zaraz dodała tajemniczo. – Wciąż może, ale to rozmowa dobra na jutrzejszą wieczerzę. Przechowasz mi do tego czasu jego głowę?
Zbliżyła się do Bogumysła, a bardziej pozostałości ciała przewieszonego przez konia.
Pozwolisz? – zapytała. – Nie było okazji porządnie przeszukać magusa.

Inkwizytor, nieco zbyt gwałtownie, wskazał Nawii truchło ręką. Ciągle jeszcze pozostawał zirytowany.

Sięgając do szat luźno naciągniętych na sypiące się zwłoki zmarłego, driada rozglądała się za listami. Podarkami, które mógł otrzymać od swego Pana. Bronią, amuletami. Wszystkim co pachniało głębszą historią wiążącą czarownika z Trygławem. Na spojrzeniu w ich przeszłość Fae zależało.
Nikt głośno nie oponował, więc dziewczyna zajęła się tym co prędzej czy później zrobić należało. Miejsce pęknięcia przełamanego drzewa posłużyło za podest, na którym układała przedmioty wygrzebywane spomiędzy stopniowo przesiąkających zgnilizną szat czarownika. Oddzielając interesujące rzeczy od kolebiących pośród materiału kości i kawałków mięsa, budowała osobliwą kolekcję. Każdy z elementów kontemplująco unosiła na wysokość oczu. Wpatrzona weń intensywnie, jakoby na przestrzał, poruszała bezgłośnie ustami, a wzmożony wiatr niósł szeptem do jej do uszu zamierzchłą pieśń. Usypiał. Powieki Nawi z wolna opadały i jedynie gwałtowne ruchy źrenic pod nimi, wprawiając je w drżenie dawały znać o intensywnym, pełnym obrazów śnieniu. Przebudzała się raz po raz z większym to lub mniejszym wyrazem skonfundowania, zaintrygowania, bądź przestrachu. Rzucając czasami krótki komentarz lub niewiele mówiące mruknięcie, by zaraz wznowić regułę.
Służyły w rytuale zniewalania bezcielesnych – wskazała kredę oraz ząb wilka spętany z kruczym piórem i kawałkiem bursztynu. – Strażników jak i w naszym więzieniu… – odnalazła wzrokiem Bogumysła – tyle że dużo ich więcej, a i w miejscu innym.
Kredą nakreśliła na drewnie symbole, które zobaczyła w swej wizji.
Ząb w krew i te oto znaki. Znając metodę uwięzienia, można by się wysilić jak tu szybko móc czary odwracać….
Następny ciąg obrazów. Z pomocą ziół i ingrediencji z sakwy magus inkantował zaklęcia, wrzucając je do ognia. Wyjął z niego miecz, który przekazał brodatemu mężczyźnie i tak już solidnie uzbrojonemu. Ten nosił czerwone szaty kapłana podobne strojowi Bogumysła.
Ciekawe, wasz zbieg włada zaklętą bronią… – przemówiła cicho, wciąż pogrążona w transie. Weszła w niego głębiej.
Mieszając składniki z powstałym popiołem, mocnym dmuchnięciem Żerca rozwiał przed sobą pył. Mówił do kogoś oddalonego, trudnego do określenia. Jawiącego się jako kobieta bądź mężczyzna… o setce twarzy. W każdej chwili wizji wyglądającego inaczej, jednak często powtarzając oblicze niewieście otoczone jasnymi puklami. Persona odziana typowo mieszczańską modą.
Wróżka pochyliła się nad interpretacją… Trzygłów miał więcej niż trzy twarze, z czego jedną ulubioną? Nie siedział w ciemnym zatęchłym lochu, jak wszyscy byli sądzić, a żył w ukryciu pośród miejskiego zgiełku? Wyglądało, że upadły Inkwizytor był razem z Żercą na chwilę przed rozmową, mógłby wiedzieć coś przydatnego… lecz pewnie nim zdąży przekazać, urwą mu głowę. Tradycyjny sposób rozwiązywania problemów przez wilkołacze sfory.
I dalej – sztyletu nie używano do rytuałów. Broń większość czasu przeleżała w bucie, chociaż wiązało się z nią jedno silne zdarzenie z przeszłości…
Walka przy rzece. Spokojny nurt. Czarownik wyszedł z wody, by zetrzeć się z demonem. Bardziej niż z piekielną istotą, ten skojarzył się Nawi z satyrem. Rogi, kopyta, wykręcone kolana, kolczuga z poszarpanym płaszczem. Bestia atakowała szponami i kłami. Magus tkał zaklęcia z ognia.
Potwór rzucił Żercą i wskoczył na jego żebra, dociskając do ziemi. Wtedy nóż przeszył brzuch bestii. Oczy czarownika zaczęły płonąć, a wraz z nimi rana z zagłębionym ostrzem. Rogacz zaskomlał, dał się zrzucić i w końcu uciekł.
Mistrz powietrza i ognia ruszył na spacer po wodzie i… stał się jednym z rzeką. Rozpłynął, jakby jego ciało obróciło się w ciecz.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/fb/85/a3/fb85a3d2a1038cf5bd43d7b4c70ec53b.jpg[/MEDIA]

Fae zrobiła dłuższą przerwę. Wahała się, odciągając nadchodzący nieprzyjemny finał. Ostatnie były bowiem już tylko kamienie. Przepełnione mrokiem. Ich dotyk budził uczucie niepokoju i najwyraźniej to one wywoływały nerwowe powarkiwania Nadii i Wolrada. Rubiny nie były tym na co pierwszym rzutem oka się jawiły. Krew. Stara i potężna Vitae magicznie zmieniona w kryształ. Z jego pomocą ktoś władny mógłby utkać zaklęcia, które wstrząsnęły by ziemią w posadach.
 
Cai jest offline  
Stary 01-09-2022, 09:39   #523
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Cytat:
I zgromadziły ich na miejsce, zwane po hebrajsku Har-Magedon.
Apoklipsa św. Jana rozdział 16, wers 16
Noc nad mrocznym lasem.

Zmieniona w kruka postanowiła zobaczyć czymże jest ziemia, której unikają wilkołaki. Leciała na mrocznym niebie nadal posiadając na sobie ślad kory drzewnej, który pełzał pomiędzy piórami. Była już w miejscu, które wilkołaki określiły jako Złe Ziemie.


Faktycznie wszystko wyglądało dość mrocznie. Leciała spokojnie, mimo deszczu, który zaczynał padać. Jej deszczu… Ten podły czarnoksiężnik zabrał jej deszcz, co wywoływało najgorsze uczucia wobec niego. I wtedy to zobaczyła. Płaskowyż pozbawiony drzew. Były na nim wielkie kamienie, niczym w pradawnych miejscach kultu. W czasach, gdy ludzie jako rasa byli młodzi. Postanowiła zniżyć lot. Na polanie leżało maso pni drzew i błota. Tak przynajmniej wyglądało to, gdy podchodziła do lądowania. Usiadła na jednym z siedmiu menhirów i przekrzywiła głowę.

To nie błoto i drewno leżało na polanie. Cały krąg kamieni otaczały ciała zwierząt i krew. Wtedy poczuła na sobie jego wzrok. Widział ją. Nie wiedziała skąd patrzył, ale z całą pewnością ją widział. Poczuła jak kości jej skrzydeł wyginają się w nienaturalny sposób. Wyłamują. Po chwili zobaczyła jak wyłamana kość wyrasta z jej skrzydła. Spadła na ziemię usłaną zwłokami innych zwierząt i przemieniłą się… wokół rozlała się woda, a Nawia miała postać młodej kobiety. Po wyłamanych skrzydłach nie było śladu.

Więc tak naprawdę wyglądasz.

Niski głos rozległ się bezpośrednio w jej głowie. Teraz u podnóża menhir zorientował się, że jest on cały obklejony ciałami, które są ze sobą pozrastane kończynami. Głównie zwierząt, ale było tam też kilkoro ludzi.

Dołączysz do nas?

Powietrze przeciął dźwięk pękających kości. Jej kolana pękały z trzaskiem i uderzyły o siebie nawzajem. Ich tkanka zaczęła się zrastać. Jednak zadziałały mechanizmy obronne. Znów była wodą… a później ptakiem… Leciała kawałek, aż skrzydła znów zaczęły zrastać się ze sobą. Uciekała Nie mogła podjąć walki. Jeśli skupiłaby się na czymkolwiek innym niż ciągłe przemiany, to dołączyłaby do jęczących menhirów.

***

Noc w lesie.

Inkwizytor i wilkołaki musiały się jakoś dogadać. Nie mieli jednak wielkich nadziei. O ile Driada nie znalazła uciekiniera, to nie mieli jak ruszać na poszukiwania na Złych Ziemiach. Żmij rósł w siłę. Bogumysł zaś żywił niezadowolenie w związku z faktem, że wilkołaki bez zająknięcia się zamordowały jedynego łącznika z wielkim złem, jakie przebudziło się w lesie. Podjęli jednak decyzję o powrocie do Płocka. Koń był dość niespokojny w otoczeniu watahy wilków, ale musieli jakoś się dogadać. Od tego porozumienia zależało bardzo wiele. Wróg zdawał się zbyt potężny, żeby Inkwizycja sama mogła stawić mu czoła.

***


Płock.

Francesca nie nawiązała połączenia z Wiatrowym. Liczyła na wyciągnięcie od czarownika informacji. Wszystko wskazywało na to, że obecność Boruty została zaobserwowana i odstraszyła maga. Nie mogła w końcu wiedzieć, że Wolrad zmiażdżył głowę maga w lesie.

Tymczasem Rembertini porządkowała wiedzę.

Trygław uchodził za boga w czasach przedchrześcijańskich. Najpewniej był bardzo potężnym wampirem. Tak utrzymywał Auditore. Inny wampir. Okultysta. Żywiołem Auditore był cień. Cienie chroniły wampira. Wampir miał w podziemiach katedry bramę do piekła? Czy do jeszcze czegoś innego? Coś potężnego, co wzmacniało jego magię. Poza tym wydawał się niegroźny. Poza faktem, że prawie zabił Witolda. Jednego z inkwizytorów. Eberhard nie był Eberhardem. Podobnie jak wcześniejszy zabójca Michal Kamil. Skoro wróg mógł przybierać twarz każdego?

Gdzieś z tyłu głowy biły na alarm słowa Mira, córka Chwaliboga.

Franka otrząsnęła się patrząc na paladyna z kopytami i rogami. Uśmiechał się do niej.

Trygław związał siedem demonów, odpowiadających siedmiu grzechom. Inkwizytorzy pozbyli się jednego. Nieczystości.

Dla Francesci był to trudny moment. Anna była roztrzęsiona całą tą sytuacją. Zwłaszcza, że Gerge na jej oczach wypuścił jelita na bruk. Cudem go ocaliła. Wilhelm w akcie agresji pożarł jednego ze sług Auditore, po to by następnego dnia zobaczyć jak serdeczny przyjaciel jest tylko podłym oszustem. Witold był nieobecny, bo jego Anioła Stróża niemal wessała brama piekieł. Hugin… była kobietą. Nie żyli Klara, Fyodor i Michal Kamil. Bogumysł zaginął. Francesca była młoda. Niedoświadczona. Jednak w obliczu sumy problemów jakie się pojawiły najpewniej i sam papież by sobie nie poradził.

- Już prawie świta. Czas na mnie - powiedział półdemon.

Poszedł do ogrodu, tuż przy siedzibie inkwizycji. I tam dosłownie zapadł się pod ziemię. Na oczach Francesci. Tak jak stał, tak zniknął pod ziemią. Zaraz po tym przybył dziwny orszak. Wilhelm, Bogumysł, sześć wilków i kobieta z dziwaczna skórą. Włoszka zamrugała oczami, nie wiedząc co powiedzieć.

***


Nawia wyrwała się z okowów śmierci. Była wyczerpana kolejnymi zmianami, ale poza częścią nazwaną Złym Lasem wróg zdawał się jej nie sięgnąć. Odnalazła Bogumysła i watahę. Jeżeli miała odzyskać swój deszcz, to potrzebowała pomocy.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 04-09-2022, 11:47   #524
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Dotarli do Płocka. Fae nawet nie zauważyła kiedy pokonali cały dystans. Od powrotu ze Złych Ziem była markotna, małomówna. Oczy dotychczas błyszczące żywym blaskiem, przygasły. Nie mogąc się dłużej skupić na żadnym z fizycznych aspektów rzeczywistości, pusto sięgały gdzieś poza. Nie oponowała, gdy towarzysze postanowili wespół ruszyć do grodu. Podążała za nimi z bezwładnością lalki, pokonującej drewnianą scenografie obwoźnego teatru kukiełek. W tle mijały pomalowane ciemną zielenią korony wysokich drzew. Przesuwały kłosy złotych zbóż. Kołysały fale, symbolizujące rzekę. Coraz gęściej wyrastały zabudowania. Miasto wraz ze słońcem niespiesznie budziło się do życia. Pierwsze promienie odgoniły złe sny.

Pamięć Kamienia. Wróżka odtwarzała ponownie wszystko czego doświadczyła, co dotyczyło Trygława. Tym razem zwracając uwagę na detale, przesłonięte wcześniej głównymi wydarzeniami i towarzyszącym mu zagrożeniem. Pojmanie przez Pierzastego. Słowa, które wypowiadał, gdy ją odwiedzał. Wizje wzbudzone przez przedmioty. Tym razem pod kątem wskazówek mogących zdradzić miejsca, w których się odbywały, na podstawie wystroju i budowy. Czy pod menhirami wzniesiono podziemną konstrukcję? Czy gdzieś nie przemknęły freski, symbole na tarczach, herby i barwy rodowe? Przyjrzała się raz jeszcze kobiecie o tysiącu twarzy z którą mag rozmawiał, szukając cech charakterystycznych, mogących podpowiedzieć kim jest. Biżuterię robioną na zamówienie przez mistrza cechowego. Pierścienie, sygnet z pieczęcią, jaką? Nietypowe dodatki ubioru. Czy różne wcielenia łączyło coś wspólnego? Wszystko było pomocne. Prześledziła lot nad domeną Welesa. Mnich-zdrajca raczej podróżował drogą niż grząskim mokradłem. Czy dostrzegła wtedy skrajem widzenia nitkę gościńca, dokąd by wiodła? „Dołączysz do nas?” - by powiększyć kulę mięsa, czy w miejsce Bezgłowego? Pierwsze. Przeżyła raz jeszcze makabrę kręgu porośniętego ciałami, grozę i ból stoczonej walki o przetrwanie, przerywając seans wraz z kolejnym nadchodzącym chrzęstem łamanej kości, którego nie była w stanie już znieść.

Blada, zroszona kroplami zimnego potu, drżąc, odzyskiwała zmysły. Pomna swego nieludzkiego wyglądu, czem prędzej zerwała pranie suszące się na sznurze przydrożnego obejścia. Ukrywając porośniętą korą skórę pod nieco przydużym surkotem, jak ze starszego rodzeństwa i okrywając głowę nałęczką, której jeden z końców owinęła wokół twarzy, pozostawiła jedynie wąską szczelinę służącą obserwacji. Po kilku kolejnych chwilach zarysował się przed nią ogród, wyróżniający się gabarytami budynek i nieznajoma kobieta, przypatrującą się im z oddali. Było komu. Jakiś czas wcześniej para okolicznych chłopów, chwiejnie powracając z degustacji destylatów, na widok czmychnęła, podtrzymując portki przed opadnięciem. Mężczyźni w zniszczonym, zakrwawionym odzieniu, wyrośnięte wilki o ostrych kłach i naga dziewczyna pokryta naroślami, wyłaniający się z mroku, jak nic zostaną przypisani niezdrowym, pijackim widom.
 

Ostatnio edytowane przez Cai : 04-09-2022 o 11:50.
Cai jest offline  
Stary 08-09-2022, 08:48   #525
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Cytat:
"Dał też Bóg Salomonowi bardzo wielką mądrość i roztropność, nadto rozum tak rozległy jak piasek nad brzegiem morza”.
Pierwsza Księga Królewska rozdział czwarty, wers dwudziesty dziewiąty
Płock. Siedziba Inkwizycji.

Nawia natychmiast poznała kobietę, na której barki najwyraźniej spadł obowiązek kierowania Płockim oddziałem Inkwizycji. To była kobiet o tysiącu twarzy. Driada nie miała wątpliwości.

Nastąpił czas wspólnej wymiany ustaleń.

W imieniu wilkołaków mówiła Nadia, jednak szaman Wolrad stał cały czas przy niej. Przejęli ludzkie formy, a służka zatrudniona przez Francescę przyniosła im proste okrycia.

- Za zasłoną dzieją się straszne rzeczy. Nagromadziły się tam zmory w niepojętych ilościach. Jest ich tam tak wiele, że zaczęły oddziaływać fizycznie na las. Magia duchów nie działa. My jesteśmy niemal natychmiast atakowani. Nasze ciała są zniekształcane i rozrywanie. Kończyny wykręcane. Nie jesteśmy wstanie wejść tam choćby na sto metrów w głąb po tej stronie.

Wolrad w ciszy kiwał głową. Nie miał wiele do dodania. Spodziewał się raczej kolejnej bestii spomiędzy światów, która przybędzie po Nichlaku.

Bogumysł wybrał drogę nauki. Ruszył do ksiąg i notatek pozostawionych przez Fyodora. Miał również nieco ksiąg ze sobą.

Magia Krwi była bardzo mało znaną dziedziną. Podobnie jak Magia Kołduńska. Mógł jedynie przypuszczać jak działa. W księgach nie było bezpośredniej odpowiedzi. Kolejne rzeczy były kwestią dedukcji Bogumysła.

Cytat:
Magia Krainy.
Kołdun sprawuje niepodzielną władzę nad swoją krainą. Przez związek z ziemią może dostrzegać wszystko co dzieje się w jego Krainie. Zazwyczaj na odległość nie większą niż dom i ogród, jednak im potężniejszy Kołdun, tym więcej widzi.
Bogumysł przełknął ślinę. Relacje wilkołaków i Nawii mówiły o kręgu o promieniu kilku kilometrów.

Cytat:
Kołdun w całej swej krainie może korzystać ze swej plugawej magii, tak jakby był fizycznie obecny w miejscu, które widzi.
Cytat:
Krew przelana w Krainie Kołduna wzmacnia jego siłę.
Wizja setek zwierząt umierających w lesie nie napawała optymizmem.

Cytat:
Kołdun włada ziemią, wodą, powietrzem i ogniem.
Mag Krwi włada krwią, ciałem i kośćmi.
Nekromanta kontroluje umarłych.
Potwory sklejone ze zwłok różnych zwierząt były tworem Trygłwa. Był potężny i był stary. Mógł posiąść mistrzostwo w każdej z tych dziedzin.

Czy Trygław jest wampirem?

Cytat:
Magowie Krwi często wybierają drogę wampiryzmu. Pozwala im to przedłużyć życie w nieskończoność, co staje się pokusą, dla tych, którzy są pozbawieni możliwości zbawienia.
To dawało nadzieję…

Cytat:
Każdy wampir w świetle błogosławionego słońca umiera. Pewnym sposobem na zabicie wampira jest kołek w serce i zostawienie przebitego ciała u drzwi kościoła do czasu aż słońce stanie w zenicie.
Brzmiało to nawet obiecująco gdyby nie następny wpis w notatce Bogumysła

Cytat:
Deszcz… pada nieprzerwanie od przesilenia. Chmury zasłaniają słońce.
I tu pomysły się skończyły. Nie notował nic o demonach, ani nawet o sługach zmieniających twarze. Wszystkiego było zbyt dużo.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 08-09-2022 o 08:51.
Mi Raaz jest offline  
Stary 09-09-2022, 20:20   #526
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Gdyby Dworzanie wiedzieli w czyjej jest siedzibie. Słyszeli, jak ucina pogawędkę z przeoryszą zakonu łowców czarownic. Obwołali by ją obłąkana, szukającą rychłej śmierci. Znając renomę kościelnej instytucji. Albowiem ujawnianie natury śmiertelnikom prowadziło do rezonansu. Szara, uporządkowana wizja świata wypychała ich jak żołądek niestrawne jadło. Ludzie nie potrafili bez konwulsji smakować tego co magiczne i niesamowite. Nie jak niegdyś, przed wiekami. Zamykali swe umysły i dostęp do krain. Inkwizytorzy dodatkowo nosili w sercach boskie moce. Niebezpieczeństwo wzrastało podwójnie.

Niewysoka postać zdawała się w ogóle sprawą nie przejmować. Znała metody jak się mocniej przyszyć do rzeczywistości. Jej nicią był teraz Bogumysł. Przemierzała korytarze w kradzionym, przydużym stroju, niczym dziecko okryte prześcieradłem, udające ducha. Gdzie nie poszła, ścierała kurze z podłogi plączącym się pod nogami krańcem sukni. W sali powszechnego zgromadzenia, po zdaniu relacji przez Nadię, zabrała głos.

Żywi się krwią i mięsem. Domenę Trygława winno się już dawno odciąć, by żadne zwierze, żaden człowiek nie przekraczał granicy, stanowiąc budulec dla jej rozrostu. Drugie, to zająć się sprzyjającymi jego sprawie…

Nawia wybrała publiczną konfrontację. Wyciągnęła rękę z oskarżycielskim palcem, skierowanym w stronę Franciski. Powadze gestu urągały fałdy skrywające go pod zbyt długim rękawem, po załamaniu na końcu dłoni, luźno zwisającym ku podłożu.

Sprawdzałam ingrediencje, których welesowy Żerca używał w rozmowach na odległość. Nie daje mi spokoju - czemuż to twarz, przewijająca się w nich najczęściej… należy do przełożonej Czerwonego Bractwa?

~*~*~

Odszukała Bogumysła, gdy ten siedział w skupieniu nad stosami grubych ksiąg w prywatnych komnatach. Pogłębiając wiedzę o czyhającej w mroku grozie. Stała chwilę, sycąc się atmosferą. Zapachem starych stronic, kałamarza, oparami topniejącego wosku.

Bezpośredni atak, oznacza tyle co śmierć – zapukała we framugę, z wolna przekroczywszy próg. – Dla wszystkich, którzy posiadają szkielet obleczony w mięśnie.

Zerkała Inkwizytorowi nad ramieniem, przyglądając się zdobionym literom, rozpoczynającym rozdziały. Dotknęła barku mężczyzny, znajdując w nim oparcie, gdy pochylała się bliżej tomiszcza. Przymknęła powieki. Przeciąg na chwilę wzmógł, szarpiąc płomieniami świec i unosząc zapisane karty. Oświetlenie stało się jaśniejsze, wyblakłe miejscami słowa łatwiejsze do odcyfrowania, a i myśli zaczęły płynąć ku pewniejszym pomysłom i rozwiązaniom. Fae potrafiły być ludziom źródłem inspiracji i olśnienia.

Kapłanie, posiadasz zapisy o kręgu menhirów? Są pod nimi jaskinie, kazamaty? Warto by wiedzieć, gdzie dokładnie Trygław się zakopał.

Westchnęła, cóż więcej było robić. Zmęczenie i tęsknota za domem brały górę.

Spotkamy się jutro o świcie – rzuciła na pożegnanie. Jak stała, tak ulotniła się w powietrzu niczym poranna mgła, pozostawiając po sobie jedynie zwitek odzienia na deskach podłogi.

~*~*~

Miejsce na pograniczu świata śmiertelników i królestwa Fae zabezpieczała ochronna magia. Niełatwo było się do niego dostać. Bez wiedzy, gdzie dokładnie się znajduje. Jakiego rytuału wymaga otwarcie portalu prowadzącego w cieniste zacisze.

Nawia siedziała w tyle niedużej płaskodennej łodzi z wydrążonego pnia. Przechylona przez burtę cieszyła się chłodnym i rześkim powietrzem. Jedną ręką trzymała pojedyncze wiosło, drugą nurzała w wodach jeziora, palcami przeczesując niewzruszoną taflę. Wcale nie pagaj służył jej do wprawiania łupiny w ruch. Narzucała wolę prądom, by niosły ją do upragnionego celu. Była nim otoczona bladą poświatą, skalista wyspa, wyłaniająca się z mgieł.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/52/55/20/525520e86ad9d30e1fe50d1d0721aa39.jpg[/MEDIA]

Zacumowała przy kamiennym pomoście wychodzącym w zatoczkę. Nie było tu ni słońca, ni księżyca. Półmrok rozświetlały fioletem, rozwieszone gdzieniegdzie lampiony. Schodami do góry, przez labirynt ogrodu i łuki pergoli wiszące nad ścieżką. Porośnięte srebrzystym bluszczem, rzucały pod nogi pajęczynę splątanych cieni. Minęła dziedziniec z fontanną pośrodku i otworzyła drzwi z ciernistych krzewów, odchylających się pod dotykiem, by odsłonić przejście.

Dom o wysokim sklepieniu przywitał ją katastrofą. Chrzęszczącymi pod nogami fragmentami rozbitych naczyń. Śladami pożaru na ścianach. Wyszczerbieniami od miecza na półkach, który to sterczał obecnie wbity w wieko kufra. Eksperymenty z czarodziejskim pyłem, bronią i ujarzmianiem mocy. Winny spał w najlepsze na stole, przykryty przegryzionym w pół zwojem zapełnionym wysokimi, ostrymi symbolami, jakże odmiennymi od ludzkiego alfabetu. Krzyżujące się linie i łuki o różnych grubościach skrywały zdania. Duch, na tyle już silny, że potrafił uzyskać wyraźną formę, wciąż jednak zbyt słaby, by przeprowadzić rytuał i przyjąć go w grono Prawdziwych Fae. Kudłaty, z chwytliwymi kończynami i ogonem. Chrapał, oblizując przez sen pyszczek. Mocniej podciągnął pergamin pod szyję i przewrócił się na drugi bok.

Tyyyy! – słowa w języku Jesieni brzmiały jak wzbierający przed burzą wicher. Równe, jeśli nie większe znaczenie niosły w przekazie gesty. Gwałtowne i poszarpane.

Złydzień otworzył oczy, by z przerażeniem dostrzec cienie schodzące filarami z sufitu, zbierające w jedną olbrzymią postać. Szyły jej bogate ubrania, unosząc nad ziemią trenem sukni, woalem rozlewając się po podłożu i ścianach. Oplatając przedramiona jego dawno niewidzianej mistrzyni delikatną koronką, spływały w dół bladych dłoni, wieńcząc je długimi wrzecionowatymi szponami. Zawisły nad nim, sięgając w stronę gardła. Była wściekła w ten nieprzyjemnie zimny, bezwzględny sposób.

[MEDIA]https://cg4.cgsociety.org/uploads/images/medium/miyagu-mikaii-1-b27e960a-4lcd.jpg[/MEDIA]
 
Cai jest offline  
Stary 26-09-2022, 23:46   #527
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Francisca wstawszy tuż przed świtem zmówiła poranną modlitwę. Wieczorny niepokój o powodzenie wszelkich spraw powierzyła Panu licząc na jego opiekę i moc. Nie wiedziała co oznaczał brak odpowiedzi od Ptasznika, nie wiedziała, co dzieje się zarówno z Bogumysłem jak i Walterem i jego nowym towarzyszem. Pełna napięcia zasnęła rozważając, czy można się modlić sie o zdrowie wilkołaków.

Rankiem wraz ze wschodem słońca, większość jej pytań doczekała się odpowiedzi i jak to zwykle bywa nowe odpowiedzi przyniosły jeszcze więcej pytań. Wpierw jednak kilkoma gestami i cichym a stanowczym głosem zagoniła do roboty służbę i kucharkę. Poza oporządzeniem podróżnych Francisca nakazała przygotowanie pokoi, tak aby każdy z podróżnych mógł odpocząć jeśli tylko miałby na to ochotę. Sprawdziła stan Gerge i dopilnowała, by siostra Anna została przedstawiona z należytym szacunkiem i właściwą sobie pozycją.

Organizując porządek w domu wyłapywała najnowsze wieści notując skrzętnie w pamięci każde słowo. Zaplanowała na później rozmowę z bratem Bogumysłem, aby przedstawić mu wydarzenia dni ostatnich, zatrważające wieści na temat Mistrza Eberharda, a także wczorajsze spotkanie z Wampirem. O samym spotkaniu wolała milczeć zarówno przy wilkołakach jak i przy Walterze. Sądząc po tym, że brat Bogumysł oswoił się z różnymi sojusznikami, których przyszło im posiadać miała nadzieję, że przyjęcie do wiadomości kolejnych nie wystawi jego przekonań na jeszcze większą próbę. Dla niej samej godzenie po jednej stronie wąpierzy i wilkołaków też było wyjątkowo problematyczne.

Francisca uważnie przyglądała się kobiecie, która przybyła z Bogumysłem, z którą wiązała go najwyraźniej dłuższa znajomość niż z Walterem i sforą Nadji. O nią też powinna zapytać Czerwonego Brata. Konieczność ta nabrała dodatkowego znaczenia, gdy dłoń wskazała na Franciscę formułując oskarżenie. Starała się nie lekceważyć niczego w związku z
Triglavem. Drugi raz może nie udać się włożyć jednemu z Inkwizytorów wnętrzności z powrotem do jamy brzusznej. Francisca uśmiechnęła się uprzejmie i odezwała się głosem spokojnym i naturalnym.

- Siostra przydaje mi zaszczytów, na które z pewnością nie zasługuję. Brat Bogumysł reprezentuje Czerwone Bractwo na tych ziemiach, a przełożoną płockiej Inkwizycji jest siostra Anna. Na mojej głowie jest ostatnio dbanie o strawę i odzienie - uśmiechnęła się raz jeszcze, lekko skłaniając głowę.

- Rozmawiałam z Ptasznikiem raz jedyny, a raz słyszałam chyba jego głos niesiony wiatrem. Wtedy nie znaliśmy jeszcze jego prawdziwej natury… na dodatek, gdy rozmawiałam z nim twarzą w twarz byłam przebrana za mężczyznę i nic z jego wypowiedzi nie wskazywało na to by wiedział, że należę do Inkwizycji. Czy więc uważa siostra, że Żerca przejrzał mnie już wtedy, czy też podobnie jak w przypadku Mistrza Eberharda Triglav mógł uczynić kogoś na moje podobieństwo? - z głosu Francisci wybrzmiało prawdziwe zainteresowanie.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 26-09-2022 o 23:50.
druidh jest offline  
Stary 20-10-2022, 11:49   #528
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Nawia przyjrzała się kolejnym osobom wymienionym przez Franciskę, korygując w głowie hierarchię zgromadzenia. Wspomniana Anna wyglądała jakby zupełnie inne troski odciągały jej uwagę, ponad obowiązek kierowania instytucją. Bogumysł dopiero co powrócił z niewoli. W tle przewijała się jeszcze zdrada jednego z braci.
Musiało być ciężko, samemu zasiadać nad nawarzonym jadłem – Fae okazała cień współczucia. – Czy Żerca wiedział? Skoro miał za pomocnika owego Eberharda, należy przyjąć najgorszy scenariusz – oceniła.
Przyjęła złowróżbny ton.
Zastępowanie ludzi w ich życiach, a ich samych spychanie w odmęt zapomnienia jest powszechniejsze niż się na pozór wydaje – w jej głosie dało się odczuć posmak goryczy.
Skoro to nie Siostra – przejęła określenie od drugiej strony. – rozmawiała z czarownikiem zaraz po tym, gdy ten ofiarował mężczyźnie w inkwizytorskich szatach miecz zaklęty w ogniu,... – retorycznie już nie dokończyła.

Francisca skinęła głową. Nie była pewna co znaczą wizje kobiety stojącej na przeciwko, niemniej posiadali dowód tego, że Tryglaw może odtworzyć wiernie twarz jednego człowieka w drugim.

- Skad Trygław mógłby wiedzieć jak wyglądam? Czy wizja, którą siostra otrzymała wskazuje kiedy to zdarzenie miało miejsce? - zapytała - Brat Eberhardt przybył niedługo po tym jak miało miejsce moje spotkanie z Ptasznikiem i wizyta w Mogilnie.

- Istnieją nadnarturalne metody ‘poznania’. - odpowiedział Wolrad. -Tak jak ja prawie wytropiłem zdrajcę… jeżeli jest ktoś inny kogo znalezienie pomoże sprawie to warto spróbować. Tylko musi być to ktoś poza domeną kołduna. W niej jest on w stanie z łatwością wszystkich ukryć…

- Nie wiem kto to może być. Nie wiem nawet, czy ktoś taki istnieje. A jeśli ten ktoś może zmieniać swoją twarz trudno będzie go wytropić nawet gdyby istniał… ale nie należy załamywać rąk… - Francisca zawahała się na ułamek chwili. Trudno było stwierdzić czy odwoływanie się do Jedynego Boga było tutaj na miejscu - spróbuję dowiedzieć się czego tylko się da - miała jeden trop który wydawał się obiecujący i nawet trochę kontaktów.

Najprościej byłoby wskazać odcinek na wstędze zdarzeń, określając od kiedy Brat-Zdrajca zaczął obnosić się z kunsztownym mieczem, darowanym przez Żercę – Fae, w skupieniu, szukała jeszcze innego sposobu. Czas nie był zjawiskiem, nad którym potrafiliby rozmyślnie zapanować. Nie musieli. Stanowił troskę przemijających istot.
Wsparła Wolrada w jego pomyśle.
Nie wiem któż o zdrowych zmysłach chciałby się długo ukrywać w domu Welesa. Posępnej, przesiąkniętej deszczem krainie, ozdobionej krwią i zrośniętymi ze sobą zwłokami. Siedem menhirów jak siedem grzechów głównych, intrygująca zbieżność. Wyłapanie tych, którzy pozostają poza, wydaje się słuszną drogą. Jednakże, niegodziwcem wartym uwagi pozostaje niezmiennie przywódca kultu ze wsi Sierpc…
Odniosła się również do rozważań Franciski.
Mogę zgadywać, że nie „oni” zmieniają swe twarze, ile „On” to czyni. Z łatwością rzeźbi ciało i kości. Tym samym do przemiany muszą znaleźć się w zasięgu jego mocy. Rodzi się zatem druga kwestia… jak ograniczyć dostęp żyjących do domeny Trygława?

Wolrad zainteresował się tropem.
- Opowiedzcie mi o tym przywódcy z Sierpca… potrzebuję czegokolwiek. Imię, wygląd, jak wasze spotkanie wyglądało, kiedy do niego doszło… dajcie mi dwie, trzy informacje tego typu to go wytropię i jeśli kołdun nie pośle drugiego nihilaha to go znajdę. A jeśli pośle… to straci drugiego sługę…

Nawia uniosła spojrzenie, wlepiając się w krokwie sufitu. Próbując odkurzyć swą pamięć, sięgnąć daleko wstecz. Nie zesłała tym razem obrazów Wolradowi, jak poprzednio Dzierżącemu Młot, pomna jego gwałtownej reakcji. Zamiast, ograniczyła się do opowieści.
Pierwsze ze spotkań… – nie do końca zwykłej. Oczy wróżki uciekły pod powieki, ona sama stała w bezruchu poruszając jedynie ustami, o konturze ledwie zarysowanym pod materiałem przesłaniającej twarz chusty. Zmrożona w transie, przywoływała wydarzenia z dokładnością, jakby znów w nich uczestniczyła. Brzmienie wypowiedzi zmieniało się w zależności czy opisywała otoczenie, na modłę wiejskiego gawędziarza, czy odtwarzała słowa osoby, z której ust wychodziły.

~*~*~

W ciemności nocy, pod rozłożystymi gałęziami największego z drzew sadu jabłoni, grupa chłopców i dziewcząt, rozświetlając mrok światłem pochodni, tworzyła półokrąg. Między nimi a grubym konarem, którego sęki i zgrubienia malowały w korze płaskorzeźbę groteskowego oblicza, stał na oko ośmiolatek. W trzęsącej się dłoni trzymał nóż, który wręczył mu najstarszy z wyrostków.
No dalej, pisz, chyba umiesz pisać swe imię, czyś tępy? – poganiający głos z cienia.
Nie nadaje się – drugi, pogardliwy.
Nie słuchaj ich. Pokazywałam ci przecież, spokojnie, przypomnij sobie. – łagodny, o przyjemnej barwie.
Młody zebrał się i koślawo wyrył w drzewie „Nielub”.
Teraz pieczęć
Przysięgnij że nigdy nie zdradzisz...
Z ociąganiem, blednąc, naciął dłoń, poczekał aż krew wypływająca z rany nieco wypełni jej wnętrze i odcisnął ślad na pniu, tuż przy swoim podpisie.
Brawo, wiedziałam, że dasz radę.
Drzewo również zdawało się cieszyć.
…swojego nowego Pana – najstarszy wysyczał, złowieszczo dokańczając zdanie.

Dzieciak pchnięty w plecy potknął się i wpadł pomiędzy grube korzenie, w rozwartą czeluść jamy. Po chwili wygramolił się z niej cały oblepiony liśćmi i gałęziami, zaczął się z nich otrzepywać. Znowu przypominał chłopca, tylko twarz i oczy miał puste, pozbawione emocji. Rozglądał się po zgromadzonych jakby jednak nie „znowu”, a „dopiero” zaczął go przypominać.

~*~*~


Fae przebudziła się, powróciła do teraźniejszości. Przetarła wierzchem dłoni powieki, ścierając z nich resztki snu.
Tyle o nim pamiętam… i ciernie, bolesne ciernie – skrzywiła się z udręki. – Później nie zdołałam już do niego sięgnąć. Gdy znalazła się sposobność, gdy się zbliżyłam, wciągnął mnie w pułapkę Pierzastego – podsumowała chłodno.

Wilkołak obserwował driadę z głową przekrzywioną jak zaciekawiony pies. Historia była opowiadana w niezwykły sposób. Widział, że samica (czy to było odpowiednie słowo w jej przypadku?) miała swoisty kontakt z naturą, duchami lub jednym i drugim. Nie aby były co do tego wątpliwości po wcześniejszym spotkaniu. Wsłuchiwał się w tę historię. Wizualizował sobie wydarzenia.
- Nielub…. - powtórzył imię wyobrażając sobie jak mógł wyglądać.

Był jedynie ofiarą – Nawia nie dodała, że również i bratem. – Nielub to zaledwie imię ochronne, nigdy nie doczekał postrzyżyn. Nie otrzymał właściwego – sprostowała.
Porwany do krainy baśni i koszmarów, zastąpiony podrzutkiem, sobowtórem posiadającym fragmenty wspomnień wyciętych z jego głowy. Nie on jeden. Dawno. Tym którego szukasz jest Fae-Drzewo, nadzorca sadu jabłoni – dziewczyna dopiero co wynurzona z nieprzyjemnego wspomnienia wyglądała na bezsilną i smutną, jak wtedy. Gotową zdradzić więcej niźli powinna, by dokonać osobistej zemsty.

Wolrad zmarszył brwi i otworzył oczy. Chciał przez chwilę coś powiedzieć… wymądrzyć się kwaśno, że prosił o opowiedzenie mu o tym kogo ma ścigać, a nie o kimś kogo on znał. W tej chwili połączenie miał bardzo wątłe ale… może będzie wystarczyć. Znów zamkną oczy odchyając głowę w górę i wciągnął nozdrzami zarówno powietrze Płocka jak i odory z Umbry… Otworzył oczy.
- Wiem gdzie on jest - zadeklarował patrząc prosto w stronę odległego Sierpca - Ktoś potrzebuje czasu przed wyruszeniem?
Do najbliższego świtu – Nawia przytaknęła. – Nurty opuszczonych spraw wydostały się z koryta i płyną w niewłaściwą stronę.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 20-10-2022 o 21:43.
Arvelus jest offline  
Stary 24-10-2022, 22:49   #529
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
W krypcie Inkwizycji

Bogumysł na krótko wrócił tej nocy do ksiąg. Wciąż poszukiwał czegoś, co mógł przeoczyć, gdy do pomieszczenia weszła Francisca.
- Bracie.
- Występujemy przeciw czemuś, co słabo znamy. To frustrujące i intrygujące zarazem. Gdy zostałem porwany z dworu Czarneckich, zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Siły natury, dotąd wrogie, zaczęły sprzyjać naszej sprawie. Razem z zaklętym w wilkołaka Czarneckim znaleźliśmy się w ziemnym więzieniu i tylko wynaturzonym przymiotom acana zawdzięczam oswobodzenie. Stamtąd też wydobyliśmy dziewczynę, Nawię. Choć zabrzmi to jak kolejna fantazja ostatnich tygodni, ujęlismy w niewolę ciężko rannego czarownika, która mnie wcześniej więził, a Nawia okazała się być złożona z sił natury. Prawdziwa z niej Leśnica, jak w moich stronach się mawia. Dalsza moja podróż i spotkanie z watahą rudej wiedźmy, by ją bóg pokarał, nie owocowała dalszymi rewelacjami. Czegoś się jednak nauczyłem. Ta okolica, tak pełna stworzeń starszych od człowieka, trawiona jest setką konfliktów. Tedy należy zjednoczyć ludzi, każdym możliwym sposobem.
- Pojadę więc do Sierpca, lecz nie w taborze z przeklętnikami. Pojadę, by ocalić każdego człowieka, jakiego zdołam.
 
Avitto jest offline  
Stary 31-10-2022, 10:20   #530
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Cytat:
Przez czterdzieści dni i przez czterdzieści nocy padał deszcz na ziemię.
Księga Rodzaju, rozdział 7, wers 12
Płock.

Dzień i wieczór upłynął na rozmowach. Po ulicach spływał siąpiący deszcz. Poziom rzeki był wysoki jak nigdy o tej porze roku. Wilkołaki przygotowywały się do podróży w głąb umbry. Wszystko wskazywało, że Trygław był ucieleśnieniem Żmija i jakimś cudem otwierał drogę z Malfeasu do penumbry. Nadia spodziewała się coraz to gorszych potworów, które przez owe przejście będą mogły przejść. Z rozmów z Inkwizycją wychodziło na to, że symbolika Siedmiu przekłada się na ich mroczne Demony. Z tym się starli. Wszystko wskazywało na to, że demony w walce fizycznej muszą ulec wilkołakom. Jednak Anna zwróciła uwagę, że idea Demonów w Piśmie Świętym nigdy nie odwoływała się do walki fizycznej. Jednak Nadia i Wolrad byli przekonani co do siły duchowej swoich ludzi.

Zatem Nadia wraz z większą częścią stada ruszyła w Umbrę przygotować się do rytuału.

Pesna, młoda wilkołaczka, którą Francesca poznała w noc śmierci Fyodora miała zostać przy Inkwizycji. Wiele wskazywało, że ci ludzie są jakoś naznaczeni. To na nich skupiały się najwyraźniej ataki Żmija-Trygława.

Jedynym niezbadanym tropem był Drzewiec z Sierpca. Nawia utrzymywała, że może on pozwolić rozproszyć ciemność nad domeną Trygława.

Fyodor nie potrafił znaleźć śladów owej istoty. Sięgnął po radę duchów i dowiedział się, że ów “Drzewiec” nie opuścił Sierpca od co najmniej dekady. Z jednej storny ułatwiało to jego znalezienie. Z drugiej należało się spodziewać doskonale ufortyfikowanego przeciwnik, gdyby miało dojść do konfrontacji.

Franka została sama z myślami. Opuścić miasto? Jakoś musiała skoordynować to wszystko. Nawia zdawała się widzieć wiele. Bardzo wiele. Czy mogła ją zapytać o wiadomość, którą otrzymała przed przyjazdem? Z jednej strony mieli w Płocku piekło na ziemi. Z drugiej strony blondynę dręczyło pytanie: Kim jest dziewczyna mianująca siebie imieniem Mira, córa Chwaliboga.

Przy jej boku pozostawał ostatnio młody Jakub, który za sprawą Franki (a wcześniej nieżyjącej już Michal) miał stać się Żelaznym Wilkiem. Nie odstępował jej niemal na krok.

Bogumysł zaś był zdania, że do Sierpca należy wyruszyć oficjalnie, żeby zanieść ludziom wiarę, nadzieję i miłość. Mógł zabrać całą świtę i za niespełna dwa dni być na miejscu. Albo mógł zawierzyć magii driady i na koniach niesionych wiatrem znaleźć się tam przed obiadem. Inkwizytorzy mimo tak wielu informacji zdawali się nie poruszyć nawet o krok w swoim śledztwie.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172