Pojawienie się Zamojskiego Jacek skwitował szerokim uśmiechem. Jeśli spodziewał się, że ktokolwiek stanie po jego boku, to był nim właśnie Karol Zamojski. Klasowy kujon zawsze był wyrywny do bitki. W tym jednym aspekcie szybciej działał niż myślał i chociaż prali się z Borkowskim równo i często to poza tym trzymali ze sobą sztamę. Karol często dawał zrzynać na klasówkach, przepisywać zadania, czasami gdy pogoda była podła nawet razem grali w Nintendo u niego na chacie, a Jacek zawsze na w-f’ie dobierał go jako pierwszego do swojej drużyny. W gruncie rzeczy z Karola był spoko gość i mogli na sobie nawzajem polegać.
Gdy Kujon przyjął szlaga w gębę i pacnął dupą w błocko, a Nowy dał drapaka, Jacek już wiedział, że chwiejna równowaga przechyliła się na korzyść łysych i przelewki się skończyły.
- Pizda! - syknął na opuszczającego ring.
Jacek nie miał jednak zamiaru rzucać ręcznika. “Póki piłka w grze” - mawiał trener - “losy meczu zależą od was!”. Pochylił głowę i nabierając pędu ruszył na szarżującego na niego Jaworskiego. Dwa nacierające na siebie byki.
Oprócz zaciętego wyrazu przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu. Bawił go fakt, że nie dostanie wpierdolu sam.
__________________ LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |