Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2022, 16:13   #158
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Singeltons vs Creepy Macrum Family cz.II

Wikvaya wymieniła spojrzenie z Daryllem - byli tak samo skonsternowani nagłą zmianą nastrojów w domu Macrumów. Obojgu się to tak samo nie podobało. Oboje też myśleli, że dowiedzą się czegoś więcej z rozmowy na osobności z Davidem opatrującym brzuch dziewczyny. Sprawy jednak nabierały odmiennego charakteru… Porastały sierścią i wyrzynały się im kły…

- Nie rozumiem w czym rzecz, co Cię Antonie rozbawiło, czego innego po nas oczekiwałeś?

- Pokaż tę ranę, dziewczyno - powiedział David, a Anton najwyraźniej postanowił zignorować jej pytanie. - Robi ci się coraz większa plama. Musiały puścić szwy. Za dużo się ruszałaś, zamiast leżeć, moim zdaniem.

- Siadaj tam - wskazał małe krzesło ustawione przy oknie, przez które wpadał już brzask poranka. - A mojego ojca, młoda pani, rozbawiło zapewne wasze bawienie się w detektywów. Zapewne widział kogoś innego, kto zachowywał się jak napalony detektyw. Kogoś ze stresem pourazowym. Zawziętego i pełnego wściekłości. A co do maski. To był prezent od Lucy Bredock. Wszyscy to potwierdzili wtedy, po zabójstwie. Więc teoria, że zamordował i morduje człowiek, który wtedy podarował maskę mojemu braciszkowi, jest teorią chybioną. Kula uderzyła daleko od celu. najwyraźniej marni z was strzelcy. Rozważałem podobny scenariusz, jak ten na River Top. Brałem go pod uwagę, a teraz, skoro już to wiem, to wybaczcie, ale pierwsze co zrobię, to powiadomię policję o przyznaniu się waszej matki do współudziału w prawdopodobnym zabójstwie. Teraz, gdy Hale'a aresztowano, nie sądzicie, że tamta sprawa musi zostać ponownie rozstrzygnięta. Może to uspokoi mściciela. Każdy ze współwinnych długo nie opuści więzienia. Za to, że okłamywali nas wszystkich. Dajesz tę ranę, dziewczyno.

Daryll miał szczere wątpliwości czy ktokolwiek prócz Hale’a trafi do więzienia. Oglądał seriale kryminalne i wiedział czym jest przedawnienie, detektywi w filmach często ścigali się z czasem by złapać mordercę, który przez kilkadziesiąt lat unikał sprawiedliwości. Nie sądził by to co zrobiła ich mama było równoznaczne z zabójstwem, czy nawet współudziałem. Przemilczał to jednak, pozwalając by Macrumowie kąpali się w swoim samozadowoleniu. Było to dość niesmaczne, nawet obrzydliwe. Cichy David nagle się ożywił i rozgadał, jakby czekał na ten moment całe życie i dopiero czyjeś nieszczęście wyciągnęło go z introwertyzmu. Singelton zastanawiał się czy facetowi nie stanął gdy, w ekscytacji fantazjował o długoletnim więzieniu dla ludzi, których Hale wciągnął w swoje brudne sprawy. Nastolatka w tym czasie usiadła posłusznie we wskazanym miejscu, wiedząc, że brat, mimo, że zatopiony w myślach pójdzie za każdym jej krokiem.

- Mówisz o sobie czy o naszym niedawnym gościu w zajeździe, Jacku Gunie ? Sprawa zabójstwa Billa powinna być zgłoszona. My nie znamy jej wszystkich szczegółów. Nie mamy też pewności jak wybierane były ofiary wilka, wiemy za to, że lokalnej policji nie można ufać… nie tylko ze względu na powiązania z Halem ale też ze względu na to, że na własne oczy widzieliśmy, któregoś z mundurowych chowającego w wozie patrolowym maskę wilka. Czy przypadkiem poza Gunem, nie było u Was nikogo, kto mógłby przysporzyć babci zmartwień? Obudzić koszmary? Hawoi… mówił, że mój dziadek mógłby uspokoić te straszne wizje i pomyślałam, że jeśli teraz prawda nie przebudziła babci to może rytuał lub inną natywna praktyka mogłaby jej pomóc. Dziś mamy jechać do rezerwatu, chciałabym Was zaprosić na to spotkanie.

- Wybacz, ale babcia nie potrzebuje żadnych guseł. Potrzebuje jedynie spokoju. Jest stara. Dajcie jej odetchnąć. I tak już niewiele rozumie z tego co się wokół niej dzieje.

David zajął się jej raną z zaskakującą delikatnością jak na takiego szorstkiego mężczyznę. Kiedy mówił, nie utrzymywał kontaktu wzrokowego, ale czuła jego zainteresowanie rozmową.

- Gun, ten facet z miasta, jest detektywem. Rozmawiałem z nim. Trochę chronił klienta, ale domyśliłem się, kto go przysłał i dlaczego. Chociaż - zaczął owijać jej brzuch czystym bandażem wziętym z szuflady w jednej z kuchennych szafek. Było tam, co zauważyła Wii, sporo bandaży. - chociaż może on po prostu mnie oszukał. Może przyjechał do Twin Oaks, żeby … zrobić porządki. Zemścić się na tych, którzy…. Zaraz. Czy jesteście pewni, że wasza matka nie narobiła większych głupstw? Nie była jakoś powiązana ze śmiercią Lucy i mojego brata?

Wyczulona na takie sprawy Wikvaya zauważyła, że David bardzo niechętnie używa imion któregokolwiek ze swoich braci.

- Bo wiecie. Może ten cały Gun nie jest detektywem, ale na przykład zabójcą do wynajęcia. I szuka sprawców tej zbrodni sprzed lat a potem ich po kolei eliminuje? A co do maski w samochodzie gliniarza. Wiecie co myślę? Że albo się wam przewidziało, albo któryś z tutejszych gliniarzy chciał wykorzystać sytuację i posprzątać jakieś swoje brudy. Z tego co jestem pewien Hale miał ich sporo. Znacie Donalda McNamarę?

Oczywiście że znali. Właściciel tartaków i wypożyczalni ciężkiego sprzętu budowlanego i wycinkowego. Silnie powiązany z pracownikami kopalni. I, co dorośli mówili wtedy, kiedy uważali że dzieciaki nie słyszą, człowiek pełniący funkcję szefa lokalnego podziemia przestępczego, ponoć powiązany z poważnymi bandziorami z ważnych miast, takich jak Chicago. Pytanie Davida zawisło w powietrzu. Jego silne dłonie z dużą wprawą kończyły zmieniać opatrunek Wii.

- Wszyscy znają McNamarę. A co on ma z tym wszystkim wspólnego? – Daryll był szczerze zaskoczony, kiedy nazwisko właściciela tartaku wypłynęło w trakcie rozmowy.

- Hale kręcił z nim jakieś szemrane biznesy. Być może ktoś z jego ludzi także. Przymykali oczy na różne podejrzane transporty. Inną działalność. Mac'Bridge dla niego pracował. Ponoć, tak niektórzy szepczą, zadłużył się na kupę kasy, naraził do tego stopnia, że ktoś groził jego rodzinie włącznie z dziećmi. To dlatego stary Mac'Bridge się powiesił. Tylko wcześniej, cwaniak, wszystko napisał w liście. Dodał tam też jeszcze coś na temat powiązań szeryfa z McNamarą. Musiało to być mocne gówno, bo szery zaraz po tym odjebał, przepraszam, odwalił tę całą szopkę z porwaniem Bredock, przepraszam, tej całej Fitzgeraldowej. W każdym razie krążyły plotki, że ktoś z miejscowych gliniarzy czasami pożyczał samochodu patrolowego któremuś z cyngli McNamary. A to niebezpieczne gnojki. Może wykorzystali to, aby pozbyć się świadków dawnej zbrodni Hale'a. Albo chcieli zastraszyć ich poprzez ataki na rodzinę. Kto wie.

Dokończył mocowania opatrunku przyglądając się krytycznie swojemu dziełu.

- Dobra, dziewczyno, gotowe. Możesz się zakryć. Ale nie przeforsowuj się. W Wietnamie widziałem takich młodych jak twój braciszek czy ty. Uważali, że są nieśmiertelni, ale życie szybko ich uczyło pokory. Nie chciałbym iść na kolejny pogrzeb. Tym bardziej, że jesteście w porządku, chociaż dziwaki.

V uśmiechnęła się uprzejmie i podziękowała. Sprawa polowań na ich najbliższych na początku wydawała się łatwa, ale im głębiej kopali z Daryllem ten brudny dół tym czekający na nich grób wydawał się głębszy i bardziej mroczny. Nigdy nie brali pod uwagę udziału lokalnych mafiozów w ostatnich zdarzeniach, bo i dlaczego mieliby to robić? Ani mamę, ani Wikvayę nic z nimi nie łączyło. Nastolatka nawet nic, poza kilkoma plotkami, o nich nie słyszała. Przedstawione przez Davida argumenty i troska, z jaką zajął się raną Wi zaczynały Indiankę przekonywać. Tylko brak odniesienia do jakichkolwiek znanych jej faktów burzył logikę zreferowanego scenariusza.

- David odpowiedz proszę, czemu byłeś rano cały we krwi? Bo po tym co dla nas zrobiłeś też chcielibyśmy móc powiedzieć, że jesteś w porządku, chociaż dziwak.

Daryll dwa razy spotkał mordercę w masce Wilka. Czy płatny zabójca uciekałby się do sztuczek rodem z horrorów albo serialu o Scooby Doo? Choć ciężko to nazwać sztuczkami, to nie była przecież żadna iluzja ani halucynacje, próbował ich pozabijać potwór z piekła rodem, bestia a nie człowiek. Rozmyślania przerwało pytanie Wikvayi. Z napięciem wpatrywał się w Davida Macruma, czekając na jego odpowiedź.

- Polowałem - padła zdawkowa odpowiedź, której się rodzeństwo spodziewało. Najłatwiej jest się wytłumaczyć z nocnej przechadzki i powrotu do domu poplamionym krwią polowaniem, skórowaniem zwierzyny lub ratowaniem ofiar wypadku. Do dziewczyny nareszcie dotarło, że niczego więcej się nie dowiedzą, bo albo już słyszeli prawdę, albo nigdy jej nie usłyszą.

- Jeśli polowanie byłoby na zwierzynę, do której można by się przyznać to powiedziałbyś to babci nad ranem, gdy pytała o krew. Jednak nie mówisz o tym głośno i otwarcie, tak samo jak nie używasz imion swoich braci.

David spojrzał na nią a jego wzrok stał się ciemny i mroczny. Była w nim … niechęć, może nawet coś jeszcze intensywniejszego i równie nieprzyjemnego. Mięśnie twarzy drgnęły lekko. Odsunął się od niej i bez słowa wrócił na miejsce przy stole, koło seniorki.

- Moja matka ma ostatnio, jak to nazywają łapiduchy, te … no… wahania nastrojów, ekstremalne wahania nastrojów. Czasami, tak jak teraz, siedzi i wydaje się, że niczego wokół nie widzi. A czasami jedno słowo, jeden drobiazg jak talerz na stole, powoduje że staje się nerwowa. Czasami tłucze rzeczy, czasami miota się dziko, a że jest krucha, łatwo jej wtedy zrobić sobie krzywdę samej. Nauczyliśmy się, mniej więcej, czego nie mówić i czego nie robić przy niej. Dzisiaj, macie szczęście, jest wyjątkowo otępiała, bo imiona jej wnuków czy wzmianki dotyczące tamtych wydarzeń powodują zazwyczaj te ataki wściekłości. A kiedy je ma, moi młodzi goście, to potem jest z nią nietęgo. Oj, bardzo nietęgo.

Daryll miał podobne wątpliwości co siostra, rozmowa z Macrumami była dziwna i pełna zwrotów akcji. Chłopak czuł się zdezorientowany i sam nie wiedział co ma myśleć o tej rodzinie. Wyprowadzili go z równowagi, ale pokazali też, że nie mają złych zamiarów, David profesjonalnie opatrzył Wikvayę, podzielił się też informacjami, które zdobył węsząc w sprawie morderstw. Jedyny syn Macruma w końcu się otworzył i Singelton zobaczył bardziej ludzką twarz odludka, przestał się go tak bać. Intuicja mu podpowiadała, że David jest niewinny, choć nie ufał już swoim osądom a wyjaśnienia mężczyzny były bardzo enigmatyczne.

- Opatrunek wygląda bardzo solidnie, w imieniu swoim i siostry dziękuję – odezwał się w końcu,a po nim przemówiła Wikvaya:

- Rozumiemy jak jest wam ciężko i mamy nadzieję, że wszystko co robimy pomoże waszej rodzinie pozostać razem w zasłużonym spokoju ducha. Gdybyśmy mogli wam jakoś jeszcze, kiedyś pomoc to szukajcie drogi do nas w Rezerwacie Piegan. I Antonie, Davidzie, Pani Macrum cieszę się, że macie siebie nawzajem, tak jak my mamy siebie z Daryllem.

- Myślę, że możemy jechać, bo musimy jeszcze, zanim się pożegnamy, przyznać się przyjaciołom co postanowiliśmy zrobić i dzisiaj zrobiliśmy z myślą o was, a przeciw nim. Dziękujemy za gościnę, śniadanie i opatrunek. – Singeltonowie wstali od stołu i zaczęli zbierać się do wyjścia.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
rudaad jest offline