Fortel wyszedł tak sobie, czyli szkoda gadać. Mimo wszystko jego przeciwnik nie docenił krasnoluda, który zawziętością nadrobił braki szermierczej etykiety. Przyciśnięty szlachcic szybko odpuścił i spróbował swojej ulubionej sztuczki, na którą Detlef był jednak przygotowany. Ten ostatni kilka szybkich złożeń i uników później nieco zdziwiony obserwował efekt cięcia, które mimo krzepy brodacza nie powinno skończyć się przerąbaniem lewaka i barku adwersarza jednym uderzeniem. Łut szczęścia, uśmiech Bogów Przodków, czy jednak miecz był czymś więcej, niż jedynie zacnie wykonanym przez krasnoludzkiego zbrojmistrza orężem?
Schodząc z areny dostrzegł nienawistny grymas na twarzy najstarszego z rodzeństwa Toppenheimerów. O ile wcześniej celem był najmłodszy brat Eleny, o tyle teraz to Detlef stanął na drodze tego najbardziej bezwzględnego i pozbawionego skrupułów krewnego do rodzinnej schedy. Ten próbował już wcześniej, dlatego było niemal pewne, że przed kolejną walką spróbuje czegoś ponownie.
* * *
Po powrocie do apartamentów zajmowanych przez jego mocodawców zaczął zastanawiać się nad zabezpieczeniem na wypadek prób wyeliminowania konkurencji zleconych przez Marcusa.
Najpierw pomyślał o zmianie miejsca noclegu, co mogłoby zdezorientować nasłanych oprychów, ale pozostawienie rodzeństwa samych nie wchodziło w grę, a ciche zorganizowanie miejsca noclegu i niezbędna przy całym przedsięwzięciu cicha ewakuacja całej trójki raczej nie wchodziły w grę, choćby ze względu na stan rannego.
Pozostała druga opcja - uniemożliwienie oprychom dostania się do środka. Poprosił Elenę o zorganizowanie desek i dużej ilości gwoździ, choćby z rozbiórki płotu czy składziku na narzędzia ogrodnika. Wolał niezadowolenie tego ostatniego, niż ostrze sztyletu na gardle w środku nocy. Przyniesiony materiał oraz ławy, stoły, szafy i kufry z obecnego wyposażenia pokoi zamierzał użyć do zabezpieczenia zasuw oraz wzmocnienia samych drzwi i okiennic. To wszystko razem z klinami wbijanymi po kilka pod każde skrzydło drzwi i zabitymi na głucho od wewnątrz okiennicami powinno zabezpieczyć wszystkie drogi, którymi potencjalny zabójca mógłby dostać się do środka - zarówno w przedpokoju, który sam zajmował, jak i oboma pokojami rodzeństwa, do których prowadziły z niego przejścia. Jak każdy krasnolud pracy z drewnem się nie bał, a poświęcony na to czas potraktuje jako rozluźniające ćwieczenie przed kolejnymi pojedynkami.
Jednocześnie polecił Elenie pozostawienie przy sobie jedynie najbardziej zaufanej służby, a jeśli nie byłoby takich osób - o odesłanie do innych prac tych, którzy im usługiwali. Po pierwsze nie chciał, żeby ktoś zdradził szczegóły prac konstrukcyjnych wewnątrz zajmowanych przez nich apartamentów. Po drugie - liczył się z możliwością przekupstwa lub zastraszenia i zdrady. Zabronił rodzeństwu spożywać czegokolwiek, co pochodziłoby z kuchni - jeśli znajdzie się jedno lub dwoje zaufanych sług, to mogli ich jeszcze pilnie i po cichu wysłać po kilka produktów - zalakowane butelki z winem, zaszpuntowane antałki z piwem, pełne kręgi sera czy bochny chleba. Jeśli nie, to wolał zaproponować obojgu ograniczenie się do jego racji podróżnych, a których nie zużył w czasie drogi ze względu na wikt opłacanych przez Elenę.
Pozostawała jeszcze kwestia potrzeb fizjologicznych, które do rana będą musiały być realizowane do kilku kubłów ustawionych w możliwie najmniej uciążliwych miejscach. Był gotów zgodzić się, by stały nawet wyłącznie w przedpokoju, jeśli szlachetnie urodzonym smród zbytnio będzie przeszkadzał. On sam choć nie gustował w smrodzie jak grobi, to traktował coś takiego raczej jak niedogodność, niż wielki problem.
Detlef zdawał sobie sprawę, że jeśli Marcus postanowi pójść na całość i po prostu zacznie przebijać się przez ściany lub wyważać wzmocnione i zabezpieczone drzwi robiąc przy tym mnóstwo hałasu w środku nocy, to i tak brodacz niewiele będzie mógł na to poradzić poza wygarnięciem z garłacza, pistoletu i próbą odparcia szturmu z bronią w garści, z tarczą i w swojej zbroi, w której potrafił się nawet zdrzemnąć.
W trakcie prac wypytywał młodych o szczegóły dotyczące kolejnych przeciwników - co preferują, a co ich wyprowadza z równowagi, kto czuje się pewnie, a kto woli stosować podstępy. Pytał również o czempiona Marcusa - może któreś widziało go już w akcji?