Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2022, 12:20   #42
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Po walce

Przez mieszaninę odniesionych ran, narkotycznych właściwości wypitej wampirzej krwi oraz zbliżającego się świtu sprawiło, że Carl był nieco nieobecny. Było jednak kilka, rzeczy, które zdołały wyrwać go ze stuporu

Pierwszą z nich było zauważenie że gdy posili się już z Johnem, Pani detektyw odcięła wrogowi palec i schowała go do torebeczki na dowody. Drugą był komentarz jednego ze sprzątaczy w kwestii motocyklisty - NIE! To jeden z naszych! jeszcze żyje - Warknął, aby po chwili się zreflektować - Przepraszam Pana Bardzo! To była ciężka walka, ale rany to żaden powód, żeby być opryskliwym i niekulturalnym jeszcze raz proszę o wybaczenie- Pokajał się po czym, lekko nieobecnie kiwając głową, wtoczył się do furgonetki.

Skorzystał z zasobów sprzątających z tyłu pojazdu, żeby papierowymi ręcznikami wytrzeć krwawe ślady po walce. Zanieczyszczone kawałki papieru wraz z chusteczka higieniczną w którą wytarł wcześniej wypłakane nad dozorcami krwawe łzy schował do próżniowo zamykanej plastikowej torebki, którą zabrał ze sobą. Resztę podróży do salonu masażu spędził siłując się z komórką, żeby mozolnie napisać SMSa. W końcu udało mu się jednym palcem (po kilkukrotnym poprawianiu błędów) wysłać do swoich guholi wiadomość:

Cytat:
Udało mi się załatwić sprawunki dla babci, jestem bezpieczny teraz idę na poranny seans do kina więc komórka będzie wyłączona
Następnie rozłożył Nokie: Wyjął baterie a całość zawinął w sreberko niczym świstak z reklamy czekolady, żeby powstrzymać wszelki nadawanie fal radiowych.

Salon "Opium Noir"

- To prawdziwa przyjemność znów Panią widzieć Madmuasell Musette dziękuje za gościnę i przepraszam za mój pożałowania godny stan nielicujący z pięknem waszego przybytku, ale wracam ze zwycięskiego boju i nie spodziewałem się, że dostąpię zaszczytu dziennego nocowania tutaj - Powiedział, skłaniając się wampirzycy Venture z kurtuazją.
- Mnie również miło Pana widzieć Monsieur Karl jak się miewa wasz ptasi celebryta ?- Spytała z delikatnym uśmiechem.
- A dziękuje bardzo dobrze! Jeszcze nie skończyłem wiązań krwi, stąd nie ma go dzisiaj ze mną- Wyjaśnił - Z chęcią skorzystam z szybkiej kąpieli to tutaj wszakże, nauczyłem się, że choć pot jest mi obcy to gorąca woda i pachnący płyn do kąpieli wciąż mogą być przyjemnością dobrego dnia- Ukłonił się właścicielce i ruszył w kierunku wanny.

Wiedział gdzie są wanny był tu zaledwie kilka dnia temu na sekretnej wampirzej aukcji pewnego uroczego Kanadyjskiego kruka Canuck. Niesławny pierzasty łobuziak zniknął ze świata śmiertelnych w 2019 roku kiedy to został napadnięty przez dzikiego kota, znalazł go i nakarmił krwią Bob Nosferatu będący fanem internetowych przygód kruka. Biedaczek z pewnością umarłby od bakterii w kociej ślinie gdyby nie nadnaturalna moc vitea niestety nie mógł już wrócić do swoich śmiertelnych przyjaciół, ponieważ potrzebował leczniczych właściwości wampirzej krwi, aby przetrwać.

Ostatnimi czasy wampir Bob wpadł w kłopoty finansowe, postanowił więc oddać w jasyr swojego chowańca przedstawicielowi klanu Venture, który po uregulowaniu długów Nosferatu postanowił zarobić nieco na całej sytuacji.

Mogliby z powodzeniem użyć do aukcji któreś ze stron klonów "Silk Road" udawać, że kruk jest działką narkotyku sprzedawaną w dark necie. Jednak strach przed przypadkowym złamaniem Maskarady był zbyt wielki. Pocztą pantoflową ustalono, że najwięcej zainteresowanych kupnem wampirów znajduje się w okolicach Francji. W Opium Noir urządzono zamknięty spa weekend połączony z aukcją ptaszęcia, podczas którego Carl mógł się przekonać, że kąpiele i prysznice, które porzucił jako stratę czasu wciąż mogą dać mu sabarycką przyjemność a jeżeli użyje rumienia życia może nawet zaznać rozkoszy masażu głębokich partii mięśniowych.

Było to dość spore wydarzenie oprócz innych Nosferatu na aukcji zjawili się przedstawiciele klanów Gangrel i Brujha, był nawet jeden Ravanos, który przyjechał do miasta specjalnie na aukcje! Oprócz tego tabun guholi i dziennych przedstawicieli różnych spokrewnionych, którzy upewnili się, że impreza trwała w najlepsze również w godzinach dziennych.

Brat Nikodem wygrał aukcje i podarował Knucka Carlowi jako nagrodę za wierną służbę i sukcesy, jakie odnosiły jego gołębie. Twierdził, że bajońska suma, jaką wydał, na kruka jest niczym. Miechowy domyślał się, że Pani Mussete również sporo na całej sytuacji zarobiła.

***

Wspominając, tamte przyjemne dwa dni Carl ściągnął poszarpany płaszcz, rozerwane wampirzymi pazurami gumowe spodnie, zabłocone rękawice i buty z wysokimi cholewami. Odłożył je do płóciennej torby z logo salonu ufny, w to, że młody Jyhad da radę naprawić zepsuty ubiór. Obaj dorastali w biedzie, więc z zasady nie lubili nic marnować, do tego Nosferatu starał się, być jak najbardziej eko uważał, że długowieczność go do tego zobowiązywała.

Za ubraniem do torby powędrowała kieszonkowe wydanie Biblii i zaczytany egzemplarz "Ptaśka" Wiliama Whartona w niemiłosiernie pogiętej papierowej oprawie. Następnie przyszła kolej na nowo zdobytą broń: Użyta dwukrotnie puszka gazu pieprzowego, kastet, latarka, które dostał od Pani Szeryf, pałka teleskopowa oraz paralizator zabrany martwym ochroniarzom z Leclerca. Na szczycie stosiku ułożył domowej roboty pałkę Jyhada z gałęzi i powbijanych w nią zwierzęcych kłów i pazurów, której koniec końców nie użył w walce.

Emerytowany górnik nie czuł się komfortowo z tym, arsenałem nie lubił przemocy ani tego, jaką przyjemność sprawiła mu walka i żywienie, które nastąpiło zaraz po niej. Czuł dumę ze swojego udziału w powstrzymaniu oszalałego mordercy, ale zachowania, których nie podjąłby się, za życia zawsze budziły w nim atawistyczny niepokój. Dlatego właśnie mimo zbliżającego się świtu postanowił wziąć kąpiel, aby zrobić coś ludzkiego...

Nie miał czasu ani sił na celebrowanie tego momentu, podobnie jak za życia. Półprzytomny, po ciężkiej zmianie w kopalni lub kanałach dokładnie natarł nagie ciało niegdyś było to proste szare mydło teraz zastąpił je żelem do mycia o bogatym zapachu brzoskwini, bo niegdyś lubił jeść brzoskwinie a w salonie nie mieli akurat mydeł marki "Biały Jeleń".

Wszedł do gorącej, niemal wrzącej wody i zanurzył w niej głowę. Przez kilka sekund rozkoszując się gorącym kokonem, otulającym jego martwe ciało ożywione wolą Prawdziwego Boga poprzez jego sługę Ojca Kaina. Nie planował jednak spać w wypełnionej wannie wyszedł z niej i szybko wytarł się puchatym ręcznikiem następnie założył czarny szlafrok frotté z monogramem "Opium Noir" wyszytym na klapie wziął torbę ze swoimi rzeczami i ruszył do jednego z zamykanych na klucz pomieszczeń, aby ukryć się pod stacjonarnym stołem do masażu na czas dziennego snu.

Kolejna noc
Nosferatu przebudził podszept Bestii ~ Jesteśmy GŁODNI! Wczorajsza uczta była zacna, ale to wciąż za mało! Po co dzieliłeś się tą pyszną krwią z tym Brytyjskim prostakiem?! I czemu pozwoliłeś umknąć takiemu soczystemu kąskowi jak dusza? Mogłeś mieć potężne pazury rozrywające ciało i potężne nieśmiertelne mięśnie napędzane krwią...~- Kusił głos pełen mrocznych obietnic.
~ Cichajże pomiocie Yaldabaotha! Nakarmię nas kiedy mi będzie wygodnie~- Ofuknął zwierzęcą jaźń uwięzioną w pustej jamie swej duszy.

- Dobry Wieczór, jeszcze raz dziękuje za gościnne z zaproszenia na masaż z chęcią skorzystam kiedyś kiedy nie będą mnie gonić obowiązki i będzie czas przyzwać moc krwi, aby napełnić mięśnie pozorami życia i czerpać przyjemność z ich rozluźnienia- Wtórował, Mussete dawny kanalarz nie wychodząc z roli wdzięcznego gościa - Za ofertę przejazdu dziękuje, ale nie chcę odbierać chleba od ust mojego Szofera, w końcu po coś go zatrudniam prawda? A czy któreś z Pani gości nie zostawił przypadkiem garnituru, który mógłbym pożyczyć ? Mój strój jest w opłakanym stanie - Spytał właścicielkę z nadzieją w głosie.
Venture roześmiała się.
- Niestety nie ale proszę zabrać szlafrok i torbę- Odpowiedziała.
- Ależ nie mogę tak Pani okradać- Uniósł się honorem ptasi treser.
- Proszę się nie wygłupiać, Monsieur Karl licytacja przyniosła takie zyski, że tym razem mogę poświęcić ten jeden szlafrok - Zapewniła.

Starzec jeszcze raz wylewnie dziękując za wszystko, odszedł na bok, żeby zmontować telefon i wykonać połączenie:
- Dobry Wieczór Roger przyjedź proszę odebrać mnie z salonu masażu, prosiłbym też, żebyś pożyczył mi jeden ze swoich garniturów, mam ważne spotkanie i potrzebuje wyglądać reprezentacyjnie - Poprosił.
- Zrozumiano Sir do zobaczenia niedługo- Odpowiedział mu Latynos.

Na miejsce dojechali bez większych problemów Jyhad uparł się, że też musi się zabrać, żeby strofować "dziadka" i upewnić się, że wszystko w porządku.

Elizjum rozmowa z Szeryf

Miechowy tym razem ubrał ładny granatowy garnitur, pasujące do tego spodnie i jasnobłękitną koszulę w prążki niestety Rodriquez był od niego wyższy oraz szerszy w barach więc wyglądał jak uczeń podstawówki na apelu w ubraniach pożyczonych od starszego brata do tego kalosze pasujące do całości jak pięść do nosa. Wyraźnie się starał, ale mu nie wychodziło.

- Podzieliśmy się na grupy, żeby nam nie umknął w moim rewirze niestety się nie pojawił dzięki bezpiecznym słuchawką zapewnionym nam przez Detektyw Ryan byliśmy w stałym kontakcie i dowiedzieliśmy się, że zaatakował przynętę zapewnioną przez Madmuasell Alessandrę na szczęście biednej dziewczynie nic się nie stało walką związał go Bruno, aby wraz z Alessandrę, zapedzić cel na parking Leclerca gdzie niestety Zjawa zabiła dwóch ochroniarzy, aby zaleczyć rany odniesione w walce z motocyklistą. Gdy wszyscy przybyliśmy na miejsce, mimo zbliżającego się świtu postanowiliśmy odnaleźć potwora, aby powstrzymać dalsze mordy. Po wezwaniu ekipy sprzątającej do biednych śmiertelników ruszyliśmy w dół parkingu gdzie stoczyliśmy krótką, ale zaciętą walkę z wampirem tak zatraconym w Bestii że nie używał nawet darów krwi! Nie pamiętam szczegółów walki wszystko działo się za szybko dla kogoś tak niedoświadczonego jak ja wiem źe wszyscy daliśmy z siebie wszystko a Bruno, John i Ja odnieśliśmy rany walcząc na pierwszej linii - Starał się być dokładny jednocześnie nie rozwlekając się za mocno ale żaden z niego żołnierz więc nie bardzo umiał składać raporty.

- Chociaź cieszę się z naszego zwycięstwa moim zdaniem to jeszcze nie koniec sprawy, musimy się dowiedzieć kim był nasz przeciwnik zanim się zatracił w Bestii... Czy był to tylko przypadkowy wampir ? Kto go stworzył i w jakim celu ? Możliwe że to stronnicy byłego księcia albo jakiś inny wróg chcę wpędzić Paryski dwór w kłopoty ? Widziałem że Detektyw Ryan wzięła palec przeciwnika znaleźliśmy też przy nim jakiś klucze jeżeli nie będzie go w bazach danych może warto poprosić Panią Primogen klanu Tremere żeby pomogła za pomocą swojej magii?- Zasugerował.

- Z chęcią skorzystam z poczęstunku leczenie ran wzmogło mój apetyt co do imprezy może mógłbym urządzić pokaz sztuczek moich pupili ? Gdy inni Kainici zobaczą jakie piękne i zdolne są moje gołębie może zapragnął posiadać pierzastego posłańca na własność - Zaproponował wyraźnie rozmarzony.
 
Brilchan jest offline