Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2022, 20:11   #175
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Fortel wyszedł tak sobie, czyli szkoda gadać. Mimo wszystko jego przeciwnik nie docenił krasnoluda, który zawziętością nadrobił braki szermierczej etykiety. Przyciśnięty szlachcic szybko odpuścił i spróbował swojej ulubionej sztuczki, na którą Detlef był jednak przygotowany. Ten ostatni kilka szybkich złożeń i uników później nieco zdziwiony obserwował efekt cięcia, które mimo krzepy brodacza nie powinno skończyć się przerąbaniem lewaka i barku adwersarza jednym uderzeniem. Łut szczęścia, uśmiech Bogów Przodków, czy jednak miecz był czymś więcej, niż jedynie zacnie wykonanym przez krasnoludzkiego zbrojmistrza orężem?

Schodząc z areny dostrzegł nienawistny grymas na twarzy najstarszego z rodzeństwa Toppenheimerów. O ile wcześniej celem był najmłodszy brat Eleny, o tyle teraz to Detlef stanął na drodze tego najbardziej bezwzględnego i pozbawionego skrupułów krewnego do rodzinnej schedy. Ten próbował już wcześniej, dlatego było niemal pewne, że przed kolejną walką spróbuje czegoś ponownie.

* * *

Po powrocie do apartamentów zajmowanych przez jego mocodawców zaczął zastanawiać się nad zabezpieczeniem na wypadek prób wyeliminowania konkurencji zleconych przez Marcusa.

Najpierw pomyślał o zmianie miejsca noclegu, co mogłoby zdezorientować nasłanych oprychów, ale pozostawienie rodzeństwa samych nie wchodziło w grę, a ciche zorganizowanie miejsca noclegu i niezbędna przy całym przedsięwzięciu cicha ewakuacja całej trójki raczej nie wchodziły w grę, choćby ze względu na stan rannego.

Pozostała druga opcja - uniemożliwienie oprychom dostania się do środka. Poprosił Elenę o zorganizowanie desek i dużej ilości gwoździ, choćby z rozbiórki płotu czy składziku na narzędzia ogrodnika. Wolał niezadowolenie tego ostatniego, niż ostrze sztyletu na gardle w środku nocy. Przyniesiony materiał oraz ławy, stoły, szafy i kufry z obecnego wyposażenia pokoi zamierzał użyć do zabezpieczenia zasuw oraz wzmocnienia samych drzwi i okiennic. To wszystko razem z klinami wbijanymi po kilka pod każde skrzydło drzwi i zabitymi na głucho od wewnątrz okiennicami powinno zabezpieczyć wszystkie drogi, którymi potencjalny zabójca mógłby dostać się do środka - zarówno w przedpokoju, który sam zajmował, jak i oboma pokojami rodzeństwa, do których prowadziły z niego przejścia. Jak każdy krasnolud pracy z drewnem się nie bał, a poświęcony na to czas potraktuje jako rozluźniające ćwieczenie przed kolejnymi pojedynkami.

Jednocześnie polecił Elenie pozostawienie przy sobie jedynie najbardziej zaufanej służby, a jeśli nie byłoby takich osób - o odesłanie do innych prac tych, którzy im usługiwali. Po pierwsze nie chciał, żeby ktoś zdradził szczegóły prac konstrukcyjnych wewnątrz zajmowanych przez nich apartamentów. Po drugie - liczył się z możliwością przekupstwa lub zastraszenia i zdrady. Zabronił rodzeństwu spożywać czegokolwiek, co pochodziłoby z kuchni - jeśli znajdzie się jedno lub dwoje zaufanych sług, to mogli ich jeszcze pilnie i po cichu wysłać po kilka produktów - zalakowane butelki z winem, zaszpuntowane antałki z piwem, pełne kręgi sera czy bochny chleba. Jeśli nie, to wolał zaproponować obojgu ograniczenie się do jego racji podróżnych, a których nie zużył w czasie drogi ze względu na wikt opłacanych przez Elenę.

Pozostawała jeszcze kwestia potrzeb fizjologicznych, które do rana będą musiały być realizowane do kilku kubłów ustawionych w możliwie najmniej uciążliwych miejscach. Był gotów zgodzić się, by stały nawet wyłącznie w przedpokoju, jeśli szlachetnie urodzonym smród zbytnio będzie przeszkadzał. On sam choć nie gustował w smrodzie jak grobi, to traktował coś takiego raczej jak niedogodność, niż wielki problem.

Detlef zdawał sobie sprawę, że jeśli Marcus postanowi pójść na całość i po prostu zacznie przebijać się przez ściany lub wyważać wzmocnione i zabezpieczone drzwi robiąc przy tym mnóstwo hałasu w środku nocy, to i tak brodacz niewiele będzie mógł na to poradzić poza wygarnięciem z garłacza, pistoletu i próbą odparcia szturmu z bronią w garści, z tarczą i w swojej zbroi, w której potrafił się nawet zdrzemnąć.

W trakcie prac wypytywał młodych o szczegóły dotyczące kolejnych przeciwników - co preferują, a co ich wyprowadza z równowagi, kto czuje się pewnie, a kto woli stosować podstępy. Pytał również o czempiona Marcusa - może któreś widziało go już w akcji?
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline