Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2022, 14:40   #92
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Wug, po skończonej pracy w podziemiach cytadeli, odłączył się od drużyny, która wybrała się w swoją drogę do Rozgórza. Towarzyszył mu Gobelin. Obozowisko goblinów znajdowało się na zachód od Czarciego Wzgórza, nieco dalej niż samo miasto. Ork już obliczył dystans i wiedział, że była to nieco ponad jedna mila.

Obóz, ukryty za dwoma wzniesieniami, rozpościerał się w wygodnej i dobrze ufortyfikowanej dolinie między dwoma łagodnymi wzniesieniami, na każdym z których wznosiła się strażnica wzniesiona wcześniej przez gobliny.

Pod wzgórzami zaś rozpościerał się mały zagajnik, który bronił dostępu do doliny.

Ork znał drogę, toteż parł przez teren nie niepokojony, rozpoznając kolejne ze znaków na ścieżce. Po chwili, mały las skończył się i horyzont przecięły namioty plemienia Cierniowego Kamienia.

Barbarzyńca natychmiast rozpoznał namiot, w którym zazwyczaj przebywała Helba - przed nim powiewał sztandar ozdobiony czaszkami goblinów i ludzi, z wyszytym proporcem przedstawiającym znak plemienia, czyli gobliński piszczel, wokół którego rósł wrzoścowy pęd.

Przed nim stała sama Helba, a obok niej Reza, które wydawały rozkazy jakimś dwóm goblinom. Wokół nich pojawiały się i znikały sylwetki członków plemienia, gobliny pogrążone wykonywaniu rozkazów wodza.

Wug ruszył do Helby, uśmiechnął się na widok Rezy w jednym kawałku. Gdy podszedł do grupy goblinów uniósł worek w którym miał stos uciętych głów. Czerep każdego małopoluda i żaboluda jakiego drużyna zabiła, był w worku. Znajdował się tam również stos czaszek które kiedyś były nieumarłymi strażnikami.

- Pozdrowienia wodzu, Wug Łamacz Kości przynosi dar który powinien przynieść radość plemieniu. - następnie demonstracyjnie przy wszystkich wysypał makabryczne trofea na ziemię. - Naszych wrogów dosięgła zemsta. Nasi zabici zostali częściowo pomszczeni. Wug z bladymi sojusznikami zwycięża tam gdzie NIKT nie zwyciężył. - jego ręce wystrzeliły w powietrzu ku górze w geście triumfu oraz pokazie siły.

Na słowa Wuga, gobliny w pobliżu rzuciły pakunki, sakwy i inną robotę, którą były zajęte, wiwatując. Okrzyki radości w paru chwilach wypełniły obozowisko - na cześć Wuga, ale i też Gobelina.

Także i Helba wydała z siebie triumfalny okrzyk, widząc wysypujące się trupie głowy. Na ustach Rezy pojawił się wielki uśmiech. Wug dostrzegł w oddali, przy innym namiocie Jorę, która także krzyczała z radością, dowiedziawszy się, co się stało.

Trwało to jakiś czas. Jakiś goblin przyniósl wielki gong i uderzał weń z całej siły. Inny wyciągnął z namiotu bęben i drewniane pałki. Gobliński dobosz wybijał rytm, w hałaśliwej kakofonii krzyków i gongu tworząc jakąś namiastkę muzyki.

Wreszcie, Helba uciszyła rozochocone towarzystwo, choć nie bez trudu. Spora część goblinów już wyciągała bukłaki z winem z Rozgórza.

– Dzięki wam, Wug, Gobelin! - zawołała Helba, wyraźnie zadowolona z sukcesu orczego wojownika i goblińskiego barda. – Wasze zwycięstwo godne jest uczty. Poślę mych zbieraczy do starego zamku, niechaj zabiorą także i ciała. Z ich kości zrobimy oręż, a serca wykroimy, aby nasze dzieci mogły je zjeść i przejąć ich siłę.

Helba skinęła na jakiegoś goblińskiego wojownika, który zaczął zbierać głowy ropuszych najeźdźców, zapewne z zamiarem nabicia ich na ostrokół.

– Rzeknij jednak, co masz na myśli, że częściowo pomściłeś naszych wojowników? Czy ktoś umknął twojej mocarnej pięści? Czy stara twierdza już jest bezpieczna?

- Sama twierdza tak. Pójdę ze zbieraczami plemienia i bladymi towarzyszami. Obejdziemy twierdzę jeszcze raz żeby się upewnić, że nikt się nie ukrył. Padł tam szlam, zabiliśmy dziwne ptaki i Małego. W twierdzy zwarliśmy się z tymi wojownikami w zwycięskim boju. Zeszliśmy również do katakumb gdzie rozprawiliśmy się z nieumarłymi. Dalej są tunele bardziej naturalne zdaniem Pib i Zarfa z którymi Wug rozmawiał mieszka tam jakiś demon stary Bies. - po czym zwrócił się do Rezy - niech ktoś zawoła tu moją siostrę. Może powie coś więcej o takich istotach skoro mam go zabić. Morda nietoperza i kły broczące trucizną brzmi zachęcająco. Co do reszty najeźdźców szukają czegoś w tunelach. Pójdę za nimi z bladymi towarzyszami. Zabiję lub zmuszę do uległości.

– Bardziej naturalne tunele? - Helba pokręciła głową, jakby domyślając się czegoś. – Ach… Jaskinie pod Czarcim Wzgórzem.

Po paru chwilach, Reza sprowadziła także Jorę, której pokrótce zdano relację z tego, co rzekł barbarzyńca. Kapłanka Drethy zamyśliła się.

– Nie wiem zbyt wiele o diabłach - odparła Jora wreszcie, zrezygnowana. Wyglądało na to, że opis diabła nie mówił jej zbyt wiele. – Jeśli jednak koboldy mówią, że jest niebezpieczny, to musicie się mieć na baczności. Stare diabły nierzadko dysponują potężną magią.
– Pib i Zarf byli wcześniej na dole - dodała Helba. – Ale wątpię, czy zdołasz ich przekonać, aby poszli z tobą.
– Odpocznij u nas! - rzekła Jora. – Nikt z nas nie zna się na takich rzeczach. Czeka na was ciężki bój!
– Musicie zwyciężyć. Cytadela to dobre miejsce dla nas, plemienia Cierniowego Kamienia.
- Twierdza to dobre miejsce dla plemienia. - skinął potwierdzająco siostrze - Musimy mieć jednak siłę by je utrzymać lub pozostać tutaj. W tych tunelach są ukryte portale. Portale do odległych krain. To daje możliwości ale i kłopoty. Ludzie będą nas mieć za słabych bo nas stamtąd przegnano, można by jednak zawrzeć jakieś porozumienie z bladymi ludźmi jacy walczą ze mną w twierdzy. Wykorzystać sytuację i obecność portali na korzyść plemienia lub wręcz przeciwnie trzymać się od nich z daleka bo nie jeden spróbuje położyć na nich łapę. To decyzja dla wodza, do rozważenia. - Wug powiedział to do Helby następnie zwrócił się do Gridy

- W twierdzy są jeszcze zdobycze, trzy ozdobne ptaki lekko nadgryzione przez żaboludzi ale jest tam wiele pięknych piór. Wyciągnij z nich ile się da to cenna zdobycz. Małego przerób na dywanik a łeb na trofeum. Mięso będzie dla plemienia ale te elementy oddam bladym jako wyraz szacunku i podziękowania za wspólną walkę. Taki triumf należy nagrodzić - i choć mówił o Małym i drobnych podarkach wymownie i wyczekująco spojrzał ponownie na Helbę.

– Zaiste! - przytaknęła Helba. – Mvarnesk, daj Wugowi wywar, który wiem, że masz. Spisał się znakomicie i potrzebuje siły, żeby ostatecznie zwyciężyć przeciwko naszemu wrogowi!

Wcześniej milczący goblin, który stał przy Helbie, wydobył z połów swojego kubraka dwie fiolki i wręczył je w rękę Wuga.

– Wiem, że twój szał jest błogosławiony przez wielkiego, srebrnego smoka - rzekła Helba. – Ten mutagen wzmocni twoją skórę tak, że staniesz się jemu podobny. Mvarnir warzył mikstury przez jakiś czas i rychło wolałby zobaczyć, jak jego dekokty działają na wrogach naszego plemienia. Potraktuj to jako zachętę, bo widzę, żeś znalazł potężną broń w podziemiach - tu rzuciła okiem na pierścienie i zaklęte miecze, które ork nosił przy sobie.

Po czym zaczęła rozmawiać o portalach:

– Jeśli to, co mówisz, to prawda, to plemię Ciernistego Kamienia może zyskać w dwójnasób na opanowaniu twierdzy. Przetrzyj szlak dla nas, a ja sama postaram się przygotować dla ciebie nagrodę godną wojownika, kiedy tylko wykażesz się w walce z wielkim diabłem. Idź teraz i odpocznij, bo jesteś tego warty.

Grida pokiwała głową na słowa barbarzyńcy o martwym niedźwiedziu i ptakach.

– Jeszcze dzisiaj pójdę do starego zamku - rzekła orcza łowczyni.

Wug skinął głową Helbie.
- Miejmy dobry Plan na zajęcie twierdzy wodzu. Skoro jest decyzja o jej zajęciu. - Wug był ciekaw jak Helba sobie z tym poradzi. - Świętujmy z chęcią odpocznę chwilę wśród braci. Helbo naradzimy się przez chwilę przy winie? No i mam nadzieję na dobry posiłek - poklepał się po brzuszysku - zabijanie wzmacnia apetyt.

<Wug zyskuje 2 fiolki Drakeheart Mutagen od Helby.>

– Uczta będzie gotowa niebawem - rzekła Helba, rzucając oko na goblinów uwijających się wokół paleniska opodal.

Powstali i przeszli w tamtą stronę. Pozostałe gobliny były zajęte znoszeniem jedzenia i otwieraniem bukłaków z winem. Paru z nich już świętowało, opijając zwycięstwo nad wrogiem i zatykając głowy na włócznie.

– Sądzę, że najlepiej będzie tak, jak żeśmy sobie radzili na tych ziemiach wcześniej - rzekła Helba. – Kiedy tylko pozostali wrogowie zostaną zabici, mus będzie nam się ułożyć z tymi mocarzami, z którymi żeś pozabijał tych, którzy ośmielili się podnieść rękę na plemię. Wszak i im jesteśmy winni wdzięczność. Tak, jak żeśmy dobrze się ułożyli z ludźmi w Rozgórzu. Nazajutrz poślemy zwiad i zaczniemy odgruzowywać przejście na dziedziniec, choć praca zapewne potrwa parę dni, a któż wie, czy i nie ponad tydzień. Zabezpieczymy górną część cytadeli i poślemy kogoś, aby pilnował grobowców. Nie miną dwa tygodnie, a cytadelę przysposobimy dla nas.

Tymczasem, jak zauważył Wug, Gobelin odsunął się na bok i dyskutował coś żywo z Fickiem, który chyba wykładał tamtemu jakąś opowieść.

- Ułożenie się z resztą bladych jest jak najbardziej wskazane. Mają głowę na karku miasto proponuje ochłapy. Gdy ich nagrodzisz przychylniej spojrzą na mądre pomysły. Portale… są niebezpieczne po drugiej stronie są dziesiątki żaboludzi i Charau-ka to ci małpowaci. Chcą najechać te tereny. Twierdza może być schronieniem lub pułapką. Portale trzeba będzie zabezpieczyć tak by w razie przedostania się tu kogoś można je było łatwo odciąć. Błyskawicznie i bez strat z naszej strony. Miastu trzeba przedstawić nie jako okazję a zagrożenie którego ktoś musi strzec. Niech nam płacą złotem lub przedmiotami i niech to będzie godna stawka, nie ochłapy jakimi zwykli karmić innych. Gdy sprawa się skończy chcę zająć godne miejsce w plemieniu. - Wug wyjaśniał jak widzi sprawę. Doceniał otwartość Helby. - Gobelin jeśli nie zdecyduje się iść na demona zrozumiem go. To będzie heroiczne starcie, niektórzy mogą zginąć. Gobelin pomagał nam w Twierdzy. Był odważny i walczył dzielnie. Byli z nami Godo i Mordą lecz w trakcie pierwszej trzeba przyznać niełatwej walce uciekli. Nasz bard krwawił i walczył jak potrafił wspomagając nas swoimi pieśniami, nie uciekł, nie stchórzył. Jest już innym goblinem jaki wszedł do twierdzy. Tak samo jak ja nie jestem tym samym wojownikiem. Doceń go wodzu, kocha pewną goblinkę daj zgodę na jego zaloty i ślub. Może kiedyś nie był godny albo zwyczajnie nie był gotowy. Teraz jednak jego siła będzie odczuwalna dla plemienia. Nie wiem czy sam przemówi w swoim imieniu dlatego zrobię to za niego. To jedna sprawa - Wug zakończył pierwszy temat i sprawnie przeszedł do kolejnego - drugą jest podział jaki chce wykorzystać. Żaboludzie pokonali i zniewolili małpoludzi. Charau-ka są niewolnikami i sługami. Nikt nie lubi takiego stanu rzeczy ale też chcąc żyć wykonuje rozkazy i szuka okazji. Chce użyć tej sytuacji na naszą korzyść. Zaproponować wolność każdemu Charau-ka który przejdzie na naszą stronę, żabo ludzi zamierzam wybić do nogi. Nie lubię łamać danego słowa a żeby to miało moc potrzebna jest twoja zgoda. Charau-ka we własnym interesie mogą stać się sojusznikami plemienia. Potrzebujemy wzmocnić nasze siły po stracie wojowników, wydaje mi się to sensowne.

– Wpuścić do plemienia tych, którzy zamachnęli się na nas? - Helbie wyraźnie nie spodobał się ten pomysł. – Jeśli któryś z nich nie polegnie, jak prawdziwy wojownik i będzie chciał dołączyć do nas, to jest zdrajcą swojego rodu i będzie tylko rozważał, jak nas wytruć albo jak poderżnąć gardła nam w nocy.

Helba uchyliła łyk z bukłaka i ciągnęła:

– Nie chcę tutaj żadnego z tych małpiszonowatych potworów. Twój zamysł jest jednak dobry, wojowniku. Jeśli wykorzystasz tych małpich żołnierzy na swoją korzyść, możesz stworzyć swój oddział. Dopóki będą ci posłuszni, masz moją zgodę. Nie licz na nich jednak. Z tego, co rzeczesz, charau-ka wydają się być zdradliwi. Nawet niewolnik musi mieć swój honor. Charau-ka muszą zostać rozdzieleni od plemienia Cierniowego Kamienia…

I urwała. Do grupy podszedł Gobelin, który wyglądał na wymizerowanego.

– Dostałem wieści, Helbo - rzekł goblin. – Blada Poświata Księżyca zaginęła. Wiesz, co to oznacza.
– Wypuścić się za zwiadowcami to twoja rzecz - odparła Helba hardo.

Po czym zwrócił się do Wuga:

– Wug, cytadela będzie musiała poczekać. Blada Poświata Księżyca wypuściła się niedawno z grupą zwiadowców na wschód. Od tamtego czasu nie ma od nich żadnych wieści.

Gobliński bard przełknął głośno.

– Muszę iść za nią.

-Oczywiście przyjacielu. Takie sprawy są najważniejsze. Mam nadzieję, że twoja misja się powiedzie. - Wug miał nadzieję, że Gobelin odnajdzie ukochaną. Był jedną z nielicznych osób jakim szczerze dobrze życzył. Następnie zwrócił się do Helby.
-Będą posłuszni albo umrą. Zresztą jeśli po walkach będą chcieli iść swoją drogą niech idą. Zabiję ich albo sami zginą w kilka dni. Jeszcze nie zdecydowałem. Nie znają języka, będzie ich mało. Las niebezpieczny do miasta nie wpuszczą. Przetrwać można tylko w grupie. Wyznacz mi kawałek twierdzy gdzie będę mógł z nimi zamieszkać. Godny wojownika a oni udowodnią swoją przydatność lub będą musieli zniknąć. Rozumieją siłę zabiję ich wodza to da im do myślenia. Chciałbym jednak by dostali szansę bez szyderstw lub prowokacji. My zielonoskórzy też czasem robimy wiele żeby przeżyć.

– Zatem postanowione - rzekła Helba, która w kwestii charau-ka nie miała zbyt wiele do powiedzenia.

Gobelin skinął na słowa orka i skłonił się nisko. Miał wyruszyć od razu, grupa złożona z dwóch wojowników miała eskortować barda.

– Dzięki ci za wspólną walkę - rzekł jeszcze. – Oby Dretha pozwoliła nam się spotkać raz jeszcze.

Wyrzekłszy to, cmoknął na swojego psa i natychmiast odjechał, nie oglądając się za siebie.

Wug nie kontynuował rozmowy z Helbą. Miał jeszcze nadzieję złapać siostrę i zapytać ją o nastroje w plemieniu oraz dyskretnie poprosi ją by wraz z Gobelinem i Gridą zadbali o odpowiedni odbiór jego osoby. W końcu czyny bohaterów są nimi tylko wtedy gdy są opowiadane i podkreślane inaczej popadają w zapomnienie szybciej niż komukolwiek się wydaje.
 
Icarius jest offline