Osobisty ochroniarz?
Mark nie bardzo wiedział, jak zareagować na taką niespodziankę, która w pewnym sensie zwiększała jego bezpieczeństwo. Przynajmniej teoretycznie, bo starcie agenta z Wilkiem nie musiałoby się skończyć zwycięstwem tego pierwszego. Co prawda Mark miałby wtedy szansę na ucieczkę, ale to mogłoby jedynie odwlec w czasie spotkanie z Bestią oko w oko.
- Dzień dobry - powiedział. - Miło pana poznać.
Jak by nie było, nieco zasad dobrego wychowania rodzice mu wpoili i wiedział, jak wypada się zachować.
- Postaram się nie sprawiać zbyt wielu kłopotów - dodał. Te słowa, czego miał świadomość, mogły się okazać obietnicą bez pokrycia, bowiem ktoś, na kogo polował Wilk, z pewnością był źródłem kłopotów.
"Old Oak" był może i najlepszym hotelem w mieście i miał gości na wysokim poziomie, ale ci goście również lubili plotki, podobnie jak i "szarzy" mieszkańcy tego globu. Plotek chętnie słuchali i chętnie sie nimi dzielili, a że Mark głuchy nie był, dowiedział się tego i owego.
Zginęła pani Spineli, ranny został ojciec Anastasii. Co oboje robili blisko świtu, tuż obok redakcji lokalnej gazety, tego nikt nie wiedział.
Może jedno było przypadkowym świadkiem ataku na drugą ofiarę, a może oboje wiedzieli za dużo? Może matka Barta chciała podzielić się z dziennikarzem jakąś informacją?
Czy zrobił to jakiś wspólnik Hale'a?
W to Mark wątpił. Szeryf pomścił śmierć córki (i temu Mark wcale się nie dziwił), a ta śmierć pomieszała mu w głowie. I tyle.
Pozostałych morderstw nie można było mu przypisać - przynajmniej zdaniem Marka. Ale jego nikt o zdanie nie pytał.
Bart, Anastasja...
Po wypadkach dzisiejszej nocy ich udział w "Lidze Antywilkowej" stanął pod znakiem zapytania. A inni?
Po śniadaniu Mark zasiadł przy telefonie, by skontaktować się z tymi, co złożyli niezapowiedzianą wizytę w domu Fallsa. Wypadało wymienić się z nimi informacjami i, być może, ustalić sposób dalszego wspólnego działania. |