Przykurcz zsunom siem z linu i wylondował na tyłku. Na szczenście nie bolało. Nie czekajonc na nikogo od razu zaczoł wspinać siem spowrotem. Krzyknoł jednocześnie:
- Gobelin ciongaj linu do góry i jak tam który inny siem nudzi to tyż niech pomoże. Szybciej wlezem to inne snoty bedom mogli włazić za mnom. A ty Epiglobeusz czekaj na swoja kolejka. Bo my dwa za cienżkie i siem zsuwamy razem z linu.
Przykurcz chciał jak najszybciej wleźć na górem i zaczonć szukać upragnionych kamykóf. - Jusz mi pewno Trartex wszyćkie pozabirał - narzekał pod nosem.