Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2022, 19:42   #44
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
John stał o własnych siłach. Trzymał się pod bokiem, choć w sumie bardziej, żeby było co zrobić z rękami, niż żeby pilnować uszkodzenia jakichś organów wewnętrznych. Nie odzywał się, bo wyłamana żuchwa skutecznie utrudniła mu formułowanie zdań. Wsiadł grzecznie do półciężarówki i cieszył się, że dane było mu wypić krew ze zwłok wampira. Jedyne o co poprosił, to żeby Jewel oddała mu plecak z laptopem.

Gdy wysadzili ich w Spa nadal nic nie mówił. Zaczął bardziej przypominać nosferatu niż by chciał. Skinął jedynie głową w podzięce, ruszył do łóżka, gdzie dosłownie padł trupem. Dzień przeleżał niczym zwłoki.

Nastał kolejny wieczór.
John czuł jakby przejechał po nim pociąg. Ale bylo już lepiej niż poprzedniej nocy. Ubrania były zakrwawione i poszarpane. W końcu rzucali się po samochodach i betonowych słupach. Nic dziwnego, że marynarka się spruła, a spodnie przetarły. Wstał z łóżka i ruszył do łazienki. Uśmiechnął się do siebie. To byla dobra walka.

Złapał lewą dłonią szczękę upychając bolącą żuchwę w zawiasach. Uśmiechnął się i szczęka znów opadła z prawej strony. Cóż, dawno nie był poważnie ranny. Ale dawno też nie czuł aż takiego spełnienia.

Nie mógł wyjść w takim stanie. Nie mógł wziąć taksówki, ani pojechać komunikacją publiczną. Napisał więc ze swojego laptopa maila z prośbą o użyczenie kierowcy do Musette. Później korzystając z ostatnich cennych procentów baterii wysłał maila do Nadine. Odwoływał ich wideorozmowę, bo źle się czuł. Napisał też dziewczynie, że przez jakiś czas będą musieli ograniczyć rozmowy, bo stracił głos.

Później z nią poczatuje. Nie musi wiedzieć, że przefasonowano mu całą twarz.

Gdy wychodził od Musette nie pożegnał się z resztą. Mieli się niedługo zobaczyć. Tam spokojnie porozmawiają. W myślach śmiał się z tej gry słów.

***

We własnym mieszkaniu spakował zniszczone ubrania do worka na śmieci. Wziął prysznic zmywając z siebie resztki gruzu i mięsa. Zastanawiało go na moment ile kawałków ciała urwało się z niego, a ile należało do Brudasa. Teraz było to bez różnicy. Wyczyścił dokładnie paznokcie, bo wydawało mu się, że maź pod nimi to mózg Brudasa.

John wybrał luźne dżinsy i czarną bluzę z kapturem. Nie miał ochoty na garnitur. Znalazł też w szafie szary szal, którym obwiązał ściśle twarz od nosa w dół. Na wszystko zarzucił czarną kurtkę i ruszył do Olimpu, ze swoim plecakiem.

***

Na miejscu kiwnął głową z uznaniem obserwując jak Bruno powstaje z martwych. Dla komfortu swwojego i zebranych został w szalu obwiązanym wokół dolnej części szczęki. Pęknięta górna część czaszki w ciągu dnia się zasklepiła, więc powyżej linii nosa wygląd Johna nie budził już niepokoju.

Gdy Szeryf zapytała jak im się to udało, to John rozłożył się wygodnie na krześle i zaczął klepać coś w komputerze. W tym czasie Carl opowiadał przebieg zdarzeń. Po chwili syntezator mowy odpowiedział:

- Ten skruwiel urwał mi szczękę gdybym mógł to wprsowałbym go w beton tamtego parkingu dobrze że już jest przeszłością.

Treść wypowiedzi była tak bardzo kontrastująca z monotonnym tonem syntezatora, że John odwrócił lekko głowę i osunął się na krześle. Doszedł do wniosku, że syntezator był głupim pomysłem. Zwłaszcza skruwiel przykwał uwagę. Człowiek w pisanym tekście nie odnotowałby przestawienia dwóch liter. Syntezator jednak nie miał takich problemów i czytał wszystko tak, jak John mu zapisał. Łącznie z kompletnym brakiem interpunkcji.

Black przemilczał również temat postrzelonego kebaba. Miał nadzieję, że Margo zajęła się tym. W myślach przeinaczył jej imię. Miał tendencję do upraszczania rzeczy. Francuski nie był dla niego łatwy. Nie było za to żadnego powodu, aby donosić przed szeryf na panią detektyw.

Resztę spotknia przesiedział w milczeniu do wzmianki o przekąskach. Krwi nie odmawiał nigdy. Choć lubił dreszczyk polowania, to tym razem naprawdę docenił fakt podania krwi na tacy.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline