Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2007, 20:37   #93
Astaroth
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
Przemierzając ulice Madbar, Tantalion czuł na sobie ciągły wzrok przechodniów. Nie podobało mu się to jakie zainteresowanie wzbudzają on i krasnolud. Naciągnął mocniej na głowę kaptur swego płaszcza, aby jeszcze bardziej skryć swe oblicze przed wścibskimi spojrzeniami.
- Złoto przyciąga mniej ciekawskich spojrzeń niż my, Kelgarze. - rzucił cierpko do krasnoluda tak, żeby tylko on słyszał. Zakonnik martwił się, że w razie jakichś kłopotów, wytropienie ich nie będzie stanowiło żadnego problemu dla straży. Wystarczyło spytać o egzotycznych podróżników i pogoń doszła by do nich jak po nitce do kłębka. Tantalion zmarszczył czoło na tą myśl. Ciekawiło go, jaką receptę na to znalazłby zawsze zaradny Veinsteel. *Elf na pewno już przewidział wszystkie możliwe scenariusze.* - pomyślał i uśmiechnął się pod nosem. Nie zrobił więcej jak parę kroków, gdy zobaczył część miasta, nie dajacą się pomylić z żadną inną dzielnicą. Slumsy. Siedlisko wyrzutków, chorób i szczurów. Wszechogarniający brud i aura przygnębienia były widoczne na każdym kroku. Żebracy leżący na ulicy, starcy bez nóg czy rąk, sieroty w łachmanach - wszystko to sprawiło, że Tantalion zacisnął zęby. Nienawidził takich miejsc. Chciałby pomóc im wszystkim , ale wiedział, że nie jest w stanie. Czuł się taki bezsilny. Nie cierpiał tego uczucia. Z każdym krokiem, sznur osób błagających o jałmużnę wydłużał się. Tantalion odmawiał pieniędzy, ale dzielił się swoim suchym prowiantem. Część osób odchodziła z wdzięcznością na twarzy, a inni z wykrzywionymi ustami pluli mu pod nogi, lub wyrzucali jedzenie chwilę później. Widząc to, Tantalion powiedział do krasnoluda:
- Widzisz Kelgarze...? W ten oto prosty sposób można oddzielić ziarna od plew. Prawdziwie potrzebujący człowiek, przyjmie z wdzięcznością nawet kromkę chleba.
Inni widząc, że nie mają co liczyć na pieniądze, w końcu dali sobie spokój. Jedyne za co Tantalion był gotów zapłacić, to informacje dotyczące Eltiosa. Jedni albo wzruszali bezradnie ramionami, albo nie wzbudzali zbytniego zaufania. Jeden z żebraków powiedział z błyskiem w oku:
- Eltios? Tak, wiem panie. Wiem gdzie jest. - mówił zacierając ręce - Ale nie powiem za darmo. Trzeba trochę brzdęku.
Tantalion przejrzał oszustwo na wylot i oznajmił człowieczkowi:
- Dobrze, dam ci za to dwie monety. - wyjął je z sakiewki na poparcie swoich słów; mężczyźnie przed nim zaświeciły się oczy - Proszę. - rzucił je w jego stronę, a ten złapał wszystkie z zadziwiającą zręcznością - A teraz mów.
Mężczyzna zawahał sie przez chwilę, po czym powiedział:
- Eee... jest tam - wskazał ręką - za rogiem. Taki niski i gruby w zielonej chuście na głowie. - już zabierał się do odejścia, ale Tantalion zatrzymał go ręką, uśmiechnął się i odrzekł:
- Dobrze, pójdę sprawdzić. Widzisz tego krasnoluda? - wskazał ręką Kelgara - On tu poczeka z Tobą aż wrócę. Ma dzisiaj kiepski nastrój, od tego całego szukania. Na szczęście trafiliśmy na ciebie, dobry człowieku.
Żebrak zrobił przestraszoną minę po czym rzucił szybko:
- Ech, jak mu było na imię, panie? Eltios? Ja chyba... eee, pomyliłem się. Znam Eltisa. Tak, właśnie. Ach te podobne imiona, he he. Ja, tego... musze już iść. - po czym rzucił monety na ziemię i zniknął w tłumie. Tantalion uśmiechnął się tylko, spoglądając wymownie na krasnoluda i podniósł pieniądze. Wkrótce wśród mieszkańców slumsów rozniosło się, że dwoje nieznajomych szuka Eltiosa. W końcu podszedł do nich młody chłopak, cały brudny i rozczochrany, który zgodził się za dwie monety zaprowadzić ich do celu. Po kilku minutach marszu wskazał im opuszczoną ruderę na końcu ulicy.
- To tam. Siedzi w środku. - powiedział, ukłonił się i odszedł śpiesznym krokiem. Tantalion spojrzał na towarzysza i powiedział:
- Chodźmy więc, przyjacielu. Nasze poszukiwania nareszcie dobiegły końca. Im szybciej opuścimy to ponure miejsce tym lepiej. - to powiedziawszy, skierował swe kroki w stronę domu.
 
Astaroth jest offline