Tupik nie patyczkował się z drugim jeńcem. Szybko zauważył że ten wciąż ma całe palce i naprędce temu zaradził. Każdemu wygięciu towarzyszył chrupot kości gdy palce odwijały się na drugą stronę. Po chwili obaj jeńcy byli już względnie unieszkodliwieni , ku ogólnej uciesze pozostałych. W przypadku kultystów nurgla na bok schodziły wszelkie niuanse czy konwenanse.
- No dobra , pokaż te plecy – rzucił do Leonidasa który szukał pomocy. DeGorat co prawda już szykował się z pomocą mieszańcowi, ale nie wątpił , że we dwóch mogliby mu pomóc lepiej , ba zakładał wręcz że sam mógł pomóc nawet bardziej – wszak podszkalał go światowej klasy chirurg – Philippus Hohenheim i wątpił aby DeGroat miał podobne szczęście.
- Kto cię uczył by samemu wyszarpywać strzałę z ciała? – zapytał z niedowierzaniem widząc krwawienie , pozostawienie ciała obcego do czasu udzielenia fachowej pomocy było elementarną podstawą , bodajże pierwszą lekcją jaką udzielano w związku z pierwszą pomocą. Wyciągnięcie strzały czy bełtu powodowało krwawienie – które było hamowane dopóki tkwił pocisk w ciele. Z drugiej strony ani krwawienie ani rana nie była tak obfita jak mogłoby wskazywać na to ślad po pocisku. Nie umknęło to uwadze niziołka, niemniej nie wiedział nawet w jaki sposób ma ten aspekt bardziej zbadać. Postanowił po prostu być czujnym.
Przemycie rany i narzędzi – jak uczył Theo , to podstawa, później wystarczyło zszyć ranę i obłożyć maścią , ziołami i zabandażować. Nic wielkiego w porównaniu z innymi przypadkami jakimi się już zajmował.
- Swoją drogą co ci do łba strzeliło by samemu rzucać się na tych wszystkich zbójców? … Choć nie ukrywam, że warto byłoby poznać ich kryjówkę. Z tak obładowanym wozem mają mierne szanse by skutecznie zatrzeć wszelkie ślady…
Doskonale wiedział że dla całego oddziału jaki za nimi podążał pokonanie bandytów nie byłoby zbyt wielkim wyzwaniem. A gra była warta świeczki – choćby ze względu na zrabowane łupy, nie mówiąc już o kwestii rewolucji i broni z manufaktur…
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 02-09-2022 o 23:33.