Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2007, 23:20   #108
Diriad
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Lanoreth wysiadł z łodzi wprost na zielone mchy lasu. Pociągały go one - ich spokój, ich czystość - jednak miał wątpliwości, czy rzeczywiście to miejsce jest bezpieczne. Uspokoiła go jednak... Cóż... Fretka. A właściwie uratowana przez nich dziewczynka pod postacią zwierzaka. "Cóż... Ciało grupy powinno stanowić jedną osobę... Powinno." - pomyślał, nie chciał jednak zaprzątać tym zbytnio myśli - wolał wypocząć przed dalszą częścią trudnej wyprawy.

Gdy Tek i Veriene poszli po drewno, Lanoreth ułożył krąg z leżących w okolicy kamieni, w którym potem zapłonęło ognisko. Usiadł obok Teka, piekącego już coś na ognisku i wyjął kilka owoców do zjedzenia.

- Jak myślisz, po co to wszystko? - spytał cicho. - Miliony wyłożone na wyprawy i przygotowania do nich, narażanie życia kolejnych osób, dla zdobywania rzeczy, o których słuch ginie, gdy tylko dostarczy się je na Center. Tak, "dla władzy", "dla wiedzy", "dla Wyższych Celów"... Ale o co chodzi tak naprawdę?
Po chwili też dodał:
- Poza tym... Od kilkudziesięciu lat wyprawy były rzadkością, a do naszej pierwszej każda kończyła się śmiercią całej grupy - z wyjątkiem Keomy. Teraz zaczęły się udawać, i to kilka pod rząd w zadziwiającym tempie... To wszystko jest bardzo dziwne, nie uważasz?
 
Diriad jest offline