Migmar.
Zapadła cisza. Cisza, która zdawała się przygniatać wszystki do ziemi. Czuł jak smród strachu unosi się w powietrzu, aż czuł w ustach obrzydliwą gorycz, jakby już jego ciało gniło, metaliczny zapach krwi zdawał się wyciskać łzy z jego oczu. Ludzie przyglądali mu się z mieszanką strachu i okrutnego zaciekawienia. Człowiek, który wyglądał na kanclerza wydał niemy rozkaz i dwóch ogromnych mężczyzn z wielkimi drewnianymi młotami ruszyli w stronę Migmara, ale Arban dał im znak aby się zatrzymali. Pochylił się w kierunku tkacza wiatru, a potem wybuchł gwałtownym nieco nerwowym śmiechem.
- On jest prześmieszny. Dajcie mu czapkę błazna i dzban wina palmowego – zakrzyknął, a potem zaczął klaskać, a cała sala zaczęła się śmiać. Dachi
Kobieta rozejżała się jakby zaskoczona.
- Jesteś… W bezpiecznym miejscu. Tu nikt po mnie nie przyjdzie… Tu jestem bezpieczna… Ja… nic nie zrobiłam. – objęła się za ramiona. Aiko
Mężczyzna popatrzył na nią zaskoczony.
- Nie wiem, kto ją zabił. Oni… też nie wiedzieli. Byłem w podróży ratować świat i jak wróciłem… wygnali ją za ślub bez zgody starszyzny.. za ślub ze mną. Gdyby nie oni, to by żyła.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |