Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2022, 23:58   #1
Nuada
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację
Kult - "Powrót/Potwór"


____
0.0
Siedzę i piszę, a za oknem tony zaschniętych liści otula chodniki, niczym pstrokaty, babciny sweter. Lada dzień znowu się zacznie. Deszcz, wiatr i szaruga nieustanna. Złota polska jesień, znana tylko z romantycznych obrazów i wierszy. U nas tymczasem tylko szarzyzna i brud od którego pękają oczy. Te widoki nienormalne, to nasz chleb powszedni.
W końcu wszyscy pokutujemy, czyż nie?
Tylko za co? - pytamy, a odpowiedzi znikąd.

Masz czternaście lat i nikt nie traktuje cię poważnie. Bunt, walka, wolność i marzenia, to dla nich tylko puste słowa, a dla ciebie wszystko, co kochasz i co tylko się tak naprawdę liczy. Cała reszta to jakiś farmazon dla zgredów.

Ktoś kiedyś powiedział, że siedemnaście lat to najlepszy wiek, że najgłupszy wybrać cel. Ciekawe, co sądził o czternastolatkach, mądrala.


____
0.1
To koniec.
Lato umarło w ten smutny i deszczowy dzień. Agonia pewnie trwała całą noc, sądząc po kałużach. Małe jeziorka, a na nich pożółkłe żaglówki błąkające się od brzegu do brzegu w rytm nieprzychylnych podmuchów zimnego wiatru.




____
1.0
Pierwszy września. Nikt nie lubił tego dnia. Gdy starzy celebrowali krwawą rocznicę, my pod powiekami wciąż mieliśmy pełne radosnej swobody wakacyjne wspomnienia. Frywolne skoki do wody ze zwalonego przez burzę brzozowego pnia. Rowerowy tour po żwirowych ścieżkach wokół lasu. Pierwsze miłości i pierwsze poważne przekminy o życiu. I ten niezapomniany gorzki smak zakazanych, dorosłych przyjemności. To wypełniało nasze głowy.
Myśli wciąż goniły poprzez pola i łąki, a oni już wtłoczyli nasze ciała w odprasowane ubranka - białe koszule, plisowane spódnice i przyciasne, lakierowane buty. W końcu tak uroczystość wymaga, byśmy wyglądali jak koślawe kopie naszych starych. Trzeba pokazać, że nowe pokolenie też umie się sztucznie uśmiechać i nosić z dumą za ciasne kołnierzyki.

A ten rok miał być wyjątkowy. Każdy z nas słyszał to już miliony razy. Synu, wkraczasz w dorosły świat. Musisz wybrać swoją przyszłość. Córko, to ostatni rok przedszkolnej nauki. Czeka cię pierwszy poważny egzamin w życiu.
Bądźcie mądrzy. Od tego zależy wasza przyszłość.

Naprawdę?
Tego wrześniowego poranka, gdy pierwszy raz spotkaliśmy się po wakacyjnej przerwie, chyba nikt z nas o tym nie myślał. Te wszystkie dorosłe sprawy majaczyły, gdzieś daleko poza horyzontem naszego postrzegania.
Teraz z naszych ust płynął tylko potok wspomnień, przechwałek i letnich historii pełnych idyllicznej wręcz radości.

Gdy przekroczyliśmy progi szkoły, gdzieś pomiędzy tym perlistym, wciąż dziecięcym śmiechem, pojawiały się z rzadka markotne uwagi. Jeden narzekał, że znowu będzie musiał walczyć z polonistką, a lista lektur w tym roku ciągnęła się w nieskończoność. Inny, że ponoć odszedł lubiany przez wszystkich pan od historii i zastąpić go ma dyrektor. Stara prukwa, tfu.

Większość w tym czasie, po prostu cieszyła się swoją obecnością. Tylko biedny Karol Pasternak, największa szkolna niemota, stal w kącie i prosił wszystkie świętości, by nikt się do niego dzisiaj nie przypierdolił.


____
1.1
Tego spotkania nie trzeba było ustalać. Trójka przyjaciół niemal od zawsze spotykała się pod warzywniakiem pani Góreckiej. Nie inaczej było i tego dnia. Jacek, Agnieszka i Karol, wciśnięci w odświętne ubranka, zjawili się przed sklepem. Szkoła znajdowała się tuż obok. Niecałe dwieście metrów w linii prostej. Stojąc pod metalowym daszkiem obserwowali, jak reszta dzieciarni podąża karnie w kierunku szarego budynku ich podstawówki.

- Co tam dzieciaki? - zagaiła pani Górecka. Stała na szczycie schodków prowadzących do jej królestwa i z rękami splecionymi pod biustem przyglądała się całej trójce.
- To wasz ostatni rok, prawda? Skończy się zabawa w szkołę i zacznie się prawdziwa nauka, co?

Ile razy można tego słuchać? Czemu wszyscy dorośli gadają, jak nakręceni w kółko jedno i to samo?
Grzeczność jednak wymagała, żeby przytaknąć. Tak też zrobili, w końcu po co wdawać się w dyskusję z kim, kto i tak nic nie zrozumie. W nagrodę i na zachętę do dobrej nauki, dostali od sprzedawczyni po gumie do żucia.

Miły, choć infantylny gest.
W tamtej chwili, jeszcze o tym nie wiedzieli. Jednak ten dziwny chemiczny smak, stał się dla nich wspólnym piętnem. Jak blizna, która zawsze będzie przypominać o tym, co się tego dnia wydarzyło.


____
1.2
Ktoś odmalował płot wokół boiska. Jak co roku dyrekcja szkoły, wykorzystywała wakacyjną przerwę na drobne remonty. Zaschnięte czopy olejnej farby, zwisające pomiędzy drutami ogrodzenia wyglądały, niczym Flubber złapany na stop-klatce. Od razu widać, że to robota fachowca. Pan Heniu, woźny i szkolna złota rączka, spisał się jak zwykle doskonale.

Nie to jednak stanowiło największą atrakcję .

W Tajemniczym Ogrodzie, czyli w gęstwinie chaszczy i gromadzonej od lat stercie zeschłych liści, która piętrzyła się przy płocie za szkołą, miała miejsce pierwsza bójka w tym roku szkolnym.

Dryblas Jaworski i jego dwóch nieodłącznych kumpli osaczyło w rogu, jakiegoś typa z burzą gęstych, kruczoczarnych loków. Chłopak wyglądał, jak tysiąc nieszczęść. Przemoknięty, z włosami przyklejonymi do twarzy i w podartej białej koszuli przypominał, potrącone przez samochód kocię. Obie ręce splótł wokół klatki piersiowej chowając coś za pazuchą odświętnej koszuli. Już na pierwszy rzut oka widać było, że owo coś jest przedmiotem całej awantury.

- Oddawaj to fiucie - warknął Jaworski zaciskając pięść, aż mu kłykcie pobielały.
- Zajeb mu!
- Przestań się z nim tak pieścisz, Krzychu.
Kibicowali stojący, po jego lewej i prawej stronie Sikora i Majewski. Jego nieodłączni kumple. Cała trójka już rok temu skończyli podstawówkę, ale z jakiegoś powodu wciąż kręcili się wokół szkolnego boiska .Jeśli wierzyć plotkom, to handlowali oni trawą i właśnie tutaj mieli miejsce spotkań ze swoją klientelą.

- Ostatni raz ci mówię zjebie, dawaj to, albo wybije ci wszystkie zęby - zagroził Jaworski.
Wokół zebrał się już mały tłum ciekawskich. Zniecierpliwieni gapie łaknęli krwi. Deszcz padał nieprzerwanie, a pierwszy dzwonek były już tuż, tuż.
Ani ultimatum, ani zgraja spragniona prawdziwej awantury, nie zrobiły wrażenia na kudłatym chłopaku.




Wbił on pełne wściekłości oczy w Jaworskiego i nim ten zdążył się spostrzec, kopnął go prosto w krocze. Chwilę później rzucił się do ucieczki wzdłuż płotu.
- O ty pedale! W jaja?! - krzyknął Sikora i podstawił nogę próbującemu uciec chłopakowi.
Ten padł twarzą prosto w głęboką kałużę, a po chwili został definitywnie przygwożdżony do ziemi przez trzeciego z oprawców. Majewski siadł na nim okrakiem i z wielką siłą zaczął wciskać mu twarz w błoto.
- Trzymaj skurwiela… już ja mu zaraz pokażę - wycedził przez zęby Jaworski, wciąż trzymając się z przyrodzenie i wolno podnosząc się z kolan po nokautującym kopniaku.
 

Ostatnio edytowane przez Nuada : 27-09-2022 o 17:31.
Nuada jest offline