Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2022, 16:56   #101
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


Wnęka z boku sali jadalnej, popołudnie 23 sierpnia 2595

Simon Lefevbre zaczekał, aż młodzieniec przestanie się śmiać, przez cały ten czas w niepokojący sposób świdrując twarz Jehana wzrokiem, od którego cierpła skóra.

- Słuchanie plotek stanowi esencję mojego życia - powiedział filozoficznym tonem stary Żuraw - Nic nie sprawia mi większej przyjemności od przesiewania ich, od wywracania na drugą stronę i składania w mozolny sposób elementów układanki składającej się na prawdę, która często potrafi zaszokować poczciwych obywateli. Lecz nie zbaczajmy z tematu. Jak słusznie domniemywasz, famularz Pavlo Draz przybył z Montpellier, aby reprezentować podczas śledztwa czerwonokrzyżowców z Bastionu, ponieważ to do nich przynależał Hygienik Schaffer. I widzę, że bez trudu odnalazł sobie kompana do konwersacji.

Odchyliwszy się w fotelu Lefevbre obrzucił znaczącym spojrzeniem Szpitalnika rozmawiającego w jakimś plemiennym wschodnim dialekcie z odzianym w niebanalną kolorystykę Yago Swarnym. Korzystając z chwili przerwy w przemowie starego szpiega Jehan ułożył sobie pośpiesznie w głowie stosowny komentarz do wcześniejszych słów Żurawia.

- Panie Lefevbre, jestem głęboko przeświadczony o tym, że odpowiedzialni za zbrodnię zostaną szybko odnalezieni i przykładnie ukarani. Wracając zaś do pańskiej zaszczytnej propozycji, w kwestii obowiązku przybywania do pałacu dwa razy dziennie. Jestem bardzo zapracowanym człowiekiem, z mnóstwem obowiązków. Taki zaszczyt natychmiast zacznie kolidować z rutyną mojego życia, co musi się odbić na zarobkach…

Simon Lefevbre uniósł znaczącym gestem swoją dzierżącą fajeczkę dłoń. Było w tym ruchu coś niezwykle wystudiowanego, prawdziwie umiejętnego dla ludzi obeznanych ze sztuką mowy ciała; gest ocierający się niemal o granicę lekceważenia, ale jednak jej nie przekraczający.

- Słyszałem o twojej pracy, przyjacielu - odpowiedział Żuraw - Usługi przewodnika, źródło informacji o tematyce handlowej, pośrednictwo w sprzedaży rzadko spotykanych towarów… chyba niczego nie pominąłem? Jakiś dodatkowy etat w „Czerwonym Młynie”? Domyślam się, że taka praca wymaga poświęceń, aby przynosiła zyski, dlatego chciałbym wysunąć kontrpropozycję. Famularz Draz przybył do Perpignanu wczoraj i zamierza odwiedzić wiele zakątków naszego pięknego miasta, a zupełnie go nie zna. Cóż powiesz na rolę jego przewodnika na ziemiach Bordenoir, rzecz jasna na koszt skarbca klanu? Na ile wyceniasz swoje kompetencje i wiedzę, Jehanie? Czy wynagrodzenie rzędu tysiąca dinarów tygodniowo spełnia twoje oczekiwania czy też jedynie cię obrazi?




Miejsca w środkowej części stołu, popołudnie 23 sierpnia 2595

Vazco Olobert przestał na chwilę jeść swój kawałek ryby i spoglądający na jego oblicze Kuoro Wanadu mógłby przysiąc, że na ułamek chwili dojrzał prawdziwą twarz sekretarza przezierajacą spod jednej z tysiąca jego masek.

Bordenoir odłożył powolnym ruchem swoje sztućce, przez cały ten czas nie odrywając spojrzenia od oczy afrykańskiego magnata.

- Panie Wanadu, najwyraźniej nasza konwersacja padła ofiarą faktu, że diametralnie odmiennie postrzegamy pewne sprawy - rzekł po chwili namysłu dygnitarz i wsłuchany w jego głos Neolibijczyk mógłby przysiąc, że wśród składających się na mowę Oloberta aksamitnych szelestów zabrzmiała jakaś stalowa nuta - Temat Przedrzeźniaczy nie budzi zaniepokojenia na dworze. Znacznie większe znaczenie przywiązujemy do poczynań Bernamota Gauthiera na pograniczu Perpignanu oraz do bliskiej obecności leperoski jako takiej, bez przypisywania jej osoby do jakiegokolwiek znanego nam gangu przemytników. Proszę mi wierzyć, że odpowiedni ludzie w otoczeniu regenta bardzo poważnie pochylają się nad tematem.

Olobert uśmiechnął się znienacka i sięgnął po napełniony chwilę wcześniej przez lokaja kieliszek wina.

- Wyśmienite czerwone akwitańskie - powiedział sekretarz - To wręcz niezwykłe, że włodarze Akwitanii w tym jednym aspekcie postawili na tak przyziemne potrzeby, wszystkie inne elementy życia w enklawie poświęcając tylko i wyłącznie dogmatom kultu Kronikarzy. Na zdrowie, panie Wanadu!

Uśmiech rozlał się po całej twarzy Oloberta, ale w jego oczach wciąż błyszczał świeżo objawiony lód.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem