Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2022, 20:10   #106
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Steinwald, następnego dnia po przyjeździe

Greta musiała przyznać sama przed sobą, że noc spędzona w ogrzewanym pomieszczeniu - choćby i tak nieszczelnym jak schronienie dwóch pustelniczek - była komfortem w porównaniu ze spaniem pod odkrytym niebem. Zastanawiając się chwilę łuczniczka uznała, że ostatni raz spała równie dobrze na stryszku w Zelbadzie, gdzie chociaż było chłodniej, odpoczywało się na miękkiej wyściółce. Prawdziwie można się było uważać za twardego człowieka puszczy, aby jednocześnie tęsknić skrycie za przyjemnościami cywilizowanego życia.

Decyzja Petry i Inez o odwleczeniu wyjazdu z ruin strażnicy o jeden dzień była w opinii Grety błogosławieństwem samego Taala. Starając się nie okazywać zbytnio swej radości, łuczniczka zjadła poranny posiłek przysłuchując się rozmowom towarzyszy i śledząc jednocześnie uchem beczenie kozy podarowanej gospodyniom poprzedniego wieczoru. Jej spojrzenie wędrowało co rusz ku zaciągniętemu chmurami niebu w nadziei na przejaśnienie, które pozwoliłoby dziewczynie spróbować zapolować bez ryzyka przemoknięcia na wskroś.

Prowadzona na uboczu pogawędka z Ilse pomogła Grecie zbudować wyobrażenie na temat lokalnych realiów, perspektyw łowieckich oraz stopnia zaludnienia. Dzicz jak okiem sięgnąć i wspominając duże stado upartych wilków sprzed kilku dni łuczniczka doszła do wniosku, że obie pustelniczki przetrwały ostatnią zimę jedynie dzięki boskiej opatrzności.

Podarowana kobietom koza szybko przestała wieść samotnicze życie, trzódka w ruinach powiększyła się w jednej chwili wnosząc pełną zaskoczenia radość w pustelnię przy kaplicy Mlotodzierżcy. Niesiona na fali powszechnej szczęśliwości - odczuwanej i przez osadników, którzy mogli dzień dłużej odpocząć i przez obie pustelniczki i wreszcie przez kozę, która zyskała kompanów - Greta dołączyła do sigmaryckiego obrządku, chociaż po jego zakończeniu nie omieszkała oddalić się dyskretnie na pobliską łąkę, aby upleść z traw złączony źdźbłach symbol Taala i Rhyi. Upewniwszy się wpierw, że nikt jej nie obserwuje, zawiesiła amulet na jednej z niższych gałęzi w małym jodłowym zagajniku, w myślach zmawiając krótką modlitwę do pary Starych Bogów.

I kiedy wracała poprzez łączkę ku tętniącym życiem ruinom strażnicy, napatoczyła się na dowódcę jegrów.

Greta od początku podróży unikała bliższych relacji z górskimi przepatrywaczami. Nie podobał jej się ich zapach, gęsty zarost, lubieżne spojrzenia rzucane czasami ku co młodszym osadniczkom i sprośne żarty. Wiedziała, czego można było się spodziewać ze strony mężczyzn, którzy większość czasu spędzali w dziczy w swoim towarzystwie, a po powrocie w miejskie mury oczekiwali jedynie mocnych trunków i uległych dziewek.

Lecz kiedy Eryk rzucił jej propozycję wspólnego powrotu do mglistego lasu, zawahała się z gwałtowną przemową. Ani dowódca jegrów ani nikt z jego podwładnych nie dał jak dotąd Grecie powodu ku temu, aby potraktować ich podobnie do Lommów; co więcej, mając dość czasu w trakcie wędrówki łuczniczka zaczynała coraz częściej robić coś, co wcześniej w ogóle nie przychodziło jej do głowy: myśleć o swojej przyszłości.

Dołączyła do ekspedycji chcąc uciec z Lenkster, wymknąć się z sideł młodszego z Lommów i zyskać chwilę oddechu. Teraz, po wielu dniach wędrówki przez góry, w jej głowie zaczynała kiełkować zuchwała myśl, by zyskać w Bastionie mocniejszą pozycję, aby miast myślistwa wziąć na swoje barki rolę być może znacznie dla grafa cenniejszą, a dla niej lepiej płatną i niosącą ze sobą posmak prawdziwej przygody.

Powolutku, jakby wbrew samej sobie, zaczynała przekonywać się do pomysłu, aby dołączyć do górskich przepatrywaczy grafa. A żeby ten plan miał jakiekolwiek szanse powodzenia, musiała zwrócić na siebie uwagę ludzi takich jak Eryk.

- Pójdziemy - skinęła w końcu głową - Tylko najpierw coś jeszcze załatwię.

Mistrzu, Greta pójdzie z jegrami do ruin w mglistym lesie, ale najpierw spróbuje odkupić od któregoś z osadników zapasowe buty: mogą być podniszczone albo trochę za duże. Będzie ich potrzebowała do brodzenia w piwnicy, żeby nie zamoczyć swoich własnych.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline