Plac Pałacowy, wczesny wieczór 2595
Ulegając czarowi wystawnego posiłku, famularz pozwolił sobie na nieco kulinarnej rozwiązłości, chociaż na co dzień starał się korzystać z żywności z certyfikowanych źródeł. Perpignan znajdował się co prawda względnie daleko od Souffrance oraz Miraru i owadzie roje nie stanowiły na ziemiach Bordenoir zagrożenia porównywalnego z tym w delcie Rhôde - niemniej regulaminy Szpitala zalecały daleko posuniętą ostrożność i Draz nie uchronił się przed skrywanym uczuciem ulgi, kiedy służba regenta podała deser.
Szpitalnik od momentu wyruszenia do Perpignanu liczył się z tym, że prędzej czy później zawita do pałacu Veracqa, ale nie sądził, że nastąpi to tak szybko. Nieoczekiwane wezwanie do siedziby klanu - sformułowane jako uprzejma prośba, ale nie pozostawiające żadnego pola do ewentualnej odmowy - sprawiło, że Draz pojawił się w ścianach zabytkowej budowli już pierwszego dnia swojego dochodzenia.
Nie musiał udawać przed samym sobą, że zaintrygował go powód wezwania. Jak mu wyłuszczył w pozbawiony szczegółów sposób jeden z miejscowych urzędników o nazwisku Moreau, tego samego popołudnia przed obliczem regenta miała stanąć grupa gości podejrzewanych o przelotny kontakt z cząsteczkami Primera. Wiedziony zawodową ciekawością, czerwonokrzyżowiec nie omieszkał zaatakować reprezentanta Rady serią natarczywych pytań, nagrodzony w zamian opowieścią o napotkanych na szlaku apokaliptykach oraz towarzyszącej im leperosce. Obudzone tą historią dzwonki alarmowe w głowie Draza ucichły, kiedy jego instrument nie wykazał najmniejszego śladu skażenia Primerem, ale ożywiona całym tym zajściem ciekawość wciąż tliła się w głowie Pavlo.
- Panie Draz, czy mógłbym prosić o chwilę na osobności? Jak rozumiem, powinniśmy omówić pewne sprawy.
Młody Bordenoir wskazany przez pana Moreau jako nowo oddelegowany do pracy przewodnik po Perpignanie spojrzał w stronę Szpitalnika pełnym szacunku wzrokiem, toteż Draz ruszył w bok na wskazane przez młodzieńca miejsce, gdzie dalsza konwersacja miała przybrać bardziej dyskretną formę.
- Pan Baudelaire? - Pavlo upewnił się, że dobrze zapamiętał przekazane mu przez Moreau nazwisko - Jestem famularz Draz. Będę chciał odwiedzić kilka istotnych miejsc w mieście, ale dopiero jutro rano. Proponuję spotkanie tutaj, na placu, jutro dwie godziny po wschodzie słońca.