W duchu Davandrell musiał przyznać samej sobie, że nawet jeżeli przyszły tu zapolować na górską pumę, to w sytuacji, którą zastały na miejscu po cichu kibicowała dzikiemu kotu.
Walka jednak zakończyła się szybko i dramatycznie. Wygrała zawziętość i gwałtowność ataków, ale przede wszystkim przewaga liczebna. Po całej tej walce elfka nie była pewna czy cokolwiek z futra pumy będzie się nadawało jeszcze na cokolwiek większego niż rękawiczki.
Miały teraz szanse na pomyślne oddanie strzałów gdyż zwycięskie drapieżniki bez zwłoki zaczęły się posilać ciepłym ciałem pumy i nie zwracały uwagi na odgłosy otoczenia, a przynajmniej takie sprawiały wrażenie. Nie zdążyły jednak podjąć decyzji co dalej gdy od strony usłyszały jakieś odgłosy. Nie tylko zresztą one, gdyż posilające się zwierzęta przerwały i zaczęły uważnie nasłuchiwać.
Odgłosy były wyraźne i nie do pomylenia z czymkolwiek innym. Słychać było wyraźne i głośne odgłosy pobrzękującego ekwipunku. Ktoś poruszał się w ich stronę nie dbając o zachowanie ostrożności czy próby skradania się. Dziwne było jedynie to, że nad strumień przecież udały się same kobiety. Natomiast na powrót do obozowiska i wysłanie kogoś z pomocą upłynęło zdecydowanie za mało czasu.
Davandrell postanowiła kontynuować poprzednią taktykę czyli poczekać i zobaczyć co pies przyniesie. Tym bardziej, że wciąż miały tą samą, całkiem niezłą pozycję do ewentualnego prowadzenia ostrzału jeżeli zajdzie taka potrzeba. Jedyne czego się obawiała, to czy przypadkiem nie znajdą się między młotem, a kowadłem. Jednak jakiekolwiek zdradzenie swoich pozycji teraz mogło je narazić na atak jeszcze nie nasyconych drapieżników.
__________________ Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć. |