Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2022, 23:52   #48
Sonichu
 
Sonichu's Avatar
 
Reputacja: 1 Sonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputację
Poniedziałek; noc; klub “Miroir Noir”


Wizyta w najważniejszym Elysium paryskiej koterii skończyła się na tyle dobrze i wcześnie, że był jeszcze sens jechać do klubu. Jak długonoga blondynka wysiadała przed głównym wejściem do swoich nocnych włości powitał ją całkiem znajomy gwar, muzyka i koktajl świateł i rozbawionych ciał. A także twarze obsługi jakie pozdrawiały ją gdy ich mijała.

Odwzajemniała uśmiechy, witając się z nimi i płynąc dumnie przez szerokie korytarze aż do schodów prowadzących w dół, gdzie strefa dla gości innego kalibru niż szeregowy tłum bawiący się masowo na parkiecie wśród ognia i wiązek laserów. Tam w przejściu natrafiła na żywego gargulca wypełniającego swoim ciałem większą część przejścia.
Łysy olbrzym stał pośrodku, z ramionami założonymi na piersi i zimnym wzrokiem obserwował wszystkich którzy pomyśleli aby chociaż się zbliżyć bez wyraźnego powodu.
- Cassien kochanie - Torreador ucieszyła się na jego widok, wyciągając ramiona aby go objąć i po stanięciu na palcach pocałować w policzek.
- Dobrze cię widzieć, działo się czym muszę sobie zajmować czas?

- Witaj szefowo.
- olbrzym uśmiechnął się łagodnie i dał się cmoknąć w policzek. Chwilę zastanawiał się nad pytaniem co już wskazywało, że raczej nic strasznego ani wyjątkowego się nie działo skoro nie rzucał tym od razu.

- Nie, chyba nie. Wszystko w porządku.
- powiedział gdy przeszukał wspomnienia z dzisiejszej nocy. - Ha! Ale była u nas taka jedna, całkiem gorąca sztuka. Znaczy nie widziałem aby wychodziła to może nadal jest. Pytała czy mamy salę do gloryhole. Nie wiem czy ktoś jej nagadał tak czy co ale chyba miała na to straszną chcicę. - zaśmiał się opowiadając tą anegdotkę więc sądząc po tym śmiechu pewnie będzie ją opowiadał całkiem długo w nadchodzących miesiącach jako właśnie anegdotkę.

Odpowiedź usatysfakcjonowała de Gast, jej uśmiech się poszerzył gdy pogłaskała olbrzyma po policzku, a potem szyi i piersi.
- To niech ci ją przyprowadzą i weź ją na dół. Wybij dziurę w ścianie gdzieś na magazynie i baw się dobrze, a ja pomyślę po weekendzie… bo to jest dobry pomysł - zamyśliła się pomagając sobie w skupieniu myśli głaskaniem brzucha ochroniarza - Ewentualnie podeślę ci kogoś po zmianie. Na kogo masz ochotę?

- No. Moglibyśmy mieć coś takiego. A jak szefowa nic nie ma przeciwko to tak zrobię. Znajdę ją i zaspokoję jej potrzeby prowizorycznymi metodami. A Valentine by mogła przyjść? Jak nie to nie ma sprawy, ta cizia co mówię też wyglądała na gorący towar. -
mięśniak uśmiechnął się tym razem naprawdę szczerze. Chyba nie spodziewał się takiego bonusu z okazji tej żartobliwej anegdotki bo rozpromienił się na całego.

De Gast podniosła ramiona i założyła je olbrzymowi za karkiem, przywierając do jego szerokiego frontu.
- Wyznacz zastępstwo i zrób sobie przerwę. Znajdź tą laskę i zabierz do magazynów. Wyślę wam Val, bo co to jednka laska dla takiego chłopa, co nie? - puściła mu oko ściszając głos - Baw się dobrze kochanie, a jeśli będzie trzeba dzwoń do Servio.

- Dobrze, szefowo tak zrobię. Dzięki szefowo.
- olbrzym nie posiadał się z radości chociaż starał się nad tym zapanować. I mogła być pewna, że zejdzie z posterunku dopiero jak go kolega zmieni ale nie wcześniej.

Zadowolona ruszyła w dalszą drogę, łapiąc na schodach jedną z dziewczyn i przekazując aby znalazła Valentine i wysłała do magazynu do Cassiena. Spytała też gdzie zabrano jej gości, a otrzymawszy potrzebne informacje mogła ruszyć dalej.
Znalazła się na zapleczu, tam trafiła na właściwe drzwi do właściwego VIP-roomu i musiała zapukać. Ale i przez drzwi słyszała, że zabawa w środku musi układać się nieźle. Po pukaniu był moment ciszy i krótkie pytanie “Kto tam?” z ust Jewel. Jak się zorientowała kto puka to słychać było szybki stukot obcasów i stłumione piski radości.

- Widzicie? Mówiłam wam, że przyjdzie. - usłyszała swoją brunetkę gdy ta podchodziła do drzwi. Widocznie miała satysfakcję, że miała rację. Zgrzyt drzwi i w końcu się widziały ponownie.
- Dobry wieczór szefowo! Dobrze, że już jesteś! - sądząc po długich wycięciach błyszczącej sukienki to na górze na pewno była bez bielizny. I chętnie się uściskała z szefową. A spojrzenie i ekspresja wskazywały, że jest już wesolutka od wcześniejszych etapów zabawy.

~ Dobrze, że szefowa już jest! Tony to jeszcze ale Robyn to aż przebiera nóżkami aby mieć przyjemność z szefową! Aż musiałam przynieść trochę zabawek aby ją czymś zająć. ~ szepnęła jej do ucha wesołym tonem więc chyba nie była tak całkiem wstawiona jakby się mogło w pierwszej chwili wydawać.

- Cześć! Jej już się baliśmy, że nie przyjdziesz! Ale Jewel mówiła, że jednak przyjedziesz no i jesteś! - Robyn miała na sobie też mocno wyciętą sukienkę. I wesoło pomachała do niej obiema dłońmi na przywitanie. Jedną nie mogła bo miała skute nadgarstki skórzanymi pętami. I w dłoniach trzymała obrożę do kompletu jakby właśnie miała ją przymierzać.

- Cześć. Fajnie, że wpadłaś. Naprawdę jesteś tu szefową? - Tony był w koszuli. Rozpiętej więc widać było jego tors. Wyglądał tak jak wczoraj to na dotyk zapamiętała blondynka. I znów wydawał się bardziej stonowany i opanowany od swojej koleżanki.

- Dobra dziewczynka - blondynka pochwaliła cicho służkę gdy uścisnęły się na powitanie i pocałowały w policzki jak na dobrze wychowane damy przystało. Następnie wzięła ją pod ramię i już bez zwlekania wpłynęła do środka pokoju, roztaczając aurę pewności siebie i zadowolenia.
- Naprawdę - odpowiedziała chłopakowi podchodząc do Mulatki. Pochyliła się całując i ją na przywitanie.
- Widzę że Jewel się wami zajęła, doskonale. Wypadło mi coś na mieście, wiecie jak jest. Interesy - uśmiechnęła się zdając sobie sprawę, że para śmiertelników nie ma zielonego pojęcia jak to jest, ale nie była w nastroju do złośliwości. Cieszyła ją obecność nowych zabawek. Dwudaniowego obiadu podanego pod nos prosto z dowozem na pański stół.
- Dobrze że przyszliście, bardzo mnie to cieszy. - podeszła do Tony’ego i jego też pocałowała, kładąc na chwilę bladą dłoń na środku ciepłej piersi.

Mężczyzna chyba bardzo chciał pokazać, że mu nie zależy, że ma nad sobą kontrolę, że panuje nad sytuacją w przeciwieństwie do swojej koleżanki. Ale mimo to jak gospodyni się nad nim pochyliła, dotknęła, pocałowała to od razu zorientowała się, że jest chętny. I na nią, i na zabawę, i zniecierpliwiony bo od tej 23-ciej co się poprzednio umawiali to już trochę czasu minęło. A cała trójka jeszcze była w ubraniach. Więc co by się nie działo to Jewel jakoś udało opóźnić się sytuację do jej przyjazdu.

- Tak, Jewel była bardzo miła i gościnna. Dobrze się nami zajęła. Właśnie przymierzałyśmy parę rzeczy. - Mulatka tak jak poprzednio bez skrępowania okazywała swoje emocje. Dominowały w niej ekscytacja, podniecenie i ciekawość czegoś i kogoś nowego. Pokazała na parę dodatków do łóżkowych figli jakie pewnie Jewel przyniosła i rozłożyła na stole.

- Właśnie wybierałyśmy w którym zestawie Robyn by się szefowej najbardziej spodobała. - brunetka dokończyła myśl gościa potwierdzając jej słowa.

Blondynka przekrzywiła głowę, oglądając sobie śmiertelniczkę pod różnymi kątami. Zostawiła Tony’ego i ruszyła w jej stronę nie spuszczając świdrującego wzroku który utkwiła w jej oczach.
- Najbardziej będziecie mi się podobać sauté. Specjalnie zostawiłam sobie miejsce na deser… - wzięła jej skute ręce w swoje, przyglądając się więzom i zamruczała zadowolona.
- Doskonale, od tego zawsze warto zacząć - stwierdziła zamyślona, jednak zaraz zmarszczyła brwi.
- Jewel kochanie chcę tu zaraz mieć Jessamine za barem. Mają przyjść też Mia, Vaida, Makai, Clementine, Magnolia, Isabella, Honore, Chantal, Paien, Gilbert, Avent i Wiktoria żeby nosić drinki. Weź od Pierra najlepszy towar jaki ma dziś na stanie. Vachel i Payen też mogą przyjść jeśli są i Cassien nie dał im nic do roboty. Na rano zanim wyjdę chcę mieć od Hannah skrót rzeczy z którymi ludzie dziś przychodzili. - odwróciła się do służki aby patrzeć na nią i widzieć że wszystko zrozumiała i zapamiętała.
- Ptaszyny przyszły się zabawić, więc zaczynamy zabawę. Załatw wszystko i wracaj do nas. Po drodze przekaż szefowi ochrony, że przyjdzie niedługo Musette i aby postawił kogoś pod drzwiami żeby nam nie przeszkadzano. Jesteście głodni? - na koniec spojrzała na dwójkę gości.

- No już jedliśmy. Jewel nam coś zamówiła. Przyjdą tu te wszystkie dziewczyny? - Tony wyglądał jakby nie dowierzał temu co słyszy. Zresztą Robyn podobnie. Najpierw ucieszyła się niezmiernie jak usłyszała w jakim stroju najchętniej by ją widziała jej idolka i widocznie było jej to jak najbardziej w smak. Ale potem jak usłyszała tą listę imion to uśmiech stopniowo przeszedł jej w bardzo wydłużoną twarz. Zwłaszcza, że Jewel grzecznie przytaknęła i zostawiła ich aby wyjść i zrealizować zamówienie szefowej.

- I oni tu wszyscy przyjdą? Ale ten… Bo ja myślałam, że się zabawimy… Tak no wiesz… W sensie, że nie jakaś dyskoteka. - Robyn też chyba pierwszy raz była w takiej sytuacji i trochę ją to zbiło z pantałyku. Uniosła skute nadgarstki i wskazała na resztę zabawek na stole no i widocznie obawiała się, że jakieś tańce i inne drinki mogą jej odebrać nadzieję na takie zabawy.

- Dyskoteka? - Alessandra zdziwiła się, bo hopsanie na parkiecie było ostatnim o czym teraz myślała. Popatrzyła za plecy, a potem zwróciła się do chłopaka rozkazującym tonem.
- Podejdź i rozepnij mnie. Sama tam nie sięgnę - zmrużyła oczy, obracając się i stanęła do niego plecami, rzucając psotne spojrzenie przez ramię.
- Dyskoteki są dla nudziarzy… chodź do mnie - wyciągnęła zapraszająco rękę do dziewczyny wabiąc ją spojrzeniem i uśmiechem - Sama się przekonasz o jaki rodzaj tańca mi chodzi.

Oboje młodych z Orly zbystrzało. Spojrzeli na siebie gdy usłyszeli słowa gościnnej blondynki i uśmiechnęli się wesoło. Tony wstał z fotela, podszedł za plecy gospodyni i poczuła jego ciepłe, suche dłonie na sukience i ciele. I to jak uwalnia ją ze zbędnego balastu materiału. Sukienka zsunęła się ukazując młode, jędrne ciało pod spodem.

O ile on widział tył blondynki to Robyn przód. Westchnęła i rozpromieniła się wesoło jakby jednak ta noc zapowiadała się tak jak miała nadzieję od wczoraj.

- Ale jesteś śliczna… - powiedziała zachwycona nie mogąc od gospodyni oderwać oczu. Wstała i podeszła do niej wyciągając dłoń jakby chciała się przekonać czy to prawdziwe ciało i się zaraz nie rozwieje w pył. Dotknęła ramion blondyni aż ta czuła jak za nią Tony podobnie wodzi palcami po jej plecach, biodrach i pośladkach.

Słusznie zbierane wyrazy zachwytu mile łechtały ego Torreador i rozgrzewały vitae w żyłach. Najbardziej cieszyło ją, że już zawsze tak będzie, nigdy nie zazna zmarszczek i obwisłych piersi. Przestąpiła krok w bok wychodząc z kręgu złotego materiału który z cichym sykiem opadł na ziemię.
- Uklęknij kochanie - powiedziała niskim głosem do dziewczyny przed sobą. Rękę Tony’ego przesunęła z biodra do góry, na swoje piersi.

- Dobrze... - Robyn wydawała się na zachwyconą. Właśnie jakby się realizowały jej fantazje jakie miała od przypadkowego spotkanie tej smukłej, ponętnej blondynki do jakiej wczoraj z Tonym odważyli się podejść i zagadać. Posłusznie uklękła przed swoją nową panią i zaczęła się starać co sił w ustach i palcach aby jej dogodzić. Sama zresztą też okazywała pełne zaangażowanie i przyjemność. Jednak i Tony nie zasługiwał na miano lenia czy biernego obserwatora. Czując przyzwolenie i będąc już nieźle nakręconym na zabawę jak manager tego klubu weszła do środka teraz chętnie wreszcie dał upust swojej z trudem hamowanej niecierpliwości. Właśnie tak dogadywali się bezpośrednio we trójkę gdy usłyszeli na korytarzu zbliżające się śmiechy, wesołe kobiece głosy no i charakterystyczny odgłos szpilek na podłodze. Potem pukanie do drzwi i po chwili do środka wlała się cała, barwna i wesoła menażeria tego klubu.

- Już jesteśmy! - obwieściła radośnie Jewel. Co na chwilę przerwało zabawę pierwotnej trójki. Trudno było robić swoje jak nagle pojawił się tłumek nowych postaci i to tak ciekawych, że trudno było się nie gapić.

- Ale… To oni wszyscy to ten… Też tak… Na zabawę? - Tony co otworzył drzwi i teraz je zamknął nie mógł uwierzyć. Zwłaszcza, że zdecydowana większość to były istne ślicznotki ładnie uśmiechnięte i kusząco przystępne.

- Oo jaa… - Robyn chyba zapomniała, że wciąż klęczy przed szefową i to ze skutymi nadgarstkami bo aż zamrugała oczami wodząc po tym wszystkim nie mniej zdumionym spojrzeniem jak kolega. - I to wszystko twoje? - podniosła głowę do góry aby spojrzeć na twarz stojącej nad nią blondynki.

- Drobny kawałek z tego co jest moje - Alessandra machnęła zbywająco ręką jakby to nie był jakiś wielki wyczyn ani powód do dłuższego roztrząsania. Skinęła zaraz na dziewczyny aby podeszły bliżej i pokazały po co tu są.
- Zrób nam drinki, niedługo będzie Mussete. Przygotujcie się - początek powiedziała do cygańskiej urody barmanki, a resztę do męskiej części zgromadzenia. Z figlarnym uśmiechem zerknęła w dół wymownie kładąc rękę na głowie Mulatki i kierując ją do przerwanej pracy.

Mulatka ochoczo wróciła do przerwanego zajęcia. Bo Tony’ego ten nagły kobiecy przypływ chyba prawie oszołomił. Aż chyba nie wiedział na którą patrzeć czy zagadać. Aż go dziewczęta wyręczyły, wręczając drinka, obejmując i ćwierkając radośnie. A tymczasem Jewel podeszła do szefowej i przez chwilę z zainteresowaniem obserwowała klęczącą przed nią Robyn podczas satysfakcjonującego obie strony zajęcia.

- Oj widzę, że to nie jest twój pierwszy raz. - zaśmiała się brunetka co wywołało też i podobny uśmiech u klęczącej. - I spotkałam Cassiena. Mówił, że otwieramy gloryhole? - zapytała szefowej jakby trochę nie dowierzała słowom kolegi ochroniarza. Zaś Robyn poniosły emocje i w końcu popchnęła blondynkę na sofę aby mieć wygodniejszą pozycję. I sama wróciła do przerwanego zajęcia. Faktycznie znała się na rzeczy i było wątpliwe, że pierwszy raz jest w tej sytuacji. Ale na pewno czerpie z tego mnóstwo satysfakcji. Właśnie gdzieś taką scenerię zastała Musette. Którą pewnie ktoś wpuścił do środka.

- Widzę, że szybko się impreza rozkręciła. - Latynoska powiedziała z wesołym uśmiechem nachylając się nad obiema kobietami na sofie. - To zanim zapomnę. Załatwisz mi nocleg? Bo jakbym musiała z powrotem zasuwać do siebie no to znów nie będę mogła zbyt długo zostać. - druga z wampirzyc chciała załatwić tą istotną sprawę bezpiecznego miejsca spoczynku na dzienny letarg. Sama zaś nachyliła się aby pocałować usta gościnnej blondynki. Powstać już nie powstała, przyciągnięta jej ramionami i na wyścigi rozbierana na spółkę z Jewel. Inne chętne ręce zajęły się dwójką śmiertelników i jak się okazało nie tylko nocleg dla Venture się znalazł, ale i ten rodzaj zabawy który lubiła najbardziej. I nie tylko ona. Godziny przeplatały się jedna z drugą i kolejnymi, zabawa trwała najlepsze podsycana narkotykami i alkoholem. Tym razem, na szczęście, obyło się bez późniejszego fatygowania Servio do sprzątania.
Zamiast tego ledwo stojąca na nogach parka z Orly została nad ranem wpakowana do sportowego Audi i odwieziona do domu, a dwie spokrewnione przeniosły się z wybranymi kochankami w bardziej ustronne miejsce.
 
__________________
Adeptus Mechanicus inkantujący litanię dekontaminacji sarkofagu Rodowicz między cyklami jej odmrażania i ponownej hibernacji

Ostatnio edytowane przez Sonichu : 24-09-2022 o 00:52.
Sonichu jest offline