Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2022, 09:43   #80
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Ariel

Pole bitwy zamieniało się w rzeźnię ludzie padali… Byli jednak rozbici i zaskoczeni atakiem od środka. Nie było szans na udzielanie pomocy rannym. Ariel uniosła nieco wyżej karabin muszka i szczerbinka zespoliły się w jedno mierząc między oczy Bestii nazwanej Karakiem. Była to abominacja…Ariel widziała mechaniczno-bioniczne urządzenia nekrotechniki zastępujące ciało koszmaru, jaki przed nią stanął. Nie wahała się nawet sekundy ściągnęła sputa raz i jeszcze raz i jeszcze raz… W jej piersi rodziła się furia.

Starając nie trafić walczących w zwarciu sojuszników pierwsza seria Ariel spudłowała. Idąc na kompromis pomiędzy efektywnością, a asekuracyjnością drugą posłała w rękę Karaka, do której przytwierdzona było działko automatyczne.

Shania

- McBride, wal w łeb tego największego, jak tylko opadnie dym - rzuciła na wewnętrznej komunikacji biegnąc wzdłuż krawędzi drzew. Przysiadła za kolejnym drzewem i wystrzeliła granat.

Obserwowała tor lotu i liczyła, że nie zahaczy głowy żołnierza Bractwa, ale udało się. Granat odbił się raz od nierównych kamieni, poturlał i zatrzymał tam gdzie planowała. Po chwili zasypał okolicę odłamkami.

Nie spodziewała się cudów i też ich nie otrzymała, ale z satysfakcją zarejestrowała, że Karak się zachwiał. Musiał konkretnie oberwać w nogę.

Christopher

Mistyk był chwilowo zabezpieczony, ale sytuacja była rozwojowa i przy braku przydatności ze strony zabranych przez Braciszków Troopersów to nawet nadzwyczajny talent strzelecki McBrida wiele cudów nie zdziała i wielu z jego sojuszników dziś pewnie skończy żywot w tych ruinach.

- Przyjąłem - odpowiedział Christopher na słowa September. Ułatwiła mu tym samym podjęcie decyzji o kolejnym celu. Ze swojej kryjówki ujął sylwetkę Karaka w celowniku i po przycelowaniu oddał w niego strzały.

Snajper wykorzystywał w pełni szybkostrzelność swojej broni starając się pokonać gruby pancerz Karaka strzelającego do jego towarzyszy. Strażnik był ustawiony w takiej pozycji, że blondyn zdecydował się szukać szczelin w pancerzu na jego napierśniku. Trzy z posłanych przez jego snajperkę naboi weszło w blachy. Trafienie było dobre bo czarno brązowy śluz zaczął wyciekać z otworów na pancerzu. Śmiech Karaka nagle urwał się, a nefaryta zakrztusił się. Spod hełmu wypłynęła podobna maź.

John

Jonowi ciężko było kombinować w co strzelać, z templariuszem tuż pod lufą. Wdusił cyngiel spustu, posułając wiązkę przed siebie. Miał cichą nadzieję, że zrobi z mrocznego wojownika rzeszoto i ułatwi sobie celowanie w Karaka.

Strzelanie z karabinu maszynowego w zwarciu zawsze było problematyczne. Przeciwnik był w zasięgu aby po prostu odepchnąć lufę. Tak też się stało w tym przypadku. Część serii przeszła bokiem, ale reszta trafiła w cel. Templariusz oberwał po obu nogach, w prawy bark co sprawiło, że jego ręka stała się bezużyteczna, oraz w pierś. Jego oddech stał się charczący, a jego ruchy stały się wyraźnie wolniejsze.

Anna

Element zaskoczenia był po stronie przeciwników i miało to tragiczne w skutkach konsekwencje. Ale jak na twardych skurczybyków przystało, nie poddali się presji i walili zaciekle ciągłym ogniem.
- Ognia! Keep firing! - Purna wydarła się przez radio do oddziału bractwa, świadoma tego jak utrata dowódcy, zwłaszcza w tak brutalny sposób, wpływa na oddział. Ich panika i ucieczka były ostatnimi czego chcieli w tej jakże ciężkiej sytuacji.
Zadaniem jakie dowódca powierzył Annie, było osłaniać ciężkie M606, które miało kluczowe znaczenie na polu walki. Dostrzegła, jak John walił do wrogów i musiała dopilnować aby tak pozostało.
Z koszmarnych poczynań Karaka wynikało, że następną ofiarą mogła być właśnie Anna - była po prostu kolejna w szeregu. Miała ona jeszcze rozbrojonego templariusza przed sobą, którego mogła użyć w charakterze żywej tarczy. Chciała, jednak instynkt podpowiedział jej że sługa Ilian nawet pozbawiony miecza mógł być groźny, co z resztą dał jej już boleśnie odczuć. Anna skierowała broń w niego i nacisnęła spust.

Pierwszy pocisk Anny, wystarczył. Drugi był tylko dla pewności. Nabój wszedł w czaszkę i zrykoszetował wewnątrz hełmu. Templariusz padł ciężko na bok. Karak był na wprost, co jednocześnie oznaczało, że żywa tarcza Purny zniknęła.

Zabicie przeciwnika było budujące, ale na polu walki nie było mowy o poczuciu bezpieczeństwa. Musieli załatwić Karaka! A pierwszym do tego był John i jego broń ciężka. Anna dostrzegła jak Morris dobił bydlaka który mu bruździł, co dawało Johnowi pole do popisu. Była w pełni świadoma że zanim Silver zrobi z gigantem co trzeba, musi brać nogi za pas i nie pozwolić dać mu się namierzyć. Strzeliła w bydlaka i rzuciła się biegiem do przodu, aby nie stanowić dla niego zbyt łatwego celu i unikać jego działa za wszelką cenę.

W efekcie Anna zrobiła coś na kształt ognia zaporowego, tyle że Nefaryta Ilian nie zareagował na niego tak jak zrobiłby to ludzki wróg. Gdyby tylko miała więcej czasu na precyzję.

Inkwizytor

Rodriguez przeszedł do defensywy zerkał to na jednego, to na drugiego templariusza czekając na atak. Zraniony Templariusz podniósł miecz do ciosu.
- Stój! - krzyknął Inkwizytor. Rozkaz był szalony i głupi zarazem, ale była w nim jakaś moc i wojownik Legionu zamarł na moment. Rodriguez wykorzystał tą chwilę i przeszedł do kontrataku.
Cięcie piłą Justifera poszło poziomo. Zgrzytnęło o blachę i płynnym ruchem zdekapitowało przecwinika. Głowa w hełmie odtoczyła się, a ciało upadło na kolana, zachwiało się i runęło na bok.
Inkwizytor zachwiał się i przyjął pozycję obronną

Templariusz nawet nie spojrzał w kierunku martwego sojusznika. Jego pełna uwaga była skupiona na wrogu. Skoczył i zaatakował. Rodriguez odbił ostrze skierowane w jego podbrzusze, ale spóźnił się na drugi atak wycelowany w udo. Zachwiał się i również nie dośc szybko zareagował na kolejny. Ostrze Templariusza weszło w jego brzuch do połowy. Inkwizytor charknął i upadł na wznak zaraz po tym gdy wojownik Legionu wyszarpnięciem uwolnił swoją broń.

Mistyk

Cortez omiótł wzrokiem pole walki i zatrzymał się na Rodriguezie pod którym pojawiała się coraz większa plama krwi. Wyciągnął w jego kierunku dłonie, ale zaraz potem opuścił je bezradnie. Wymierzył pistolet w stojącego nad jako Bratem Legionistę i nacisnął spust. Musiał całkowicie zapomnieć, że jego broń ejst zacięta. Szybko odblokował broń i ponowił atak. Większość strzałów odbijała się od pancerza, ale dwa znalazły szczeliny w hełmie Templariusza.

Marines

Ross leżał na kamieniach i starał się uciskać ranę na piersi.
- Opatrz to! Spróbuj mi tylko umrzeć to mnie popamiętasz! - Morris krzyknął do Harrisona po czym dobył miecza i skoczył do Templariusza z którym siłował się Silver.
Punisher wbił się w korpus wojownika Ilian w miejscu gdzie powinien być jego kręgosłup. Morris przekręcił i wyszarpnął broń. Wróg bezwładnie osunął się na kamienne podłoże.

Templariusze

Templariusz walczący z żołnierzem Bractwa zasypał go ciosami. Wszystkie z nich dosięgły celu. Pancerz ustępował przy każdym ciosie i pokrywał się krwistymi zaciekami, ale najwyraźniej redukował impet ciosów gdyż żołnierz nie padał martwy.

Drugi z Templariuszy przeskoczył nad ciałem Inkwizytora i zaszarżował na innego żołnierza jakiego miał w polu widzenia. Pierwszy cios trafił w hełm i musiał ogłuszyć wojownika Bractwa. Ten próbował osłaniać się przed kolejnymi atakami. Został ranny w rękę i brzuch, ale twardo stawiał opór.

Najwyższy Templariusz wpatrywał się chwilę w cierpiącą Dekurion, ale po chwili znudził się nią. Przeskoczył nad ranną i zaatakował ostatniego z żołnierzy, który podniósł karabin osłaniając głowę i korpus. Sługa Ilan zareagował atakami na brzuch i nogi. Miecz wszedł głęboko i zazgrzytał o kość. Ból i szok włączyły żołnierza z walki.

Karak

Strażnik Karak zwrócił hełm lewo, a następnie prawo. Jakby ogarniał pole bitwy, które było jego dziełem. Skierował lufy karabinu wprost na Mistyka, które plunęły gradem pocisków. Nie przerywając ognia ciągnął go po kolejnych wrogach. Gdyby nie hełm to na jego zwyrodniałej twarzy na pewno można byłoby zauważyć coś na kształt satysfakcji.

Ciężki pancerz wspomagany Mistyka uchronił go przed poważnymi ranami. Pocisk spenetrował tylko zewnętrzną warstwę napierśnika i obił mu żebra. Noga była tylko draśnięta.

Anna oberwała bardzo mocno. Pociski przebiły płytę piersiową i wgryzły się w udo oraz biceps prawej ręki.

Pancerz uratował życie Morrisa, który zaliczył tylko kilka draśnięć.

Stojący nieco z tyłu John zdołał jakimś cudem uniknąć trafienia.

Chris czuł się bezpieczny na drzewie do momentu jak pociski zaczęły rozłupywać korę koło miejsca jakie zajmował. Drasnęło go w nogę, potem pocisk przeszył go na wysokości brzucha, a potem zgruchotał mu żebra.

Karak na koniec opuścił lufę nieco niżej, a Ariel śmierć zajrzała prosto w oczy. Skuliła się mimowolnie, by w ostatniej chwili umknąć przed pociskami, które przeleciały jej nad głową.

***

Mistyk

Cortez doskoczył do Anny i chwycił ją zanim upadła na kamienie. Wyciągnął aplikator z zasobnika przy pasie i wstrzyknął jego zawartość w bok jej szyi. Dziewczyna nagle otworzyła oczy.
- Nie zostawiaj nas jeszcze - usłyszała zniekształcony głos wydobywający się z hełmu. Mistyk pomógł jej usiąść po czym przeładował broń i kontynuował ostrzał Karaka.

Pociski bombardowały pancerz Nefaryty i część z nich przebiła jego napierśnik. Karak cofał się i starał zasłaniać wszczepionym karabinem, ale mimo to przegrywał. Gdy Mistyk opróżnił magazynek Strażnik opadł na kolano i ciężko charczał plując ciemnobrązowym śluzem spod hełmu.

Chris

McBride skrzywił się na twarzy po zebranym postrzale, ale zignorował swoje rany, w pełni skupiając się na pełnionej przez siebie roli. Wiedział, że zostały mu dwa pociski, ale jeśli teraz się zdecyduje na przeładowanie to Karak mógł ponowić atak co bardzo źle skończyłoby się dla wszystkich. Nie miał problemu z podejmowaniem ryzyka. Włożył więc w te dwa strzały cały wysiłek. A na koniec przeładował broń.

Dwa pociski w magazynku. Muszą wystarczyć. Snajper wycelował i opróżnił broń. Rykoszet. Drugi wszedł. Dokładnie pod hełmem. Prosto w szyję. Karak złapał się prawą łapą w miejsce gdzie oberwał. Nic to nie dawało. Płyn wylewał się między jego palcami. Starał się podnieść na nogi. Zachwiał się i poleciał do przodu. Próbował jeszcze podeprzeć się karabinem, ale ten zazgrzytał o kamienie i nie utrzymał jego ciężaru. Nefartya w końcu padł na podłoże i przestał się poruszać.
McBride oparł się o drzewo i dopiero wtedy przeładował broń.

Morris

Morris doskoczył do najbliższego templariusza i dwukrotnie zamachnął się na niego mieczem. Oba ciosy przebiły pancerz między łopatkami wroga, ale było to za mało, żeby go unieszkodliwić.

Ariel

To była jakaś masakra. Ludzie padali rozpruci przez pociski tego potwora. Ariel z trudem uniknęła pocisków tego koszmaru, ale walka jeszcze trwała. Wtedy spostrzegła Rossa i Harissa obaj leżeli…
- No by to kurwa! - warknęła i pochylona ruszyła w stronę Rossa jeszcze w biegu odpinając zaczepy torby medycznej.

Napierśnik był roztrzaskany. Nie było rany wylotowej… W środku miał pewno ładną sieczkę. Czeka go stół operacyjny. Trzeba hibernować nie uda mi się go ustabilizować. Ryk pocisków rwących powietrze nie uspokajał. Pewną ręką sięgnęła po strzykawkę….
 
Fenrir__ jest offline