Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2022, 14:31   #477
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Niedługo później byli na miejscu. Londyński dom jakich wiele, nie zachęcał swoim wyglądem, nosił też ślady złego gospodarzenia. Nie patyczkując się Yusuf wszedł do środka, pchając dziewczynkę przed sobą.

- Emma? Obrobiłaś już jakiegoś frajera? Dawaj pieniądze. - dobiegł go głos z pomieszczenia gdzieś w głębi. Głos mający charakterystyczny ton kogoś kto przepalił i przepił swoje struny głosowe. Yusuf przyklęknął i wyszeptał.

- Czekaj tutaj. Cokolwiek byś słyszała nie wchodź za mną. Zaraz po ciebie wrócę i pójdziemy razem do nowego domu, jeśli Billy wykorzystuje inne dzieci, albo twoje rodzeństwo to zbierz wszystkich tutaj. Zajmę się wami wszystkimi.

Chwilę później był już w “lokum” Billego Pocketa. Ten był już gotowy. Lata złodziejskiego fachu nauczyły go wyczuwać pismo nosem. Yusuf poczuł jak nóż zagłębia mu się w ciele i dopiero wtedy skontaktował że złodziej krył się z boku wejścia, zasłonięty przez drzwi gdy się otwierały. Popełnił amatorski błąd. Zatoczył się i upadł na ziemię, symulując śmiertelną ranę.

- Ha! Jesteś jebanym cooperem? Ładne masz ciuszki, zaraz zobaczę co na mnie pasuje, a reszta wyląduje razem z tobą w Tamizie. Fuckin’ ell, podłogę mi zalejesz… Chwila… Czemu nie krwawisz?

- Bo już jestem martwy. - odparł spokojnie sędzia, zrywając się na nogi i łapiąc Billego za gardło. Ścisnął mocno, uniemożliwiając złodziejowi mowę. Postawny mężczyzna zaczął się szarpać, ale dla Yusufa, wzmocnionego gniewem i siłą Vitae był niczym niemowlę. - Jesteś skazą na społeczeństwie. Zwierzęciem pozbawionym ludzkości. Bijesz dzieci i odbierasz im prawo do rozwoju. Do zostania czymś więcej niż ty sam. Jesteś winien niezliczonej ilości kradzieży. Wyrok jest jeden. Ręka za każdą popełnioną zbrodnię, ale ty masz tylko dwie. Myślę że zaczniemy od palców. - zawyrokował i cisnął złodzieja na łóżko stojące w rogu pomieszczenia. Coś chrupnęło nieprzyjemnie. Kość? Drewno? Było to bez znaczenia. Mężczyzna zaczął wyć.
Yusuf oderwał kawał tkaniny od ubrania swojej ofiary i wepchnął ją do ust Billego, efektywnie go uciszając. Oparł nogę na klatce piersiowej, i złapał za nadgrastek mistrza kieszonkowca. Odparł mu chrupot łamanych kości. Powoli, z namysłem złapał za kciuk i zaczął ciągnąć. Na początku delikatnie, potem mocniej, aż całość się urwała, zalewając wszystko krwią.

- To było za to że Emma mnie dzisiaj okradła. Ale wiem że nie był to jej pierwszy raz. Już wcześniej musiała to robić, ale nie wiem jak wiele razy to robiła. Będę sprawiedliwy i założę, optymalnie dla ciebie że był to tylko jeden raz. - to powiedziawszy złapał za drugą rekę i powtórzył cały proces. Złodziej zemdlał. Sędzia zaczął go policzkować, aż w końcu ten się obudził.

- Z pewnością masz pod swoją kuratelą też inne dzieci. Z jednego nie żył byś na takim poziomie. Ile? Pięć? Sześć? - spytał, łapiąc kolejne palce i wyrywając je z dłoni. - Dziesięć? - spytał patrząc mężczyźnie w oczy i dopatrując się fałszu. Złapał oburącz okaleczoną dłoń i zacisnął ją z siłą imadła. - Więcej? - spytał i pociągnął, odrywając fragmenty tkanki od kończyny. Ciężko było już mówić o jakichkolwiek strukturach anatomicznych. - Chyba więcej. A palców już nie ma. Myślę że przejdziemy do łokci…


***

Tony był bledszy niż zwykle, ale starał się trzymać jako taki fason. Nie miał zamiaru przerywać sędziemu, bo gnojek zasłużył na swój los, ale słuchanie tego wszystkiego przyprawiało Włocha o gęsią skórkę. Właściwie to robił dobrą minę do złej gry i chodziło mu tylko o to, żeby te dzieciaki nie połapały się, co wyprawiało się za szmacianym parawanem. Pewnie niejednokrotnie widziały, że ktoś wlał Billemu, bo tak wyglądało życie w takich norach, ale chciał żeby dzieciaki myślały, że Pocket tylko zarobił po łbie.

- Mój przyjaciel załatwi sprawę z Billim. Więcej napewno już nie będzie się wam naprzykrzał - uśmiechnął się znów szeroko pozwalając rozejść się czarowi Prezencji, pstryknął kilkukrotnie palcami skupiając uwagę dzieciaków i pokazał kilka kuglarskich sztuczek.

Kilka minut później było po wszystkim. Yusuf wytarł się najlepiej jak mógł i opuścił pomieszczenie, zostawiając za sobą zwłoki. Roztrzęsiona dziewczynka czekała na niego, wraz z gromadką innych dzieci. Wyraźnie się go bały.

- Chodźmy. Zamieszkacie w nowym domu. - powiedział delikatnie i wziął dwójkę najmniejszych dzieci na ręce.

- Gdzie chcesz je zabrać? Chyba nie do nazaretanek z Soho. To już lepiej byłoby im u tego popaprańca.

Tony wymownie spojrzał na Yusufa, po czym dodał:

- I have an idea mate. Jest takie miejsce, nawet całkiem niedaleko, tylko… nie wiem czy już istnieje. To świecki sierociniec, ale jak ja byłem młody to miał dobrą opinię i wychodzili z niego przyzwoici ludzie, a nie tanie dziwki i kolejni fucking wankers jak Billy.

Post pisany z 8artem

 
Zaalaos jest offline