Tymczasem z Apollyonem było chyba coraz gorzej. Ciskał się w męczarniach, aż w końcu stało się coś zupełnie niebywałego. Wyglądało to tak, jakby cała powłoka jego ciała nagle oderwała się od jego wewnętrznych warstw... Tyle że miast mięsa i flaków ujrzeli pod spodem krzyczącego z bólu wychudzonego pół-orka, o rysach twarzy jedynie trochę przypominających postawnego, złotowłosego mężczyznę, którego znali jako Apollyona. Widmowo-mleczna powłoka zawirowała i zawisła w powietrzu, nadal widać w niej było dwa złote, pełgające nieludzkim blaskiem płomienie.
- Ty... miałeś mi służyć... umowa... spętałem cię... - wydukał równie oburzony, co zaskoczony i oszołomiony bólem pół-ork. W odpowiedzi istota odpowiedziała mu kilkoma krystalicznie wibrującymi dźwiękami, których nie zrozumiał ani Darvan, ani Thirleas.
Darvan połowa knowledge arcana d20+3 vs 15 = 18
Wszystko to do kompletu było jednak wystarczające, by czarownik przynajmniej pobieżnie zrozumiał, co tam się działo. Słyszał o zaklinaczach sprowadzających z innych planów istoty chętne wejść z nimi w symbiotyczny związek. Nie słyszał jednak, by takie historie kończyły się w tak gwałtowny i bolesny sposób.
Cokolwiek istota powiedziała, musiało to rozwścieczyć Apollyona, bowiem ten odwarknął coś groźnie w tym samym wibrujących języku. Nie wiadomo jednak, czy przewidział, jaka będzie reakcja, bowiem widmowy stwór po rozbrzmieniu ostatniej sylaby momentalnie rzucił się na niego z mrożącym krew w żyłach krystalicznym wizgiem.
Darvan fortitude save d20+3 vs 10= 6 porażka
Oszołomiony -2 do testów
Thirleas fortitude save d20+4 vs 10= 24 sukces
Tymczasem Hjalmar bawił się w najlepsze na ringu, wśród gromkiego wiwatu widowni. Co prawda bolała go szczęka i potężnie szumiało mu w głowie, ale przecież pochodził z dalekiej Północy, gdzie tego typu atrakcje zdarzały się na co drugiej biesiadzie. Nie miał zamiaru odpuścić. Choć obecnie przeciwnik nie był już ogłuszony i zdawał się być co najmniej godnym wyzwaniem dla wędrownego pieśniarza.
Atak Hjalmar d20+3 vs 10 = 16 trafienie
1d3+3= 6 obrażen
W ostatnim momencie, gdy wyprowadzał już cios, zdało mu się, że tu i ówdzie z widowni dochodziły pojedyncze okrzyki mówiące coś o lewej stronie. Nim zdążył jednak przetrawić tę informację i wykoncypować odpowiednią strategię było już po wszystkim. Zupełnie klasyczny, zupełnie niewycelowany w lewą stronę cios wystarczył do powalenia przeciwnika. Tłum zawył z ekscytacji, wydawało się nawet, że musiała być tam gdzieś z tyłu jakaś strasznie piskliwa kobiecina, bo zawyła tak, że aż na moment zagłuszyła wszystkich pijanych chłopów, a co wrażliwsi złapali się za uszy. Co poniektórzy zaczęli się za nią oglądać, ale szybko zrezygnowali. Wszak trzeba było opić zacną walkę, a i niejeden grosz musiał właściciela zmienić!
Tylko gdzie się wszyscy podziali? Nawet Yanna nigdzie nie było widać.