Gobelin miał niezaprzeczalną rację. Snotlingi wroga atakowały gromadami. Szkielet był wrogiem, a Czmych był w gromadzie snotlingów. Wszystko się zgadzało. A jednak coś podpowiadało Czmychowi, że zdolności bojowe snotlingów w starciu z wrogiem pokroju kościaka, będą porównywalne do starć z orkami. Czyli mizerne. A jednak Kamulcowy atak był niezwykle celny i skuteczny, bo szkielet się nie ruszał. Zatem... wniosek logiczny. Jeśli szkielety nie będą się ruszać, snotlingi wygrają. Genialne.
Tym razem więc, Czmych zamiast atakować, rzucił się by ucapić kościaste ramię, które opadło z młotem.