Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2022, 06:46   #47
Coolfon
 
Coolfon's Avatar
 
Reputacja: 1 Coolfon ma wspaniałą reputacjęCoolfon ma wspaniałą reputacjęCoolfon ma wspaniałą reputacjęCoolfon ma wspaniałą reputacjęCoolfon ma wspaniałą reputacjęCoolfon ma wspaniałą reputacjęCoolfon ma wspaniałą reputacjęCoolfon ma wspaniałą reputacjęCoolfon ma wspaniałą reputacjęCoolfon ma wspaniałą reputacjęCoolfon ma wspaniałą reputację
Na filmach przebudzenie wampira następowało do wtóru złowieszczej muzyki granej na organach i równie złowieszczego skrzypienia otwierania wieka trumny z którego wspomniany delikwent się podnosił od razu do pionu. W rzeczywistości tej nocy Ryan obudziła się zwinięta w embrion, z kolanami pod brodą, więc zanim stanęła na własnych nogach musiała się chwilę poprzeciągać i rozruszać aby zesztywniałe w specyficznym rigor mortis członki miały szansę wrócić do pełnej sprawności.

Jak rzadko kiedy była w pełni zadowolona, ten dzień już zaczął się dobrze. Obudziła się w łóżku zamiast na dnie kontenera na śmieci. Nie śmierdziała, a jedynie mokre ubranie które ciągle miała na sobie zdążyło zacząć zalatywać lekką stęchlizną, ale bez przesady. Wyschnąć nie dało rady gdy już wpakowała się nawykiem śmiertelnika pod koc, a potem umarła na parę godzin, więc ciepło ciała nie sprawiło że mokra tkanina wyschła. Przez to cały lewy bok na którym leżała wciąż był wilgotny w dotyku, nic groźnego. Przeziębienie i reumatyzm jej nie groziły.

Sprawdziła telefon uśmiechając się i wciąż trochę sztywna ruszyła przed lokal gdzie czekał już Max w swoim samochodzie. Zanim padła na łóżko wysłała mu rano smsa z dokładnym adresem i paroma słowami wyjaśnienia dzięki czemu trafił bez zbędnego błądzenia po mieście albo rozpytywania.

- Przywiozłem ci ciuchy - zaczął w ramach powitania ledwo wsiadła do auta. Zajmował miejsce kierowcy, popijając coś z papierowego kubka ozdobionego logo jednej ze znanych sieciówek gastronomicznych. Ręką z papierosem wskazał kanapę z tyłu.

- Dzięki - odpowiedziała łapiąc niepozorną czarną torbę, a jej partner prychnął dymem.

- Wisisz mi, mała.

- Wiszę i powiewam, wiem -
odpowiedziała wesoło rozpinając suwak i wyciągając czyste, a przede wszystkim suche ciuchy.
- Widziałeś się ze Starym?

- Tak, złożyłem mu raport. Jest na bieżąco
- odpowiedział kiwając lekko głową i podniósł kubek do ust.

- Rozkazy?

Szarmancko odwrócił wzrok w drugą stronę gdy zdjęła podkoszulkę.
- Zakończ sprawę z Aurorą i zawijamy do biura. Jest robota.

- Wrócę sama, ty się zwijaj zaraz. Mam coś
- w międzyczasie rzuciła mu na kolana torebkę z odciętym palcem.
- To wczorajszego klienta. Zdejmij odcisk i sprawdź w bazie, a Stary jak ma humor niech też rzuci okiem. Wciąż nie wiemy czy to odosobniony przypadek, czy początek serii.

Max podniósł torebkę i chwilę się jej przyglądał.
- Ciągle myślisz, że to drugi Jules?

- Mam nadzieję że nie
- przyznała zakładając nowe spodnie - Ale moje nadzieje nie są zbyt pewnym towarem. Lepiej mieć pewność. mam też prośbę. Osobistą…

- Tamten dzieciak i koleś którego postrzeliłaś? -
wszedł jej w słowo i pokręcił głową, a ona niemo przytaknęła - Sprawdzę. Ty mi obiecaj, że po spotkaniu z Aurorą weźmiesz taryfę prosto do mnie. Bez szlajania po mieście, bez szukania kłopotów. Bez szukania śladów na własną rękę.

- Max…

- Nie. Obiecaj mi to
- spojrzał wreszcie na Tremere, a ona westchnęła.

- Dobrze, obiecuję. Wrócę najszybciej jak się da. Prosto z audiencji u Szeryf. Zadowolony?

Był zadowolony, wyczuwała to po tym,jak się rozluźnił i wyciągnął ku niej paczkę fajek. Ale, mimo wszystko, sam ją zawiózł pod hotel aby się przypadkiem nigdzie po drodze nie zgubiła.

***


Spotkanie z Szeryf przebiegło bez komplikacji. Była zadowolona, oni byli zadowoleni i tylko jeden bezimienny, oszalały z Głodu nieszczęśnik nie miał nic do powiedzenia, gdyż zeszłego poranka został przez wysłanników koterii brutalnie zamordowany. Tym razem na amen.
Margaux słuchała jak pozostali mówią, kiwając głową do ich relacji. Uśmiechnęła się też i kiwnęła Bruno głową, ale przez większość czasu milczała bardziej będąc myślami przy Maxie i dalszej pracy, niż świętowaniu.

A co z rodziną dzieciaka którego próbowano porwać, rodzina jego ojca wyśle teraz wuja aby dokończył dzieła, czy dadzą sobie spokój?
I co ją to obchodziło…

Dopiero gdy padło jej nazwisko ożywiła się, patrząc wpierw na Carla, a następnie na Aurorę.
- Sprawa jest w toku, jeśli pojawią się nowe informacje zostaną niezwłocznie przekazane. Trop badamy w sposób konwencjonalny i ten… mniej konwencjonalny. - rozwiała wszelkie wątpliwości wysilając się na coś ponad lakoniczne “śledztwo jest w toku”.

Po skończonej audiencji chętnie skorzystała z poczęstunku bo głód przebudzony gdzieś wewnątrz jej wnętrzności zaczynał dokuczać zimnym pieczeniem układu nerwowego.
O ile pieczenie mogło być zimne tak właśnie wyglądało.

Pijąc pospiesznie zawartość jednej z torebek drugą ręką pisała smsa do Maxa że zaraz rusza i żeby nie podnosił alarmu, bo absolutnie nic niezwykłego się nie dzieje. Drugiego napisała już wychodząc przed hotel, a jego adresat był o wiele bardziej osobisty, niż nawet najlepszy kumpel.

Cytat:
Powodzenia w dzisiejszych zawodach. Kocham Cię. Skop im tyłki!
Na odpowiedź nie musiała długo czekać. Mimo późnej pory nadeszła szybko.

Cytat:
Dzięki mamo, też Cię kocham. Nie daj się zabić : )
Margaux przełknęła gorzką jak sam diabeł gulę wewnątrz gardła. Już dała się zabić. Pakując się do taksówki starała się nie myśleć o tym co zostawiła za plecami, ale było trudno.

I za cholerę się nie udawało.
 
Coolfon jest offline