Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2022, 00:45   #106
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Plac pałacowy
23 sierpnia 2595


Wizyta w pałacu przeciągnęła się we wczesne godziny wieczorne, ale nikt na ten fakt nie narzekał. Prywatna obiadokolacja z Veracqiem i perpignańskimi możnymi była nie lada wydarzeniem, wręcz zaszczytem danym nielicznym, i okazją nie tylko towarzyską lub polityczną, ale też spożywczą. Uginający się pod ciężarem wielu dań stół był niczym istna cornu copiae, zwłaszcza w porównaniu z mało zróżnicowaną dietą przeciętnego perpignańczyka, nie wspominając już o klasie eufemistycznie zwanej "klasą niższą", wśród której za delikates uchodziły szczurze szaszłyki. Jehan, gdy już wrócił z prywatnej rozmowy z Lefebvrem, prędko nadgonił resztę gości, kosztując kolejnych smakołyków i niemalże wchłaniając podany deser.

Gdy przyszło już do opuszczenia pałacu, Baudelaire pogrążył się w rozmyślaniu na różnorakie tematy, wśród których prym wiodły plany na najbliższą przyszłość. Powoli zaczynał sobie wszystko układać w głowie i szkicować na nowo harmonogram kolejnego dnia, zmuszony do planowania wokół nowych obowiązków, zdając sobie sprawę z tego, że nijak nie szło przeskoczyć tychże przeszkód. Meldunek w pałacu dwa razy dziennie, do tego bycie przewodnikiem szpitalnika - rutynę dnia codziennego już trafił szlag. Nie licząc jeszcze Wanadu, od którego już na szlaku przyjął dodatkowe zlecenie. Inne obowiązki mógł z łatwością poprzesuwać lub oddelegować doń kogoś ze znajomych, ale rachował że i tak zapewne przez kolejne dni będzie miał ręce pełne roboty. Zwłaszcza, że zamierzał również zagłębić się w historyczny kontekst wiadomości Rzeźnika z Queribusu.

Konsternację na placu wyczuł raz-dwa, acz nie poświęcił jej za wiele uwagi. Przyczyna wyproszenia ich oraz innych gości z pałacu Pięści musiała być znacząca, to fakt, ale Jehan konstatował że długo nie pozostanie tajemnicą. W innych okolicznościach zapewne zacząłby węszyć w pierwszym odruchu, ale dzień powoli chylił się ku końcowi, a miał jeszcze parę rzeczy do załatwienia. Odetchnął głębiej, szykując się do pożegnań i ruszenia w swoją stronę, gdy odezwał się Demarque. Jehan nie poprawił go, gdy ten przekręcił jego nazwisko. Przybrał tylko ten swój wyćwiczony, neutralnie uprzejmy uśmiech.

- Zaiste godna pochwały spostrzegawczość, kapitanie Demarque - werbalny sztylet był skryty za suchym tonem. - Z należytym szacunkiem, ale nawet jeśli bym coś wiedział, to prywatny charakter rozmowy z mości panem Lefebvrem oznaczałby, że takowe informacje byłbym zmuszony zachować dla siebie. Jeśli Chwalebny Regent nie uznał za stosowne wtajemniczyć pana w kuluarowe wydarzenia, miał ku temu powód. Muszę jednak prosić o wybaczenie, panie kapitanie. Panie Draz, czy mógłbym prosić o chwilę na osobności? Jak rozumiem, powinniśmy omówić pewne sprawy.

Jehan wskazał jedno z miejsc w cieniu pobliskiej palmy.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 14-09-2022 o 18:43.
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem