Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2022, 00:03   #45
Nuada
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację

8.1

Przenikały się wzrokiem. Dwie antagonistyczne potęgi, pośrodku wyimaginowanej sceny. Uosobienie najgłębszego mroku, skąpane w oślepiającym blasku reflektorów, wpatrywało się w ucieleśnienie jaśniejącej miłości i dobroci, unurzanej w niezgłębionej ciemności. Oto odwieczna prawda objawiona, jak na dłoni. Gdzie światła łuna lśni strzelista, tam cienie hebanowe zrodzone. Gdzie zaś ciemność króluje, tam iskierka najmniejsza, niczym gwiazda potężna płonie.

Czerń i biel w odwiecznym tańcu splatane, jak para kochanków nierozłączna. Tak i one dwie, w tej chwili dziejowej trwały zestawione.

W ciszy i milczeniu toczyła się niewypowiedziana nigdy wojna. Widowiska w tym jednakowoż żadnego nie było. Z oczu w siebie zapatrzonych, złociste snopy iskier nie strzelały. Fal materii siłą woli wzbudzonych, też nikt nie uświadczył. Tylko głucha cisza. Tylko czerń i biel.

A noir, E blanc, I rouge, U vert, O bleu - mistyczna synestezja.


____
8.2


Artyści - phi.
Niesforne dzieci. Wieczni marzyciele w pogoni za orszakiem Apollina. Żadnej świętości nie uszanują. Gadatliwe przekory zapatrzone tylko w siebie i swoje wizje.
- Jak to było? - dziewczęcy szept Zuri, brzmiał w uszach Piromana, niczym upojna melodia - Gdy wszyscy cię pamiętali?
W panującym półmroku oczy mężczyzny lśniły, niczym dwie pochodnie. Buzowało w nich tak wiele emocji, tak wiele pragnień, a wszystkie one tonęły w morzu płomieni trawiących jego duszę.

Białe dredy, zafarbowane fluorescencyjną farbą, świeciły w mroku. Prowokacyjna abstrakcja - żywe dzieło sztuki.
Błahe pytanie, słowa na wietrze, a pomiędzy nie, sprytnie wplecione figlarne podjudzanie, wymieszane z kusicielskim uśmieszkiem. Niczym pradawna wiedźma, Zuri pląsała wokół ogniska, mamiąc i przyzywając duchy i demony, wodzące na pokuszenie. W każdym jej słowie, geście i spojrzeniu zaklęta była obietnica dotykająca serce.
- Czego tak naprawdę pragniesz, hmm? - mruknęła cicho.

Pochylona nad stołem, wpatrywała się w oczy Piromana, a jakikolwiek wyraz padający z jej ust, był niczym powiew powietrza wytłoczony z kowalskiego miecha wprost w palenisko.

- Ja gorę - wyszeptał Piroman opierając łokcie na stole, jednocześne nachylając się w stronę Zuri. Po chwili wyrecytował.

Thru the darkness
of Future Past
the magician longs to see
one chants out
between two worlds
Fire - walk with me


Po czym z wielką kurtuazją, wyciągnął dłoń w kierunku dziewczyny.


____
8.3


To wszystko było jak sen.
Najdziwniejszy z dziwnych snów. Duszny i parny, dławiący zmysły i wiodący ku zagładzie.
Odkąd przekroczyli próg tego przeklętego miejsca, nic nie szło po ich myśli. Każdy mebel, każdy przedmiot zdawał się stawać przeciwko nim. Robił na złość i krzyżował ich plany.
Teraz na domiar złego, wbrew własnej woli, stali się widzami w misternie przygotowanym i wyreżyserowanym spektaklu. W jednej chwili przemienili się w pionki na szachownicy bogini, która stała tuż obok w ostrym świetle reflektorów.

Nagle i zupełnie niespodziewanie na scenę wkroczyły one - Ayo i Zuri - ich przyjaciółki. Obie całkowicie odmienione. Ukryte do tej pory w cieniu, niewidoczne - przerodziły się w lwice gotowe do walki. Prowokacyjne i bezkompromisowe.

Aksel i Henry nie wierzyli własnym oczom. Oto przed nimi rozpoczął się bój śmiertelny. I choć nikt nie wyciągnął żadnej broni, nie padła ani jedna groźba, to powietrze przesycone do granic możliwości niepokojem i nerwowością, zwiastowało rychłą eksplozję - burzę emocji z piorunami i gradem.

Z przerażeniem, graniczącym niemal z paniką, zarejestrowali, jak wszyscy pogrążeni w narkotycznym transie neptycy, w jednej chwili ruszyli się i zwrócili swe niewidzące, mętne oczy, wprost na środek wyimaginowanej sceny. Widzów tego dramatycznego widowiska przybywało.


____
8.4


Rollercoaster zmysłów, pragnień i odczuć. Tak tylko Dave mógł opisać to czego właśnie doświadczył. Najprawdziwszy cud - tak samo niesamowity, jak i przerażający. Teraz schowany za kontuarem baru, Malkovich próbował uspokoić i zebrać do kupy swoje myśli.
Spojrzał na swoje dłonie z nienaturalnie rozczapierzonymi palcami, które trzymał podkurczone tuż przy klatce piersiowej. Szkaradna karykatura szczurzych łap. Skwitował w myślach z sarkazmem. Brakowało jeszcze tylko, by zaczął nerwowo podciągać górną wargę i odsłonił siekacze.

Koszmar. Najprawdziwszy koszmar w którym ku własnemu zaskoczeniu, niezwykle sobie upodobał.

Szczurzołacza przemiana zmąciła mu umysł i mocno wybiła z równowagi, wbrawiając jednocześnie w euforię i bezdenne przerażenie. Gdy w końcu doszedł do siebie, usłyszał odgłos ciężkich kroków dobiegających z tajnego korytarza.

Czyżby to Jack odzyskał przytomność?

Nim zdążył to sprawdzić, przemówiła królowa tego przeklętego przybytku.


____
8.5


- Lubię was - rzekła Camille przerywając cieszę, kładąc dłoń na ramieniu Ayo - Mogłabym kazać was zabić i nikt, by nawet nie kiwnął palcem w tej sprawie. Mam jednak słabość do odważnych i bezkompromisowych ludzi. Podobacie mi się i naprawdę was lubię mimo, że już drugi raz włazicie z butami na mój teren. Wybaczę wam to i potraktuję, jako nieumyślne faux pas, nowicjuszy. Porozmawiajmy zatem. Być może okaże się, że więcej nas łączy niż dzieli. Być może będziemy mogli sobie nawzajem pomóc. Zgoda, moja droga?




 

Ostatnio edytowane przez Nuada : 10-09-2022 o 00:35.
Nuada jest offline