To było coś, w co Darvan nie uwierzyłby, gdyby nie widział tego na własne oczy - człowiek zamienił się w pół-orka, a obok pojawił się stwór przywołany z innego planu.
Wyglądało na to, że (najwyraźniej wymuszona) współpraca w końcu przestała się podobać przywołańcowi, który zbuntował się i zaatakował Apollyona... jeśli to był w ogóle Apollyon.
Zapewne należało stanąć po stronie pokrzywdzonego - czyli przywołańca, ale Darvanowi nawet nie przeszło to przez myśl. Miał nadzieję, że da się przepędzić widmowego stwora, a potem wydusić z pół-orka całą prawdę.
Dlatego też zaatakował magicznymi pociskami przywołaną istotę. |