W niejednej bójce brał udział. Nieraz szarpali się z chłopakami na podwórku. Nie widział w tym nic niezwykłego. Rywalizacja. Finalny argument, kiedy inne nie trafiały do głowy kumpli. Czasami chodziło też o honor. I chociaż matka załamywała później ręce nad brudną koszulką czy krwią cieknącą z napuchniętej wargi i rzucała do ojca “Kazek, no powiedz mu coś”, to w oczach ojca widział uznanie, że nie jest podwórkową cipą. Stary zmierzwił mu co najwyżej czuprynę i rzucił coś w stylu “Oj Anetko, przecież to chłopcy”.
Z reguły następnego dnia zapominali o sprzeczce i kopali razem piłkę między trzepakami, i tak aż do kolejnej. Normalna sprawa. Nikt z podwórka z takich utarczek nie robił afery, a każda kolejna bójka była okazją do kibicowania swoim faworytom.
Kiedy jednak na nowego zasadziło się trzech starszych chłopaków w Borkowskim coś się zagotowało. Może to wpajane przez trenera na boisku zasady fair play, a może zwyczajna przyzwoitość. Tak czy inaczej nie zastanawiając się nad konsekwencjami, rzucił się na siatkę i po chwili już był na górze zeskakując na plecy starszego od niego Majewskiego. Napadnięty stęknął tracąc dech po nagłym zderzeniu, które odepchnęło go na bok uwalniając tym samym nieznajomego leżącego w kałuży.
- Trzech na jednego pedały? - Jacek wstał i zacisnął pięści jasno pokazując, że zamierza trochę wyrównać szanse. Był przygotowany na wpierdol. Przyszło mu tylko do głowy, że stara znowu będzie marudzić, a na rozpoczęcie poszedł w nowych dżinsach i świeżo wyprasowanej, białej koszuli. Niech to szlag!
__________________ LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |