Adriell
- Sam jestem sobie winien – myślał krzywiąc twarz na wspomnienie tryskającej z diabła krwi. -, bo w sumie czego mógłbym się spodziewać po wysłanniku Laurenca… - wzruszył ramionami - Mając dwa wyjścia zawsze wybierze śmierć. - Wielkie dzięki! – rzekł z przekąsem widząc, jak kość nogi łamie się pod uderzeniem stali - ale ja prosiłem tylko o przytrzymanie, żeby się gdzieś nie teleportował. Gdybym chciał mu połamać kończyny, zrobiłbym to sam.
- Nie da się ukryć – pomyślał z żalem patrząc za odchodzącym Rafałem – jeszcze nie jesteśmy zgraną paczką i skoncentrował się nad Pieśnią Opętania.
W tym czasie powoli uniósł ciało i wsadził je przez rozsuwane drzwi do części bagażowej.
Po chwili poczuł jego obolały umysł i zacisnął na nim swoje mentalne, stalowe okowy. - Dzień złobry Numenie, ból i wstyd, przyniosłeś dziś swojemu lordowi. Noś je w hańbie przez następne lata, a póki co, pokaż mi swoje sekrety. |