Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2022, 21:01   #41
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Ognia nie gasi się ogniem...

Aksel taksował kielich napełniony bursztynowym nektarem. Spienione bąbelki cydru musowały wściekle, roznosząc wokół zapach jabłek, łączący się z aromatem whiskey, mile łechcącym jego nozdrza. Pokusa jakże silna, jak nęcąca! Natchnienie dla poety, ambrozja ofiarująca dar wymowności i odwagi. Otwierająca nową księgę wszechwiedzy, zaklęta w kielichu o niebywałej mocy. Przed oczami przemknęły mu obrazy z przeszłości, tak wyraźne jak obecne popisy piromana, które nadały całemu miejscu magicznej aury. Bywał już w podobnych salach, choć wydawało mu się to tylko snem. Tam właśnie objawiły się jego zdolności, lecz przez lata stłumił w sobie te echa. Wspomnienia były bolesne, szczęście u boku żony zostało brutalnie przerwane przez jego twórczy amok. Skutki swego czynu ponosił do dzisiaj, a wyrzuty sumienia trapiły zabliźnioną duszę. Bywał mentorem dla innych, sam jednak dotąd nie potrafił odnaleźć właściwej drogi.

Sztukmistrz utwierdził go w przekonaniu, iż to miejsce przesycone jest osobliwościami. Jowialny ton maniaka potwierdzał, że weszli w pułapkę. Tymczasowo grali na jego zasadach. Ognista pętla lada moment mogła zacisnąć się na ich szyjach, a niewinne popisy zamienić w istną pożogę.

- Mali amici malus fructus ferunt… quid vesper fera, incertum est…- odrzekł w reakcji na toast stałego bywalca klubu. Nie uniósł nawet na milimetr pękatego szkła, jedynie dalej ściskał nóżkę, jak gdyby pragnąc ją złamać, niczym drewnianą zapałkę..

Nie dał się zdominować chuderlakowi, próbował odsunąć się, zdecydowanie poprawiając płaszcz na swych ramionach. Posturą górował nad podpalaczem. Starli się spojrzeniami, przez moment iskry zapłonęły jak łebki zapałek, nim zatonęły w odbiciu oczu Bragiego teraz zimnych, niczym toń górskiego jeziora.

Trzeba było zachować spokój, stanowczość, nie dać się opętać uczuciu gniewu. Chociaż nierozważnie wtargnęli do obcej domeny, to zawsze tliła się jakaś szansa na odwrócenie niepewnej sytuacji. Nie wątpił, że wraz z Bozanskym poradziliby sobie z tym szaleńcem. Tylko, co potem? Interwencja ochrony była więcej, niż pewna…

Wszelkie jego wątpliwości przerwało wtargnięcie na scenę bogini… Tak przynajmniej Camilla jawiła się w oczach antykwariusza. Obraz z księgi nakładał się na wcielenie kobiety, demoniczne i niezwykle prowokujące. Gra światłem wyreżyserowana jak podczas teatralnego spektaklu podkreślała jej przymioty. Królowa z piekła rodem znakomicie czuła się w swojej roli.

- Czy zdołamy popsuć jej ten wieczór? – pomyślał chwilowo wyswobodzony z natarczywego objęcia piromana.
 
Deszatie jest offline