Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2022, 21:21   #112
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 26 - 2520.04.02; bct (4/8); południe

Miejsce: Góry Środkowe; pd-wsch rejon; dolina Zelbad - Steinwald; mgliste ruiny
Czas: 2520.04.02; Backertag (4/8); południe
Warunki: krypta, ciemno, chłodno, spokojnie; na zewnątrz: jasno, d.sil.wiatr, pogodnie, zimno (-5)



Greta



W podziemiach niosły się echem głuche uderzenia metalu o kamień. Czekany górali uderzały w monotonnym rytmie i bez pośpiechu. Ale robiły robotę. Najpierw w kamiennej ścianie odłupał się kawałek, potem kolejny i jeszcze jeden. I tak to szło. Aż się przerąbali na wylot. Wtedy na chwilę przerwano pracę i z ciekawością zajrzeli przy świetle pochodni do środka.

- Coś tam jest… Chyba kolejna piwnica… Ale wody nie ma. - wymruczęli na zmianę gdy tak zaglądali do środka. Grecie też dali puścić żurawia ale przez tak mały otwór nie szło zobaczyć co tam właściwie jest. Raz, że albo światło pochodni blokowało widok jak ją się przystawiło tuż do otworu albo było za głową i wtedy z kolei głowa blokowała jej światło. W każdym razie na ziemi nie widać było odblasku światła od wody to pewnie jej na dole nie było. A w tym kawałku co dało się ujrzeć od tej małej dziury to widać było kawałek podłogi, ściany, też z kamienia, i tam dalej coś majaczyło kanciastego i nieruchomego ale co to nie było widać. W każdym razie nie było co tracić czasu więc Eryk dał znać i prace z rozbijaniem ściany wznowiono. Czekany niczym łomy i kilofu systematycznie kruszyły ścianę ale ta nie poddawała się lekko.

- Po co zamurowali wejście? - zastanawiał się w międzyczasie Eryk gdy jego ludzie na zmiane skuwali właśnie to przejście. Otwór stopniowo powiększał się gdy odłamki gruzu wpadały z pluskiem do wody tworząc rumowisko na dnie wnęki ze schodami. Czasem jeden z nich odrzucał je na bok aby zrobić miejsce do dalszej pracy i łupanie wznawiano. Aż wykuli przejście na tyle duże, że trzeba było się schylić i dać wysoko nogi ponad progiem sięgającym połowy goleni ale się dało wejść do środka. Więc weszli.

W świetle pochodni ukazało się kolejne pomieszczenie. Ale chociaż wielkością było podobne do tych częściowo podtopionych, kamiennych piwnic jakie mijali wcześniej od razu dało się poznać, że to grobowiec. Krypta kogoś znacznego. W centrum pomieszczenia stał kamienny sarkofag jakiegoś władcy, rycerza czy innego wojownika. Dało się poznać po klasycznie leżącej pozie oraz diademie na głowie jaki zwykle oznaczał kogoś z władzą. I miecz trzymany oburącz wzdłuż leżącego ciała. Górale przężegnali się i cicho wymamrotali modlitwę to Morra, pana dobrych snów i śmierci. Zresztą jedgo kapliczka znajdowała się po jednej stronie sarkofagu zaś kapliczka Sigmara po drugiej. Na samym środku zaś stał posąg wojownika w trochę dziwnym, rogatym hełmie jaki nadawał mu niepokojącego i troche obcego wyglądu. Był w pełnej zbroi, miał miecz u boku a w dłoniach jakąś… No trochę nie wiadomo co to było. Albo jakaś latarnia, kadzidło… Może jakiś dziwny kiścień? Trudno było to góralom jednoznacznie zinterpetować. Kamienny posąd wydawał się być trochę podobny do tego na sarkofagu ale z powodu tego, że jeden miał odkrytą głowę a drugi był w hełmie trudno było domyślić się czy przedstawiają tą samą osobę czy nie. No i ten kamienny posąg stał jak na paradzie i wizury hełmy wpatrywały się w dal. A dokładnie w ostatnią ścianę, tą naprzeciwko sarkofagu.

A ta ściana była chyba najdziwniejsza. Był na niej okrąg, mniej więcej wysokości stojącego człowieka. Może stopę nad posadzką. I też wydawał się zamurowany podobnie jak to kamienne wejście przez jakie dostali się teraz do środka. Do tego były na tym okręgu jakieś dziwne, tajemnicze symbole. I jeszcze dookoła niego. Nie dało się ich przegapić bo złoto mimo patyny i kurzu nadal ładnie odbijało światło pochodni. Górale przez chwilę obserwowali w milczeniu tą dziwną ścianę ale szybko ich uwagę przykuła kamienna półka z orężem i innymi binelotami. Nawet jakaś zbroja tam była złożona na stojaku.

- O! Ładne! Może Petra je odkupi. Jak tak chce zgrywać wielką panią i nosić się na bogato. - zaśmiał się jeden z górali wyciągając ostrze znalezionego sztyletu z pochwy. Ładne było i ładnie zdobione, z jakimś klejnotem w rękojeści.

- Ciekawe co tam jest, za tą ścianą. Może prawdziwy skarb? To to chyba jakaś kaplica. - drugi też szybko przeglądał te zdobycze ale zaczęli to ładować do wora, Eryk chciał wszystko zabrać co wydawało się mieć jakąś wartość i najwyżej podzielą się tym jak wrócą na powierzchnię.

- To parę uderzeń i by poszło. Tak samo jak tamto pierwsze. - kolega zamachał swoim czekanem wskazując, że jest gotów sprawdzić co jest za kamiennym okręgiem. Pomieszczenie w jakim byli wydawało się być nie splądrowane ani nawet nie odwiedzane odkąd ktoś je kiedyś zamurował. A innych wejść nie było widać zaś okrąg wyglądał na podobnie zamurowany jak to wejście do kaplicy.




Miejsce: Góry Środkowe; pd-wsch rejon; dolina Zelbad - Steinwald; okolice stanicy Steinwald
Czas: 2520.04.02; Backertag (4/8); południe
Warunki: - na zewnątrz: jasno, d.sil.wiatr, pogodnie, zimno (-5)



Davandrell



Białowłosej elfce towarzyszyły dziewczęce i kobiece śmiechy, hichoty i piski. Już od jakiegoś czasu, odkąd grupka kobiet dotarła do górskiego strumienia jaki spływał po zboczu. W porównaniu do tej bystrzycy co przeprawiali się przez nią wczoraj a zwiadowcy to i przedwczoraj to wyglądał skromnie i spokojnie. Do tego podczas porannego prania kobiety znalazły miejsce gdzie stok łagodniał a strumień nieco rozlewał się i spowalniał tworząc nieco głębsze miejsce ze spokojniejszą wodą. No ale nadal to była zimna, górska woda. Pewnie niewiele cieplejsza niż zimą. Trzeba było mieć sporo samozaparcia aby zamoczyć tam chociaż stopy nie mówiąc już, żeby wejść tam po całości. Wody nie było aż tak aby w niej pływać, nawet jak się usiadło czy kucnęło na dnie to na oko z brzegu wyglądało, że jest może ze dwie stopy tej zimnej wody. Mało która z kobiet miała na tyle woli aby to zrobić i chyba te z młodszych traktowały to jak jakąś młodzieńczą próbę odwagi, wytrzymałości czy po prostu dobrą zabawę. Pisku i radości było przy tym co niemiara. Większość jednak siadała na kamieniu czy podobnie myjąc się ciepłą wodą z kociołka. Wcześniej już widocznie zaplanowały tą kąpiel i rozpaliły ognisku grzejąc wrzątek w kociołku. Gdy się zmieszało go z zimną wiodą w wiadrze czy misce powstawała całkiem ciepła i przyjemna woda. Tej używały do mycia siebie ale płukały się już w tej zimnej wodzie strumienia.

- To jak zostajesz to ja też pójdę. - Uta siedziała na brzegu na jakimś kamieniu w pewnym oddaleniu od kąpieliska aby swobodnie je objąć wzrokiem. Ale widząc, że białowłosa coś się nie rozbiera i nie zamierza skorzystać z okazji do kąpieli. Bo coś wyglądało na to, że spora część pań i panien już się płukała albo wycierała ręcznikami więc to długo już nie potrwa. Łowczyni odłożyła swój łuk, rozebrała się i dołączyła do kąpiących.

Kąpiel właściwie już miała się ku końcowi. Większość kobiet już była na brzegu, wycierała się i swoje włosy, ubierały się w suche rzeczy. Uta też odświeżona i wypoczęta zakładała swoje spodnie i czystą koszulę. Humory dopisywały po tej małej okazji do skorzystania z łaźni na świeżym powietrzu. Pogoda pomijając dość chłodny dzień tej wczesnej wiosny raczej trudno aby była lepsza. I właśnie wtedy gdzieś z lasu dobiegł stłumiony przez drzewa ryk drapieżnika. Trochę podobny do dużego kota ale jak się nie go nie widziało nie można było być pewnym. Kobieca grupka jak stado ptaków momentalnie ucichła i spojrzała w tamtą stronę. To nie mogło być aż tak daleko. Ryk powtórzył się jakby gdzieś tam na stokach zbocza trwała walka.

- Lepiej wracajmy do zamku. - powiedziała któraś z kobiet i reszta jej zawtórowała. Szybko zaczęły zbierać swoje rzeczy.

- To może być jedna z tych górskich panter. Idziesz sprawdzić? Jak nam się uda ją upolować to podzielimy się na pół tym co nam Petra zapłaci. Obiecała poprzednio kupić skórkę jak ją upolujemy. - Uta nie należała do płochych kobiet jakie wolały nie ryzykować i wrócić za względnie bezpieczne mury dawnej stanicy. Szybko nakładała kaftan na koszulę i go zapinała gotując się do drogi. Chociaż chyba przeciwnej niż większość kobiet. A to, że niebieskowłosa szefowa karawany miała chrapkę na różne objawy luksusu i pozycji to było wiadome prawie od samego początku podróży. Już poprzednio obiecała Ucie i Laurze, że odkupi jakieś cenne skórki no ale wtedy natknęły się na tropy pantery jednak musiały wracać zanim spotkały górskiego drapieżnika.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline