Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2022, 21:28   #103
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Kiedy kompani w drodze do ratusza rozpytywali mieszczan o Valenae, Lavena zadumała się „Właśnie. W ogóle kto zacz ta cała Valenae?”. Dopiero po dłuższej chwili na jej obliczu pojawił się wyraz zrozumienia „Aaaach, to TAMTA!”.

Kiedy wreszcie sprawa zaginięcia towarzyszki się wyjaśniła, półelfka oficjalnie nie kryła zniesmaczenia.
— A więc ulotniła się z gachem? Jakież to typowe dla ludzi o jej statusie!
Co innego w myślach... „A więc czmychnęła. Co oszczędza mi kłopotu!”.


Krocząc przez ratusz ruda dandyska nie kłopotała się zbytnio krzątającymi urzędnikami, ani stanem budynku. W końcu przybyła jedynie z zamiarem dokonania niezbędnych formalności.

Anturaż komnaty stanowiącej biuro przewodniczącej rady Rozgórza czaromiotka oceniła w swoim stylu, czyli dość surowo „Całkiem gustownie, aczkolwiek nieco prowincjonalnie”. Z kolei informacji o zamordowaniu drwali wysłuchała z udawanym przejęciem wymalowanym na twarzy.
— W tych niespokojnych czasach migrujące fale potworów to nic szczególnego — pozwoliła sobie skomentować eksperckim tonem uwagę o tym, jakoby rasa sprawców była niespotykana w tych rejonach.
Następnie razem z kompanami opowiedziała kobiecie ustaloną wcześniej wersję. W trakcie poczuła się szczerze dotknięta świdrującym wzrokiem i ledwo dostrzegalnym niedostatkiem satysfakcji na twarzy Gardanii. Nie uważała się w końcu za osobę, która winna wzbudzać takie reakcje.
— Gdzież tam znikąd, Szanowna Przewodnicząca Rozgórza — zaprotestowała wobec domysłów Grety odnośnie pochodzenia kultu Dahaka. — Arkana też do tego zbędne. Ani cudowne wrota. Lepiej wam będzie od teraz brać raporty zwiadowców z nutką sceptycyzmu. Wszak gdybyście mieli takie doskonałe rozeznanie w terenie, nie doszłoby do rzezi biednych drzeworąbaczy, nieprawdaż? Nie lepiej więc przyznać, że okolica ostatnio stała się bardzo niebezpieczna i przyciąga monstra wszelakie? Oloth elgg ssussun — wtrąciła po elficku. — Znak czasów.
Dalsze słowa przewodniczącej rady niezbyt jej odpowiadały. Nie lubiła kiedy ktoś chciał ją sprawdzać. Uznawała to za afront i wyraz nadmiernej pychy. Tak jakby jej wygląd i słowa nie były wystarczające. Ale przynajmniej nie musiała ganiać po lasach za jakimiś cuchnącymi ropuchami, coby pomścić śmierć garstki prostaczków. Tyle dobrego. No i domniemana podwyżka. Stała się oficjalnie faktem, co wielce ją uradowało. Za tyle wreszcie mogłaby pożyć! Dwa tygodnie.

Nieco rozpromieniła ją reakcja Grety na widok okropnego trofeum z truchła znalezionego w grobowcu bandziora, które to ork niespodziewanie dla półelfki zabrał i okazał. Sama w zasadzie zapomniała o tym nic nieznaczącym dlań osobniku. A ów okazał się być warty całkiem niezłą sumkę. Niestety żywy. Istniała jednak szansa, że przynajmniej części jego kolegów bardziej się poszczęściło.
— Oczywiście bardzo dobrze wykorzystamy to złoto — rzekła szmaragdowooka z chytrym wyrazem twarzy odbierając nagrodę z rąk przewodniczącej.
Następnie spojrzała przelotnie po kompanach i po ponagleniach Gardanii dodała niewinnym tonem.
— Ma się rozumieć, proszę Pani. A tak zupełnie przy okazji, jeśli wybaczy nam Szanowna odrobinę prywaty... Otóż obecny tu doktor Sidonius — wskazała mężczyznę skinieniem głowy. — Jest skromnym uczonym zgłębiającym z wielkim zapałem historie wszelakie. Zwłaszcza te nader osobliwe. Dotyczące nierzadko szczególnych person i miejsc. Sięgających hen poza zasłonę prozaiczności, kronikarskich zniekształceń i pospolitych przekonań. Wyrażających najczystszą prawdę czasu... Wszyscy tu obecni niezwykle podziwiamy jego wielkie oddanie tej pasji, więc chcąc wspomóc go w tych szlachetnych poszukiwaniach, niniejszym pragniemy przedłożyć Pani pewną prośbę. Wyrażając szczerą nadzieję, że nie będzie ona dla Waszego Majestatu zbytnim grubiaństwem. Zatem korzystając ze sposobności, pozwolę sobie powołać nieśmiało na nasze skromne zasługi i uprzejmie zapytać Panią, czy aby nie posiadacie przypadkiem w ratuszu jakichś wyjątkowych manuskryptów na temat waszego zacnego założyciela, maga Lamonda, z którymi bardzo dyskretni polihistorzy mogliby się w zupełnym spokoju i z odpowiednią rewerencją zapoznać?
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 21-09-2022 o 05:37. Powód: .
Alex Tyler jest offline