|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-08-2022, 01:17 | #171 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
21-08-2022, 22:25 | #172 | ||||
Reputacja: 1 |
| ||||
01-09-2022, 22:27 | #173 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
03-09-2022, 15:34 | #174 | ||||||||||
Reputacja: 1 |
| ||||||||||
05-09-2022, 20:11 | #175 |
Reputacja: 1 | Fortel wyszedł tak sobie, czyli szkoda gadać. Mimo wszystko jego przeciwnik nie docenił krasnoluda, który zawziętością nadrobił braki szermierczej etykiety. Przyciśnięty szlachcic szybko odpuścił i spróbował swojej ulubionej sztuczki, na którą Detlef był jednak przygotowany. Ten ostatni kilka szybkich złożeń i uników później nieco zdziwiony obserwował efekt cięcia, które mimo krzepy brodacza nie powinno skończyć się przerąbaniem lewaka i barku adwersarza jednym uderzeniem. Łut szczęścia, uśmiech Bogów Przodków, czy jednak miecz był czymś więcej, niż jedynie zacnie wykonanym przez krasnoludzkiego zbrojmistrza orężem? Schodząc z areny dostrzegł nienawistny grymas na twarzy najstarszego z rodzeństwa Toppenheimerów. O ile wcześniej celem był najmłodszy brat Eleny, o tyle teraz to Detlef stanął na drodze tego najbardziej bezwzględnego i pozbawionego skrupułów krewnego do rodzinnej schedy. Ten próbował już wcześniej, dlatego było niemal pewne, że przed kolejną walką spróbuje czegoś ponownie. * * * Po powrocie do apartamentów zajmowanych przez jego mocodawców zaczął zastanawiać się nad zabezpieczeniem na wypadek prób wyeliminowania konkurencji zleconych przez Marcusa. Najpierw pomyślał o zmianie miejsca noclegu, co mogłoby zdezorientować nasłanych oprychów, ale pozostawienie rodzeństwa samych nie wchodziło w grę, a ciche zorganizowanie miejsca noclegu i niezbędna przy całym przedsięwzięciu cicha ewakuacja całej trójki raczej nie wchodziły w grę, choćby ze względu na stan rannego. Pozostała druga opcja - uniemożliwienie oprychom dostania się do środka. Poprosił Elenę o zorganizowanie desek i dużej ilości gwoździ, choćby z rozbiórki płotu czy składziku na narzędzia ogrodnika. Wolał niezadowolenie tego ostatniego, niż ostrze sztyletu na gardle w środku nocy. Przyniesiony materiał oraz ławy, stoły, szafy i kufry z obecnego wyposażenia pokoi zamierzał użyć do zabezpieczenia zasuw oraz wzmocnienia samych drzwi i okiennic. To wszystko razem z klinami wbijanymi po kilka pod każde skrzydło drzwi i zabitymi na głucho od wewnątrz okiennicami powinno zabezpieczyć wszystkie drogi, którymi potencjalny zabójca mógłby dostać się do środka - zarówno w przedpokoju, który sam zajmował, jak i oboma pokojami rodzeństwa, do których prowadziły z niego przejścia. Jak każdy krasnolud pracy z drewnem się nie bał, a poświęcony na to czas potraktuje jako rozluźniające ćwieczenie przed kolejnymi pojedynkami. Jednocześnie polecił Elenie pozostawienie przy sobie jedynie najbardziej zaufanej służby, a jeśli nie byłoby takich osób - o odesłanie do innych prac tych, którzy im usługiwali. Po pierwsze nie chciał, żeby ktoś zdradził szczegóły prac konstrukcyjnych wewnątrz zajmowanych przez nich apartamentów. Po drugie - liczył się z możliwością przekupstwa lub zastraszenia i zdrady. Zabronił rodzeństwu spożywać czegokolwiek, co pochodziłoby z kuchni - jeśli znajdzie się jedno lub dwoje zaufanych sług, to mogli ich jeszcze pilnie i po cichu wysłać po kilka produktów - zalakowane butelki z winem, zaszpuntowane antałki z piwem, pełne kręgi sera czy bochny chleba. Jeśli nie, to wolał zaproponować obojgu ograniczenie się do jego racji podróżnych, a których nie zużył w czasie drogi ze względu na wikt opłacanych przez Elenę. Pozostawała jeszcze kwestia potrzeb fizjologicznych, które do rana będą musiały być realizowane do kilku kubłów ustawionych w możliwie najmniej uciążliwych miejscach. Był gotów zgodzić się, by stały nawet wyłącznie w przedpokoju, jeśli szlachetnie urodzonym smród zbytnio będzie przeszkadzał. On sam choć nie gustował w smrodzie jak grobi, to traktował coś takiego raczej jak niedogodność, niż wielki problem. Detlef zdawał sobie sprawę, że jeśli Marcus postanowi pójść na całość i po prostu zacznie przebijać się przez ściany lub wyważać wzmocnione i zabezpieczone drzwi robiąc przy tym mnóstwo hałasu w środku nocy, to i tak brodacz niewiele będzie mógł na to poradzić poza wygarnięciem z garłacza, pistoletu i próbą odparcia szturmu z bronią w garści, z tarczą i w swojej zbroi, w której potrafił się nawet zdrzemnąć. W trakcie prac wypytywał młodych o szczegóły dotyczące kolejnych przeciwników - co preferują, a co ich wyprowadza z równowagi, kto czuje się pewnie, a kto woli stosować podstępy. Pytał również o czempiona Marcusa - może któreś widziało go już w akcji?
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
16-09-2022, 22:09 | #176 | ||||
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 18-09-2022 o 22:25. | ||||
21-09-2022, 20:23 | #177 |
Reputacja: 1 | 25 Brauzeit 2522, Nuln Carlo, Galeb Po załatwieniu porannych spraw Rudolf wysłał Carlo, aby odszukał krasnoluda Galeba. Nie miał z nim kontaktu od jakiegoś czasu i chciał wiedzieć, czym się khazad zajmował. Carlo miał zaprosić Galvinsona na rozmowę do domu Kaufmana. A potem zasadzić się gdzieś, gdzie będzie miał widok na gabinet doktora Bombastusa. Patrzyć, kto go odwiedza i śledzić doktora, gdyby gdzieś wyszedł. Mieć oko na kogoś, kto ma obrażenia pasujące do zabójcy z cmentarza. I w żadnym wypadku nie dać się złapać na szpiegowaniu. Już lepiej, żeby stracił z oczu cel i doniósł o tym do Rudolfa, niż dał się przyłapać i zginąć.- Pamiętaj Carlo, to są zawodowcy. Nie ryzykuj. Wypytaj żebraków i uliczników w pobliżu, czy kogoś takiego nie widzieli, masz tu garść srebra na wydatki. I niech mają oczy i uszy otwarte. A ty używaj głowy, żeby ją zostawić na karku. A jak wrócisz, dostaniesz karla premii, niezależnie od wyniku. Za niebezpieczne warunki pracy - kupiec uśmiechnął się, chociaż nie czuł wewnątrz spokoju. Nie lubił ryzykować życiem, nawet cudzym. Postarał się, aby chłopak dobrze to zrozumiał. Zostawszy sam Rudolf zżymał się w myślach. W końcu miał być tylko człowiekiem od finansów w tej całej aferze. A tu jeden krasnolud wyjechał, a drugi - być może całkiem dosłownie, zapadł się pod ziemię. I wszystko zostało na głowie biednego kupca. Nie tylko gniew Manfreda, ale jeszcze nasłani zabójcy i bogowie wiedzą kto jeszcze. Jedynie panna Roz coś działała chociaż kupiec miał wrażenie, że wszystko spoczywa na jego barkach. W dodatku dostawał tak mało informacji od pozostałych! Pewne fakty, które można było już dawno ze sobą połączyć dopiero teraz w jego głowie się układały w całość. Niech to! Trzeba Windish-Gratza powiadomić o tym szpiegu. A ten pewnie uzna, że to wina Rudolfa, że dowie się o tym tak późno! A przecież to krasnoludy miały ten czek! To krasnoludy wiedziały, że ktoś pytał nie w tym banku, co trzeba. To krasnoludy i Roz wiedzieli, jak ten ktoś wygląda. I to ona wiedziała, że pracuje dla jego siostry. Eh... Natassia, Flick Nie mógł pozwolić sobie na takie wpadki, bo raz dwa i wypadnie z interesu. A skoro o tym mowa, to wczorajsza rozmowa z Natassią coś mu uświadomiła. Ten zabity, Krecht... skoro zatrudniał taką ilość ochroniarzy, to jakimi sumami musiał obracać? I czym się właściwie zajmował? Skoro go zabito to w handlu nagle powstała pustka. A że świat pustki nie lubi, czekała ona na to, żeby ktoś ją zapełnił. Jeżeli jeszcze na to nie jest za późno, to może właśnie on, Rudolf, mógłby dać radę przejąć jego działkę? Sęk w tym, że skoro go tak elegancko załatwił, to interes może być niebezpieczny. Dlatego, zanim wskoczy się na głęboką wodę, trzeba zrobić rozeznanie. Czym się zajmował, z kim handlował... panna Schön - która nie wierzyła w plotki o wampirze - nadawała się pewnie do powierzenia jej tego zadania. Jak sama wczoraj się śmiała, wystarczy, że ktoś jest z Sylvanii, to już wiadomo, w okolicy musi być wampir. Ale przecież nie w Nuln, prawda panie Rudolfie? Dlatego poprosi ją o poszukanie informacji na jego temat (zabitego kupca, nie wampira, rzecz jasna!). Zamknie też dziś raport i złoży go na ręce Flicka. To będzie też dobry moment na porozmawianie o Natassi. Jakiś niewielki awans, może na osobistą asystentkę Rudolfa? W końcu zasłużył chyba na to, skoro powierzono mu sporządzenie raportu? No, w każdym bądź razie wspomni o tym swemu mentorowi. Jakoś należy ją zmotywować do dalszych przysług. A co sobie Flick pomyśli? Że Rudolf chce sobie przygruchać panienkę? Niech sobie myśli, może nawet coś takiego między liniami Rudolf mu podsunie? Tryby w głowie nieustannie się kręciły. Wypłynęło znowu nazwisko von Rudgera. Po co ktoś taki dostał posadę przełożonego straży? Nie raz nie dwa Rudolf słyszał, że jest to sposób na łatwy dochód, jaki nadaje Elektorka. Czy Magnus von Rudger będzie człowiekiem skłonnym do wzięcia łapówki w zamian za kontrakt na dostawę tarcz dla straży? Teraz, gdy Rudolf miał odpowiednią koncesję, taki kontrakt mógłby stanowić dla niego kolejny krok w karierze. Kolejne zadanie, które mogłaby dla niego panna Schön wykonać - sprawdzenie od strony handlowej Rudgerów. Wiedza o tym, jakie mają kontakty handlowe, może mu się przydać? Latimeria, Gustav Sprawdzenie tych dwóch - Krechta ora Rudgerów - od strony poczty, to kolejne zadanie dla panny Drach. Zleci jej to, gdy tylko się z nią zobaczy. Sam Gustav pewnie też mógłby mu na ten temat sporo powiedzieć. Oczywiście, nie może mu powiedzieć, że chce dać Magnusowi łapówkę, by złapać kontrakt. Ale wypytanie o jego finanse, czemu nie? O to, czy jego zdaniem Rudger dostał tę posadę, by zarobić? I czy jego zdaniem, weźmie łapówkę? I czy taka łapówka to będzie coś, czym można go potem szantażować pod groźbą kompromitacji? I na jaką kwotę łapówki ocenia Rudgera? Nie może być za mała, to rzecz jasna, bo to się może źle skończyć.Odpowiednio naświetlona sprawa von Grunnenbergowi mogła przypaść do gustu. Po powrocie do domu czekało go natomiast sporo fizycznej pracy nad zabezpieczeniami. Trudno, pewnych rzeczy nie może zlecić innym. Cały czas czekał też na sygnał od Manfreda, że mogą się spotkać. Było tyle do przekazania! O szpiegu jego siostry. O zabójcach Alfonsa. O znalezionym przy Alfonsie piśmie. O nastawaniu na życie Rudolfa. O poszlakach wskazujących na Kuhna, Kalba. Wiadomo, to tylko poszlaki, trzeba je sprawdzić, może to ślepy trop, ale coś jest. Jeżeli będzie miał wolny wieczór, to przejdzie się odwiedzić znajomych u Huydermanów i rozpyta czy ktoś słyszał o profesjonalnym zabójcy ze świeżymi obrażeniami obu rąk. Z nerwów znowu rozbolał go brzuch. Ostatnio edytowane przez Gladin : 21-09-2022 o 20:28. |
03-10-2022, 00:06 | #178 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
09-10-2022, 20:35 | #179 |
Reputacja: 1 | Zdumiony przemyśleniami podopiecznej krasnolud zalecił, by ograniczyć palenie świec do minimum, a najlepiej w ogóle ich nie używać. Światło księżyca przebijające się przez szpary w wzmocnionych deskami okiennicach było komfortowe dla brodacza, choć raczej niewystarczające dla ludzi. Jako zalecenia na kolejny dzień polecił, by służba zakupiła zapas nowych świec w innym, niż zazwyczaj miejscu, a najlepiej, by zaopatrzono się w kilka latarni z osłonami i regulowaną długością knota oraz zapas oleju na kilka dni. Zrobienie czegoś niestandardowego powinno zabezpieczyć ich trójkę przed knowaniem ich głównego konkurenta do spadku. Do tego żywność i napoje pozyskane w możliwie bezpieczny sposób (zalakowane szyjki butelek, zaszpuntowane antałki, w pełni zawoskowane gomółki sera, suchary, suszone mięso i owoce czy orzechy). Albo całe te przygotowania zaskoczyły Marcusa, albo nie próbował niczego tej nocy. Rano poznali przeciwnika - według Eleny Ludwik był na tyle honorowy, że nie będzie stosował nieczystych zagrań. Z jednej strony dobrze, z drugiej - musiał być całkiem pewny swoich umiejętności, aby polegać wyłącznie na nich. Honorowe podejście do pojedynku pozwoliło Detlefowi skupić się na walce i doborze oręża, co nieco ułatwiła prośba adwersarza - obuchy. Detlef wybrał zatem swój młot - porządną robotę dawich z pewnego miasta złupionego przez Granicznych podczas rejzy. I to mimo całkiem udanej obrony (przynajmniej zdaniem niektórych) dowodzonej przez grupkę przymusowych ochotników z nulneńskiego zaciągu. Broń oszczędna w stylistyce, jednak świetnie wyważona i wykonana z najlepszych materiałów. Świetnie uzupełniała się z pancerzem i tarczą, jednak te nie były dozwolone w czasie pojedynków o schedę Toppenheimerów. Niedorzeczne zasady z punktu widzenia brodacza. Ludwik miał być mistrzem obrony - brak tarczy zapewne będzie rekompensował zwinnością i zasłonami. Skoro jego ulubioną taktyką było zmęczenie przeciwnika nieskutecznymi atakami i wyczekanie na okazję do kontry, to właśnie tego Detlef musiał się wystrzegać. Może był doświadczonym pojedynkowiczem i cechował się cierpliwością, ale z pewnością nie miał jej tyle co dawi. Thorvaldsson zamierzał uderzać powściągliwie, właściwie bardziej markować ciosy niż je wyprowadzać, by skłonić przeciwnika do przejścia do ataku. Sparować cios lub zejść z jego linii i wyprowadzić swoje uderzenie gdy Ludwik się odsłoni. Brodacz liczył, że jego przeciwnik nie będzie mistrzem i w obronie i w ataku - oby się nie mylił...
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
17-10-2022, 19:52 | #180 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 19-10-2022 o 21:51. |