Diana weszła do mieszkania. Pierw starała się ogarnąć mieszkanie. Sprzątanie zajęło jej jakiś kwadrans. Spojżała z dumą na swoje dzieło.
- Normalnie jak w szpitalu! – rzekła z dumą przyglądając się swemu dziełu. Potem poszła pod prysznic... Wtedy zadzwonił telefon. Westchnęła i owinąwszy się ręcznikiem, weszła do pokoju i odebrała telefon.
- Tu Angus, cudownie, że jesteś. Właśnie przyjechałem do miasta i tak sobie myślę…
Diana westchnęła… Akurat tak się składało, że mogło to się przydać… a po za tym był jej kumplem z dzieciństwa…
- Tak, jesteśmy umówieni na niedzielę u Zorby… Dam adres… – powiedziała i zobaczyła za oknem kruka trzymającego w dziobie liścik. Westchnęła i go wpuściła. Przeczytała…
„Tu twój książę-czarownik. Jestem w mieście…” przeczytała i w tej chwili rozległ się dzwonek do drzwi…
Stanął w nich mocno skonfundowany widokiem wysokiej dziewczyny w ręczniku kwiaciarz z bukietem. Warknęła, rzuciła mu stówę napiwku, wyrwała kwiaty, trzasnęła drzwiami i przeczytała.
- To twoja dama w potrzebie moja rycerko! – przeczytała i usiadła z rezygnacją.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |