Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2022, 21:09   #480
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon poszedł za ich cichym przewodnikiem.
I trafił na bal, na którym czuł się dziwnie. Nie był pewien z kim i oczym powinien rozmawiać. Kiedy nagle wyłapał imię Juliet Parr. Chwilę przyglądał się wywołanej kobiecie. To z nią mieli rozmawiać z Cath podczas spotkania z Anną. I cóż...Lady Catherina naprawdę zapaliła się do tego spotkania, chociaż sam Spoon pozostał dość sceptyczny. Zwłaszcza po tym co mu powiedział Tony, że ta kainitka jest skonfliktowana z Arwyn. Więc zdobycie poparcia jej i Anny dla sprawy… Wydawało mu się nieprawdopodobne.
Chwilę zahaczył też wzrok na Reginie.
Jednak męczyła go inna sprawa, czy Cath dobrze podała rok? 1880?
Zaczął metodycznie rozglądać się po pomieszczeniu szukając jakiejś prasówki. Czegokolwiek na czym mogła istnieć data i… Lustra. Czy czegoś innego w czym mógłby zobaczyć swoje odbicie.
Chciał zobaczyć, czy jest sobą, czy… znowu kimś innym.

***


Kiedy nadszedł czas seansu Spoon obserwował wszystko jak zahipnotyzowany. On sam nie bardzo rozumiał to co się działo z ludźmi po ich śmierci.
Czy jest coś dalej po tym jak ich zabijał?
Jak tam jest? Czy są tam też wampiry?
Czy kainici mają tylko tę obecną chwilę a potem są prochem?
Z kolei sam odczyt Sri Sansa nie spodobał mu się wcale. Samo pojęcie karmy uważał za głupie. Widział jak działa świat i to, że przetrwać mogą tylko najsilniejsi i nie ma tu miejsca na pojęcia dobra i zła, że to są tylko jakieś mętne terminy ukształtowane by ludzie w gorszej sytuacji mogli wierzyć, że ich los się odmieni po śmierci jak będą przestrzegać jakiś tam reguł. Parsknął poirytowany.
-Bzdura. - rzucił w końcu z pogardą.

***


Kiedy Sri Sansa zaczął rozpowiadać o Somie. Spoon poczuł ukucie niepokoju. Nie przemieniono go wczoraj, wiedział czym kończy się picie krwi innego wampira w jak piękne słowa by tego nie ubrano.
Patrzył tylko uważnie żeby zorientować się kto to wypił.

***


Względną sielankę miejsca przerwało pojawienie się John’a Dee.
Usłyszał jego słowa a ciało wykonało rozkaz. Nie był człowiekiem żeby tego nie wyłapać, ale i tak było to niepokojące.
Moc tego Kainity była potężna, a Spoona zawsze przerażała kontrola umysłu.
Takich kainitów trzeba było zabijać albo na odległość, albo… Bardzo szybko.
W każdym razie zrozumiał już, że w tym miejscu i czasie Sri Sansa został zwerbowany przez kult.

***


Kiedy ponownie nimi zarzuciło Bruhja przez chwilę był zupełnie wyjęty z kontekstu.
Dopiero znajome dźwięki przywołały wspomnienia i go uspokoiły.
Znał ten samochód. Czule głaskał jego wnętrze. Czuł jego zapach, bezpieczeństwo i prestiż jakie daje.
Było jakoś około 1941 roku…
Kiedynagle go szarpnięto nie mógł powstrzymać się przed warknięciem, jednak pozostał spokojny.
Wiedział, że musi zachować spokój jeśli chciał zobaczyć co będzie dalej.
A dalej musiało być coś ważnego….
Kiedy w końcu zdjęto mu przepaski Spoon od razu rozpoznał to miejsce. Pomógł je przecież budować. W sensie… Nie do końca on, ale czuł, że je budował i że tam zginął.
Potrząsnął głową starając się być tu i teraz.
Obserwował sadzawkę z pewnym niepokojem.
Kiedy pojawił się on i wszystkie myśli uleciały jak dym. Spoon czuł jak świat dookoła się zmienia jak dzieje się coś potężnego na co nie ma wpływu.
Chrzcielnica się wypełniała krwią. Czyją krwią?
Oszołomiony nagle zobaczył przed sobą Yusufa ze sztyletem i bez zastanowienia podał mu swoją dłoń którą ten przeciął. Urzeczony patrzył na kapiącą krew i wypełniającą się chrzcielnice.
To wszystko było jak sen, a ta krew… Pożądał jej jak chyba niczego na świecie.
Kiedy nagle zobaczył Brusillę. W końcu! Po tak długiej rozłące. Ale nie patrzyła na niego.
Zalała go zazdrość, ale uświadomił sobie, że patrzy na Mitrę ich Mitrę…
Pragnął jej, pragnął krwi, kochał Mitrę. Czując się jak pijany ruszył w jej stronę. Przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował.
-Powiedz mi gdzie Cię znajdę. Po tym wszystkim. Podaj mi jedną kryjówkę gdzie będziesz na mnie czekać. Wrócę do Ciebie. –Wyszeptał ze wszystkich sił usiłując wyłapać odpowiedź zanim wszystko się rozmyje…

***


Spoon stał przed Sir Sansą potrzebując chwili by zrozumieć gdzie jest. Potrząsnął głową starając się pozbyć resztek wspomnień.
W końcu ponownie wbił wzrok w mężczyznę zastanawiając się czego ON sam od niego chce.
Jeśli Bóg Słońce miał zostać zapomniany a Arwyn przyjąć władze w mieście to ten artefakt mógł sobie w dupę wsadzić.
Jednak czegoś chciał… chciał odzyskać SWOJE wspomnienia. Przestać być zlepkiem różnych osób. To było irytujące…
Ale już dość o sobie wiedział, żeby wiedzieć „kim był” - zabójcą. Dlatego powiódł wzrokiem po rodzinie Sir Sansy i uśmiechnął się zimno.
-Przez te lata dorobiłeś się licznej społeczności… wierzę że nie chcesz ich narażać co? Jednak… I tak sprawdzę… zrobiłem się ostrożny.- podszedł do wozu sprawdzając czy nie ma przy nim ładunków wybuchowych.
-Wiesz, że wysadzanie wampirów w powietrze zrobiło się szalenie modne w tym sezonie? – zagadnął lekko, chociaż nie podobało mu się to, że chciał ich rozdzielić.
 
Rot jest offline