Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2022, 06:06   #109
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Po rozmowie z Gardanią, główna radna dała znak. Wskazany wcześniej strażnik wystąpił i podszedł do grupy, aby zaprowadzić ich do więzienia.

Poszli zatem. Wyszli na powrót korytarzem głównym na ulicę, gdzie - pomimo tego, że wiedza o mordach Karmazynowego Lasu już nasiąkła społeczeństwo Rozgórza niby woda suchą gąbkę - mieszczanie kręcili się w załatwianiu interesów, opodal przekupki krzyczały, a rzemieślnicy na przecznicy kładli nowe kocie łby. Jeśli w ludziach był strach, to nie dawali tego po sobie znać.

Więzienie było zlokalizowane obok ratusza - szara, kamienna budowla nie wyróżniała się niczym szczególnym, z zewnątrz będąc podobna kamienicom obok niej. Prowadzeni z ich strażniczego kompana, wnet znaleźli się przed wrotami, które otworzyły się ze zgrzytem podobnym do dalekiego gromu.


Po wejściu, awanturnicy spędzili parę chwil w przedsionku, gdzie strażnik, który przyszedł z nimi rozmawiał z drugim, tłumacząc, w jakim celu tutaj są. Panował tutaj półmrok i spokój, który kontrastował ze zwykłą wrzawą miasta za masywnymi, żelaznymi dźwierzami opodal. Kapłańskie symbole Khaira ściągały wzrok strażników, zaś rapier Kateriny był kwitowany skinieniami respektu. Sidonius gdzieś niknął w tym wszystkim, kamuflując się na tyłach.

Calmont znajdował się we wschodnim bloku. Wąski korytarz wiódł przez kamienne cele, kończąc się wreszcie ślepym zaułkiem. Prowadzący ich strażnik, trzymający w dłoni papiery, odmierzył dystans od wejścia i w końcu się zatrzymał. Tu i ówdzie stali kolejni wartownicy, w milczeniu śledząc ich wzrokiem.

Niziołek-podpalacz, który wcześniej omal nie puścił ratusza z dymem, znajdował się sam w klitce. Choć Calmont już wcześniej był brudny, zaniedbany i wychudły, to teraz do obrazu dołączył jeszcze obłędny wzrok i cwany uśmiech. Wydawał się być niemalże niespełna rozumu. Siedział w kącie celi, a na jego lewym przegubie zakleszczona była żelazna obręcz kajdanów, przytwierdzona łańcuchem do ściany.

Niedaleko znajdowały się także cele jego dawnych kompanów. Towarzyszka Calmonta, Marti, była w celi obok. Aatos znajdował się naprzeciwko - zarówno niziołka, jak i człowiek zostali potraktowani nieco lepiej i nie byli w kajdanach. Aatos wydawał się być w szczególnie dobrym humorze, choć wyraz jego twarzy zdradzał znudzenie.
– Ha! To wy! - krzyknął Calmont. - Wiedziałem, że przyjdziecie, żeby mnie błagać na kolanach, żebym wam opowiedział o elfich wrotach! Wiem wszystko o nich! I nie powiem wam niczego!
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest teraz online