Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2022, 09:36   #100
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Opowieść Laveny była wspaniała - przesadzona jak większość tego, co mówiła czarownica, ale w żaden sposób nie ujmowało to jej talentowi do przemawiania. Joresk słuchał niczym urzeczony, wpatrując się w półelfkę i powoli sącząc piwo. To, co wydarzyło się potem, przeszło jednak jego najśmielsze oczekiwania. Gdy otrząsnął się z pierwszego szoku po wiwatach tłumu, rozejrzał się po karczmie, wzrokiem szukając ojca lub braci - jednak żaden z nich nie był świadkiem tego wszystkiego, a szkoda… Nie było jednak czego żałować - gdy tylko tłum się nieco uspokoił, paladyna zaczepiło paru mężczyzn, w których rozpoznał znajomków z dzieciństwa. A to już nie mogło skończyć się inaczej niż kolejnymi kuflami, wspominaniem dawnych czasów i sprośnymi przyśpiewkami, w których jak się okazało Joresk przodował. Lata picia z żołnierzami czymś owocowały…

***

- Dziadek opowiadał mi tą legendę - paladyn skomentował rewelacje z notatek nieco plączącym się językiem - Ale zawsze myślałem, że to tylko bajka, którą wymyślili, żeby ukryć swoje prawdziwe pochodzenie. Zbiegli niewolnicy, przestępcy z innego kraju... Ale rzeczywiście, z obecnością portalu nabiera to jakiegoś sensu.
Po przejrzeniu notatek o Ścieżce Strażnika zasępił się nagle.
- Byłem wtedy dzieciakiem, ale dobrze to pamiętam. Odgłosy bitwy było czasem aż stąd słychać - wzdrygnął się lekko, po czym dodał cicho - Po części dlatego ojciec tak nie chciał, żebym się zaciągał…

***

Kobiecy krzyk rozpaczy sprawił, że Joresk zerwał się na nogi i ruszył w stronę jego źródła, zanim jeszcze do końca się wybudził. Mózg tego ranka działał zdecydowanie wolniej niż ciało - dopiero gdy chwiejnym krokiem wypadał ze swojego pokoju w samych tylko spodniach dotarło do niego, że ten zachrypnięty głos należał do Laveny. Próbował przyspieszyć, ale nogi zaprotestowały, skupiając się bardziej na trudnym zadaniu utrzymania pionu niż prędkości. Trybiki we wciąż zamglonym kacowymi oparami umyśle powoli analizowały sytuację. Czemu nikt inny się nie rusza? Nie ma odgłosów walki? Oświecenie nadeszło dopiero, gdy stał już pod jej drzwiami, zamierzając się do wyważenia ich barkiem. Ciche człapanie, odgłos zachłannego picia… Joresk palnął się w czoło, westchnął na własną głupotę i chwiejnym krokiem ruszył na parter karczmy, nie przejmując się specjalnie brakami w odzieniu, chłód go otrzeźwiał. Napotkaną kelnerkę poprosił o przygotowanie mu mikstury z dwóch rozbitych jaj z solą i pieprzem. Nie pił tego koktajlu odkąd opuścił armię - działał cuda, o ile tylko pijący był w stanie utrzymać go w żołądku. Paladyn pomodlił się krótko przed wypiciem i najwyraźniej Ragathiel nie poczuł się urażony taką prośbą, bo tym razem wszystko było w porządku.
Podziękowawszy za ratunek wrócił do swojego pokoju, by doprowadzić się do porządku i odprawić poranne rytuały ku czci swojego patrona.

***

Poranny koktajl zadziałał - zanim wszyscy zebrali się na dole, Joresk siedział już przy stole i z zapałem pochłaniał śniadanie. Na pierwszy rzut oka nie było widać po nim żadnych oznak kaca, po chwili dało się jednak zauważyć, że jest bledszy niż zwykle, a spojrzenie miał nieco zamglone.
- Możemy sprawdzić ten tunel w twierdzy, to ostatnie niezbadane miejsce - odpowiedział na pytanie Laveny, a w jego chrapliwym głosie słychać było echo wczorajszego picia - Ale zanim tam ruszymy, dobrze będzie przesłuchać Calmonta i dowiedzieć się, jaka jego w tym wszystkim rola. Jeśli nie znajdziemy nic wartego uwagi, możemy sprawdzić Ścieżkę Strażnika, Voz pewnie nie interesowała się nią bez przyczyny.
 
Sindarin jest offline