Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2022, 07:58   #96
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Hulanka i świętowanie trwały jeszcze bardzo, bardzo długo. Paladyn, który wcześniej rozgonił awanturę, także pośrednio rozluźnił nastroje w karczmie - paru bywalców, którzy wcześniej wyszło, bojąc się dostania kuflem w czaszkę, wróciło z powrotem, dołączając do radosnej popijawy w Łasce Maga.

Chwała Drumy okazała się być w istocie świetnym winem, gęstym, silnym i uderzającym do głowy. Piwo - Podmuch Zimy i Flegma Kata okazały się być towarem nieco gorszego sortu, acz nadrabiającym taniością i stosunkiem jakości do ceny.

Punktem przełomowym jednak był moment, kiedy Lavena, ku zdumieniu wszystkich, wskoczyła na stół i zaczęła opowiadać wszystkim historię tego, co dokazali w starej cytadeli.

Półelfka już wcześniej zdołała zjednać sobie uwagę bywalców Łaski Maga - skok na stół był więc przyjęty z zadowoleniem, ba, niemalże wyczekiwaniem.
– To ona! - krzyknął ktoś. – Lavena mówi!
Lavena ma głos!
Kiedy pierwsze słowa opuściły usta dziewczyny, sala zadrżała z niekrywanego podniecenia opowieścią, która właśnie miała zostać opowiedziana. I wtedy, stało się - Lavena rysowała kolejne sceny, opisywała kolejne dokonania, walki, trudy podróży, heroizm kolejnych wyzwań. Jej słowa wywoływały miażdżące wrażenie na widowni. Gawędziarstwo zaklinaczki wyciskało ochy i achy z jej całkowicie skaptowanych słuchaczy. Paru młodzieńców, zapatrzonych bez końca w jej oczy, padło na ziemię bez przytomności, kiedy opisywała starcie z orklinem.

Wreszcie, kiedy skończyła, tłum eksplodował triumfalnym rykiem. W akompaniamencie pieśni, gawiedź uniosła wszystkich - także Khaira i Sidoniusa, jako nowych nabytków grupy - i wiwatowała głośno na ich cześć.
– Niech żyją!
– Nasi bohaterowie!
Jakiś niziołek - jeden z tych, którzy wcześniej awanturowali się z drwalami - z radości wylał cały antał piwa na siebie i podskakiwał, wieszcząc rychłe zażegnanie problemów Rozgórza. Dwójka krasnoludów, ledwo stojąca na nogach, odśpiewywała chrypliwe peany.

Pijana gawiedź postawiła śmiałków na ławę i zaczęła rzucać pieniądze na doposażenie. Miedziaki, srebrne i nawet jakaś złota moneta upadły pod ich nogi, razem z oprawionym królikiem.

Ostatecznie, zbiegowisko poklepało jeszcze towarzystwo po ramionach i rozeszło się wreszcie. Jakoś po tym wszystkim naturalne było, żeby pójść do domów i czekać na następne wieści od grupy, która urastała w ich oczach do niemalże bogów za sprawą opowieści Laveny.

Lavena wyrzuca 27 na Performance, czyli krytyczny sukces.



~

Tej nocy - choć piwo i wino buzowało w głowie śmiałków Rozgórza - znalazł się też czas na zapoznanie się z notatkami zabranymi z księgarni Voz.

Lwia część notek i dzieł znajdujących się w pomieszczeniu dotyczyła założyciela miasta, maga Lamonda. Voz skompilowała swoje wnioski w serii notek. Notatki i odpisy z podań traktowały o historii Rozgórza, ta zaś zdawała się być jakimś stanem pośrednim między legendą a rzeczywistymi wydarzeniami.

Cytat:
Podania rysowały początek powstania Rozgórza na czas jesieni 4520 AR, ponad 170 lat temu. Wtedy to 50 ludzi znalazło się osamotnionymi w starym, opuszczonym posterunku u stóp Gór Pięciu Królów, nie mając zupełnie niczego - bez schronienia, bez obrony przeciwko niebezpieczeństwom okolicy i jedzeniem, które miało wystarczyć na zaledwie parę tygodni. Co najgorsze jednak - rozbitkowie nie mieli żadnego pojęcia, dlaczego znaleźli się w tej okolicy.

Wielu ledwo pamiętało własne imiona. Zgadywano, że musiała być to jakaś pozostałość magicznej katastrofy lub jakiejś wyjątkowo okrutnej klątwy bogów.

Kiedy tylko jesienne słońce zaczęło obwieszczać rychłe przyjście Lamashan i nadejście wichrów, śniegu i słoty, pozostałości krasnoludzkiego posterunku pokazały, jak liche było to schronienie i rozbitkowie poczuli, jak resztki nadziei gasną.

Wtedy też - przypadek lub nie - pewne zdarzenie sprawiło, że ich życie zostało ocalone. Spotkali maga, który zwał się imieniem Lamond z Rozgórzy, wędrownego czarodzieja, szkolarza i podróżnika. Lamond wracał z podróży z Drumy, kiedy napotkał na szlaku pozostałości posterunku.

Jak donosiły księgi - mag był bogaty. Zlitował się nad rozbitkami i wydał znaczną część swojego bogactwa, aby zbudować schronienie. Pomimo swojej mocy, nawet on nie potrafił zrozumieć zagadki amnezji mieszkańców powstającej osady.

Czarodziej nie ustawał jednak w swoich wysiłkach - w powstałej osadzie zostały założone farmy, rzemieślnicy z dalekich krain zostali wezwani, aby nauczyć mieszkańców ich sztuki.

W mniej niż rok, posterunek stał się samowystarczalny, a mieszkańcy na cześć swojego zbawcy nazwali je Rozgórzem.

Pomimo monumentalnego wpływu, jaki Lamond miał na powstanie i rozwój Rozgórza, w księgach i archiwach niewiele było informacji o samym magu. Skąd pochodził, kim był i dlaczego znajdował się akurat w tej okolicy - zostało pominięte przez kronikarzy paru pokoleń. Jedynymi znakami szczególnymi, które stały w opasłych woluminach, były superlatywy podobne legendom - Lamond miał mieć ponoć oczy koloru złota, głos podobny tym anielskim i białe włosy, które sięgały za zdobne szaty, które zawsze nosił. Zawsze jednak podkreślał, że jest człowiekiem, odrzucając podejrzenia niektórych, że jego pochodzenie było boskie, jak aasimar.

Wreszcie, pewnego dnia, mag zniknął.
~

O ile historia powstania Rozgórza wydawała się być tylko legendą, która powstała dawno po uformowaniu się miasta z bardziej naturalnych przyczyn, to notki Voz zdawały się traktować tę legendę śmiertelnie poważnie. W woluminach skrybów i starych kronikarzy podróżnicy znaleźli także notatki - zapewne należące do samej Voz.

“Ci idioci wystawili na ratuszu statuę tego kłamcy?”.
“Kłamliwy mag”.
“Powinien zostawić ich na śmierć”.


Voz, oprócz własnych notatek, miała także sporą kolekcję map i sporo z nich wskazywało na jedną lokację, którą kobieta zakreśliła w nich. Tą lokacją była Ścieżka Strażnika - jak rozpoznali Khair, Sidonius i Joresk. Paladyn był zaznajomiony z Rozgórzem już od dziecka, zaś kapłan Sarenrae i śledczy już wcześniej nadstawili uszu w Rozgórzu, aby usłyszeć o tym miejscu.

Dwadzieścia lat temu wybuchły Wojny Goblińskiej Krwi. Fala goblińskich i hobgoblińskich wojowników wylała się ze wszystkich jaskiń, osad, lasów i zakamarków Isger. Każda armia, którą napotkali, była brutalnie masakrowana, zaś osady i miasta na ich drodze były łupione i palone.

Kiedy walki były najbardziej zacięte, Ścieżka Strażnika - polana zlokalizowana sześć mil na północ od Rozgórza - była jedynym miejscem, które było na tyle ufortyfikowane, aby odeprzeć atak idący od północy. Joresk przypominał sobie wiele opowieści o bohaterskich czynach armii Rozgórza, razem z mrożącymi krew opowieściami o okrucieństwach inwazji goblinoidów.

Choć krwawa wojna trwała dwa lata, zbrojna placówka został utrzymana aż do jej końca. Po zakończeniu, armia Isgeru - poważnie nadwątlona i wyczerpana okrutną wojną - porzuciła przyczółek, aby wycofać się do Elidir.

Joresk, Khair, Sidonius - zdają test na Society.



Kapłan, paladyn i śledczy orientowali się, że z dawnego kompleksu obronnego zostały tylko trzy strażnice. Ponoć opuszczone, a w każdym razie - pewnym było, że wojsk Isger nie było tam już od bardzo dawna.

Dlaczego właścicielka księgarni interesowała się opuszczonym przyczółkiem wojsk, dlaczego nie było jej w księgarni i jaką rolę miał w tym wszystkim Calmont i cytadela - bogowie tylko mogli wiedzieć.

~


Poranek nastał tylko ciut chłodniejszy od poprzedniego dnia - poranne niebo, po którym wolno przesuwały się pozostałości chmur, które jeszcze widziały księżyc, z wolna rozjaśniało się wschodzącym słońcem. Rosa na zielonych wzgórzach otaczających miasto parowała, tworząc obłoki mgły w dolinach, niekiedy podchodząc pod same mury.

W Łasce Maga już od rana działa się normalna krzątanina - sprzątano pozostałości po wczorajszych hulankach (mniej lub bardziej płynne) przecierano stoły, myto podłogi i przysposabiano karczmę na kolejny dzień, a także rychtowano jedzenie na poranek, wyciągając ze spiżarki chleb, wędzone śledzie, wino i ser.

Cytat:
Schronienie Pustelnika, chleb i woda - 1 cp
Krzepka Pięść, chleb, suszone mięso, ser, wędzony śledź, rozcieńczone wino - 3 cp
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!

Ostatnio edytowane przez Santorine : 19-09-2022 o 10:00.
Santorine jest teraz online