Przydała by się jakaś szybka narada co robić dalej? Z jednej strony mutanty nie zachowywały zbytniej czujności no i robiły takie hałasy, że trudno było by im cokolwiek usłyszeć. Z drugiej strony nie wiadomo było jak daleko posunęły się mutacje i jakimi oraz jak czułymi zmysłami dysponowały. Ryzyko usłyszenia ich i zdradzenia pozycji, z której obserwowali odbywającą się scenę zawsze istniało....
"Nas jest dwóch, a mutantów sześciu. Matematyka jest prosta nawet jak mają rannych w swoich szeregach. Nie powiem, że w grupie mamy większe szanse ze zdesperowanymi i gwałtownymi mutantami, ponieważ trudno mi to ocenić. Jednak zawsze co większa grupa to większe szanse. Poza tym przyjęli byśmy ewentualny atak na naszych warunkach i zajętych pozycjach." Takie myśli pędziły przez głowę Wolfganga.
Pewne było tylko jedno. Nie mogli tu dłużej zostać i trzeba było podjąć jakąś decyzję. W końcu uznał, że reszta drużyny i pozostali powinni wiedzieć co odkryli i wiedzieć na co być przygotowanym. O ile można się czuć przygotowanym na coś takiego. W końcu tyle wiemy o nas samych ile nas w boju sprawdzono.
W końcu podjął decyzję, choć nie wiedział czy jego towarzysz ją podziela. Bezszelestnie przysunął się do Ottona. Przysunął swoje usta niemalże do jego ucha, zakrył je dłońmi z obu stron i najciszej jak potrafił, a na tyle żeby było zrozumiałe wyszeptał do niego:
- Atak w dwójkę to chyba samobójstwo. Przestraszyć ich też pewnie nie zdołamy sporo zaatakowały pełen dyliżans? Cofamy się do reszty, zdajemy raport taktyczny i wtedy szybka narada co i jak? Myślę, że to najlepsze wyjście.
__________________ Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć. |